Te dwukolorowe oczy

121 9 1
                                    

„A więc postanowione, na matematyce siedzimy razem księżniczko :*" . Czytałam tą karteczkę z niedowierzaniem, dopiero po paru chwilach białowłosy szturchną mnie po czym ocknęłam się z myśli. Spojrzałam na Lysandra, na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech i maślane oczka, musiałam odwrócić wzrok żeby nie ujrzał moich wypieków na twarzy, po głowię chodziło mi to jedno słowo (księżniczko) dlaczego tak do mnie napisał, może coś czuję do mnie... Prawie całą lekcję rozmyślałam o tym co mi napisał białowłosy, ale z moich rozmyślań wytrąciła mnie mała karteczka na zeszycie, swój wzrok skierowałam na Lysandra po czym wywnioskowałam że wpatruje się we mnie jak w obrazek, jego wzrok trochę mnie speszył więc wzięłam karteczkę i odczytałam „ Co powiesz na mały spacer po lekcjach?" z uśmiechem na twarzy szybko odpisałam i odrzuciłam karteczkę na zeszyt różnookiego „ Z przyjemnością :)" po chwili dostałam karteczkę z odpowiedzią „ Będę czekał na dziedzińcu księżniczko :)" . I znów tak napisał (księżniczka), niestety nie zdążyłam bardziej się pogłębić w tej myśli ponieważ zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec lekcji matematyki. Wychodząc z klasy poczułam jak ktoś pociągną mnie za nadgarstek dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że Kastiel ciągnie mnie do piwnicy szkoły. Gdy tylko weszliśmy do środka czerwono włosy rozluźnił swój uścisk po czym gwałtownie odwrócił się w moją stronę.

- Dlaczego usiadłaś z Lysandrem na matematyce? – Mówił to ze złością w oczach.

- A od kiedy ja mam ci się tłumaczyć ? – warknęłam ze złością do czerwono włosego

-Czy on ci się podoba ? – W jego oczach nie ujrzałam już ani grama złości, tylko ból i rozpacz. Poczułam się okropnie że tak oschle się odezwałam do niego. Ale nie mogę go zwodzić, muszę mu jasno dać do zrozumienia że nic między nami nie będzie.

- Kastiel musisz zrozumieć że nie możesz traktować mnie jak swoją własność, mam też swoje zdanie i uczucia. Zrozum że w taki sposób nie sprawisz że bardziej cię polubię.

Po tych słowach brązowooki puścił mój nadgarstek po czym wyciągną z kieszeni fajka odpalając go.

- Kastiel w szkole nie wolno palić, chcesz mieć problem z dyrektorką ?

- A co ty kurwa moja matka ! – Warkną do mnie oschle poczym odwrócił się napięcie. Zrozumiałam wtedy że lepiej zostawię go, bo rozmowa z nim nie ma już sensu.

***

Reszta lekcji minęła bez żadnych komplikacji, gdy rozbrzmiał dzwonek obwieszczający koniec lekcji szybkim krokiem powędrowałam do szafki po rzeczy, a następnie na dziedziniec gdzie czekał na mnie białowłosy. Podchodząc coraz bliżej Lysandra czułam mętlik w głowie a w brzuchu motylki. Musiałam jak najszybciej się opanować by nie zbłaźnić się przed nim. Nim zdążyłam się opanować stałam już przy różnookim.

- Witaj Katrina. – uśmiechną się a następnie ukłonił przed mną.

- Hej Lysander, to gdzie chcesz się przejść ?

- Chciałbym zabrać cię na spacer do pobliskiego parku, o tej porze roku jest tam przepięknie.

-No to w drogę. –Uśmiechnęłam się do chłopaka zalotnie poczym ruszyliśmy w kierunku parku. Na miejscu byliśmy po jakiś 10 minutach. Lysander miał rację ten park jest przepiękny, nie mogłam przestać się napawać jego wyglądem.

- Lysander miałeś rację, piękno tego parku mnie ujęła.

- Właśnie taki efekt miał to tobie wywrzeć księżniczko. – Momentalnie po tych słowach spojrzałam na Lysandra by ujrzeć go tuż przy mojej osobie. Nie wiedziałam jak mam się zachować, poczułam tylko jak moje policzki czerwienią się ze wstydu. Nim zdążyłam odwrócić wzrok od chłopaka ujął mój podbródek i skierował mój wzrok na siebie. Zdałam sobie sprawę że ma przepiękne oczy które potrafią zahipnotyzować.

-Jesteś przepiękna gdy się tak rumienisz.

- Jaa..aaa - Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa, moje ciało rozpływało się w jego dotyku.

- A twe oczy potrafią zawrócić dla faceta w głowię, a usta sprawiają że... - Białowłosy zbliżał się do mnie coraz bliżej, jego usta były tak blisko że nie potrafiłam się powstrzymać, chciałam posmakować jego ust. Niestety nie było mi to dane, ponieważ ktoś nam przeszkodził w tej romantycznej chwili.

- Proszę proszę.. Czyżby randka ? – Uśmiechną się zadziornie patrząc na nas. Czuł satysfakcję z przerwania nam tej chwili. Jest niemożliwy, specjalnie to zrobił. Grr... Czy on nie da za wygraną.

Szkolne LiścikiWhere stories live. Discover now