Wiersz

85 6 1
                                    


Perspektywa Lysandra

Siedziałem na dziecińcu z moim przyjacielem czerwonowłosym, jak zwykle zatruwał się zabójczym tytoniem zaś ja byłem myślami z dala od rzeczywistości, nie mogłem zrozumieć co się ze mną dzieję. Nigdy nie potrafiłem z łatwością okazywać uczyć do nowo poznanych osób, zawsze trzymałem dystans, rzadko również zwracałem uwagę na płeć piękną. Lecz gdy do naszej szkoły przybyła ta urocza istotka nie potrafiłem zapanować na myślami i zachowaniem, trafiło mnie to jak grom z jasnego nieba. Jej przepiękne niebieskie oczy, długie brąz włosy i te usta jak malina. Nie mogłem opanować myśli, nie zorientowałem się nawet kiedy zdążyłem zapisać coś na kartce w moim notatniku, gdy postanowiłem przeczytać co tam zanotowałem byłem w szoku.

Zakwitłaś w sercu moim tak niespodziewanie,

Ty źródło życia, pragnienie, kochanie.

Włosy piękne brąz, długie lśniące,

Oczy błyszczące, drogę do ciebie mi wskazujące,

Każdego dnia powtarzam sobie,

jak bardzo zależy mi na Tobie.

Nie potrafiłem tego wyjaśnić, nie rozumiałem tego jak można nie świadomie napisać wiersz. W pewnej chwili byłem nawet gotowy wręczyć jej ten krótki wiersz, zanim zdążyłem zagłębić się w tej myśli rozbrzmiał dzwonek kończący lekcję, swoje kroki skierowałem w stronę szkoły by odbyć karę.

- Stary a ty gdzie..? Przecież już po lekcjach. – Przyjaciel patrzył na mnie ze zdumieniem.

- Idę odbyć swoją karę. – Wiedziałem że dla mojego przyjaciela będzie to wielkie zdumienie.

-Czy ja dobrze słyszę.. Doczekałam się dnia gdy Lysander zostaję po lekcjach. – Zdumienie na twarzy czerwonowłosego podprowadzało mnie do śmiechu.

- Wybacz przyjacielu ale nie mam zamiaru się spóźnić na karę. – Pożegnałem się z brązowookim i ruszyłem do klasy. Idąc korytarzem do sali kar było słychać śmiechy i rozmowy dziewcząt po głosie rozpoznałem że to Roza i Katrina, w pewnym momencie znieruchomiałem na dźwięk jednego zdania ( Katrina czy ty coś czujesz do Lysia?) przytrzymałem się na chwilę, wiedziałem że jak teraz wejdę to nie poznam odpowiedzi na to pytanie, moja ciekowość była silniejsza. Po dłuższej ciszy uznałem że nie ma zamiaru odpowiedzieć na te pytanie, gdy już miałem wchodzić do klasy usłyszałem znajomy męski głos. Uchylając lekko drzwi spostrzegłem Kentina zakrywającego mej lubej oczy, poczułem wewnętrzną złość. Nie potrafiłem pogodzić się z myślą że ktoś może dotykać tą słodką istotkę, ale nie mogłem nic zrobić bo niestety nie jest ze mną. Spoglądałem z ukrycia na zaistniałą sytuację.

- Kentin wystraszyłeś mnie – Tak uroczo zaczęła chichotać, tylko szkoda że nie na mój widok.

- A chciałem zrobić niespodziankę dla Ślicznotki- Te słowa zabolały mnie bardziej niż myślałem. Czyli już kogoś ma i tym kimś był Kentin, zrobiło mi się bardzo przykro. Znudzona Rozalia spostrzegła mnie w drzwiach, widziała że jestem przybity, postanowiłem oddalić się z tamtego miejsca. Gdy odeszłam spory kawałek od klasy usłyszałem głos białowłosej ( Lysio wszystko słyszał Katrina ).

***

Siedziałem na dziedzińcu zamyślony całą tą przykrą jak dla mnie sytuacją. Przykro mi że nie miałem szans u tak urodziwej dziewczyny, no cóż za szybko narobiłem sobie nadziei. Dalej nie rozumiałem jak tak szybko udało jej się zapanować nad moimi uczuciami. Wkładając ręce do kieszeni poczułem w jednej z nich jakąś karteczkę, rozkładając małą karteczkę spostrzegłem wiersz który napisałem dla niebieskookiej, na sam widok tej karteczki kąciki moich ust podniosły się ku górze.

- Lysander..? – Usłyszałem za sobą ten cudowny głos, głos należący do tej pięknej istotki.

- Witaj Katrina, coś się stało..? – Starałem się udawać że nic się nie stało, ale niestety przychodziło mi to z trudem.

- Czy ty słyszałeś moją rozmowę z Kentinem..?

- Owszem, usłyszałem ją przypadkiem. Za co chciałem cię przeprosić. – Nie potrafiłem się skupić przy niej, czułem lekkie podenerwowanie.

- Nie masz za co, posłuchaj ja i Kentin....

- Katrina nie musisz mi się tłumaczyć. Twój związek z Kentinem to tylko i wyłącznie twoja sprawa. – Szybko przerwałem dziewczynie by nie usłyszeć tych przykrych słów.

- Mam coś dla ciebie, ale otwórz to dopiero po moim odejściu. – Dałem brązowowłosej kartkę z wierszem i oddaliłem się. Wychodząc za bramy szkoły przyśpieszyłem kroku, po zaledwie dziesięciu minutach znalazłem się pod domem. Gdy tylko znalazłem się w mieszkaniu pognałem do swojego pokoju, nie wiedziałem co mam myśleć, nie panowałem nad emocjami. Włączyłem wierzę i podkręciłam głośność na maxa, przynajmniej tak chciałem zagłuszyć swoje myśli. Gdy w końcu przestałem o tym myśleć dostałem sms z nieznanego mi numeru „ Spotkajmy się w parku przy fontannie za 15 min, muszę z tobą porozmawiać". Bez chwili namysłu nałożyłem buty i wyszedłem z domu kierując się w stronę parku, dopiero po wyjściu zacząłem się zastanawiać od kogo w ogóle była ta wiadomość. Dochodząc do parku z daleka było już widać fontannę, podchodząc coraz bliżej zauważyłem znajomą sylwetkę. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to skąd wzięła mój numer, gdy podszedłem bliżej nie miałem wątpliwości że to ta sama istotka która zawróciła mi w głowię. Gdy podszedłem do niej ona zrobiła coś czego bym się nie spodziewał.

      

Szkolne LiścikiWhere stories live. Discover now