1.Początki

38 4 1
                                    

-Dryń, dryń dryń-słyszę głos mojego budzika. Jest godzina siódma o ósmej trening, a potem gnamy do szkoły na lekcje.
-Natalia wstałaś?- mama oczywiście nie pozwoli mi pospać chociaż 10 minut dłużej-Śniadanie masz już gotowe strój przygotowany a rękawice masz w plecaku.
Szybko wstaje ubieram sie robie sobie mocne warkocze a'la trumblgirl i schodze na dół. Zjadam śniadanie szybkim tempem co chwile patrząc na zegarek. 7:32 mam dobry czas.
Wychodzę z domu na autobus. Jest 7:45 mam 3 minuty aby dojść na autobus. Zaczynam biec. Zdążyłam w ostatnim momencie.
-Witaj Natalio-odwracam sie szybkim ruchem i widze mojego trenera Grześka. Grzesiek ma 45 lat. Przez połowe swojego życia walczył w boks ale po kontuzji zerwania mięśnia krzyżowgo został naszym trenerem.
-Dzień dobry!-mówie niemal od razu.
-Karyna(bo taką mam ksywke na treningach) gotowa na trening?
-Oczywiście! A kiedy nie byłam?-żartobliwie pytam-Widział mnie taką kiedyś trener?
-Chyba nigdy-Odpowiada po długim namyśle.
Wchodze na hale widze już Monikę(Bibi), Krystynę(Niunię) i Jagodę(czyli:Terminatora)
Witamy się a ja biegnę się przebrać. Dwie mniuty później jestem już gotowa z moimi błyszczącymi, czerwonymi rękawicami na rękach.
Wlazłam na mate i zaczęłam rozgrzewke. Przysiady, podskoki, pompki itp. Po rozgrzewce waliliśmy w wiszące "poduchy" dopuki Grzesiek nie zawołał nas do walk. Miałam walczyć z Bibi dwie rundy po 3 min. Zasada która była na pierwszym miejscu to nie łamać sobie kości.
Walka zaczęła się. Po jakię 40 sekundach poczułam nagłe dziwne zmęczemie. Dziwne nigdy czegoś takiego nie czułam. Do minucie opadłam na ziemie. Jedyne co widziałam to ciemność.
A to dopiero początek...

Cios bezpieczeństwa (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz