Początek

128 8 2
                                    

      Rok 2148. Ziemia stoi na skraju wytrzymałości naturalnej. Wyginęło wiele znanych nam niegdyś gatunków roślin i zwierząt. Na naszej planecie zaczyna brakować roślin rolnych i zwierząt hodowlanych, przez co ludzie także zaczęli cierpieć i umierać z głodu bądź wyczerpania. Ziemię wyjałowił nie kto inny niż sam człowiek. Pojawiło się również wiele nieznanych nam wcześniej gatunków roślin i zwierząt, które zaczęły mutować, gdy pojawiły się pierwsze notowania o masowym wymieraniu roślin rolnych i zwierząt hodowlanych. Taki szczurokret potrafi przegryźć Ci tchawicę jednym ugryzieniem, jeśli tylko dostaniesz się do jego gniazda. HA! Albo muchołapy, tak, to te chodzące rośliny, które wczoraj zjadły mi psa. Niełatwo jest żyć w takim świecie.
        Jeszcze nie dawno mój prapradziadek nie musiał się bać wypuszczać swoich dzieci na podwórko, myśląc, że coś może je zeżreć badź po prostu jakiś ślepy sąsiad je zastrzeli myśląc, że to jakiś szkodnik badź wielki owad, tak to działał pan Jankins, dopóki nie zaginął miesiąc temu, osieracając dwójkę dzieci i zostawiając żonę samą na pastwę losu i tego okropnego świata. Ja osobiście też nie przepadam za tym życiem ale cóż, to nie my wybieramy sobie ścieżki, po których kroczymy. Za dwa dni mój syn obchodzi 12-ste urodziny, więc muszę mu coś sprawić. Możliwe, że zabiorę go na rodzinną strzelnicę, żeby nauczył się celować i żaden szwędacz go nie zaczepiał, gdy będzie przemierzał nasze kochane bezdroża. Gdy do mediów wyciekły spiski dotyczące wylewania radioaktywnych odpadów do morza przez firmę Octan, nikt się tym zbytnio nie przejął. Do czasu, gdy z morza zaczęły wypływać szczątki nie znanych nam gatunków ryb głębinowych, a za nimi zmutowanych, lecz zmarłych od nadmiaru promieniowania gatunków drapieżników. Dobra! Trzeba ruszać i znaleźć jakąś pitną wodę, której i tak jest nie wiele na tym skrawku świata. No tak, zapomniałem wspomnieć o tej przeklętej chorobie, lecz wiem, że wspomniałem o szwędaczach. To ludzie, którzy zarazili się jakąś zmutowaną odmianą ospy, przez którą popada się w szaleństwo i czuje żadzę ludzkiej krwi. O! Widzisz? To jest jedno z licznych gniazd szczurokretów, lepiej się nie zbliżać do tych skurczysynów, kurna jego mać. Chodźmy dalej! Widzisz to? Tam w oddali jest źródełko, a obok niego jest filtr własnej roboty. PIF! (odgłos wystrzału) nagle ktoś zaczął strzelać.
- Idźcie stąd -  powiedział nieznajomy.
- Nie chcemy problemów -  odpowiedział Jack.
- Liczę do trzech - bardziej się zdenerwował.
- Człowieku, odczep się - zdenerwował się Jack.
-3... 2... 1... Paf!
Nagle, gdy wrzaski ucichły,  bohaterowie zaorientowali się, że ostatni strzał nie padł w ich stronę. Gdy podbiegli za skałę, za którą chował się nieznajomy, zobaczyli obok niego pusty baniak z wodą i dwa ciała dziecka i kobiety, a on sam strzelił sobie w głowę. Bohaterowie docierają do filtra i nabierają pełny baniak wody, gdy nagle coś zapycha rury dopływu wody, po czym okazuje się, że to truchło ryby. NADGRYZIONEJ ryby. Z wody wyskakuje gigantyczny krokodyl nilowy, który atakuje naszych bohaterów i przy okazji przedziurawia baniak pełen czystej wody pitnej. Gdy gad został już pokonany nie było czasu na płacz i lament za rozlaną wodą, lecz trzeba było zacząć wędrówkę od początku. Gdy wrócili już do domu.
- I jak poszło? - zapytała żona Jack'a, Edit.
- Jakoś na pewno - odpowiedział Jack.
- A gdzie woda? -  Edit
- A gdzie może być? - Raczej że w zbiorniku. Tylko jest jej mało. Pójdziemy też jutro - odpowiedział zdenerwowany Jack.
-A co jeśli tym razem już Ci się nie uda? - odparła zmartwiona Edit.
- Jakoś to będzie - pocieszał Jack
      Gdy zapadał zmierzch, nasi bohaterowie poszli spać, mając nadzieję, że następny dzień będzie lepszy od poprzedniego lub okaże się po prostu złym snem, długim złym snem.

Lone ranger/Samotny jeździecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz