~Sabrina
Gdy chłopak zniknął z mojego pola widzenia zebrałam szprzęt i poszłam do domu. Miałam nadzieję, że nie ma rodziców w domu, a przynajmniej ojca, gdy ma zły dzień w pracy to wyrzywa się na mnie, a matka tylko patrzy jak ja cierpię. Szczerze ich nienawidzę, każdego dnia bardziej. Kiedy babcia żyła, byłam inna, moje życie było inne, tylko ona mnie kochała, podobnie dziadek, on żyje jest w domu opieki, ale nikogo nie poznaje nawet mnie, załamał sie po śmierci babci, co pomogło w rozijaniu się choroby.
Moja rodzina to jest problemem, a teraz mam na głowie jeszcze jeden, a mianowicie Devries. On myśli, że ja go tak normalnie polubię i zostaniemy pieprzonymi bff? Nigdy!W domu nie było nikogo, wzięłam tylko z lodówki jogurt i ruszyłam do swojego pokoju. Jak zwykle miałam problem wejść do niego, ubrania zakrywały całą powierzchnię podłogi. Istne pole minowe, trzeba uważać, aby nie wdepnąć w jakieś żarcie, albo stratę moich bochomazów. Rzuciłam się na łóżko, wzięłam laptopa i zaczęłam oglądać jakieś bezsensowne filmiki na YT. Po siódmym video, telefon leżący na komodzie obok zawibrował oznajmując, że mam jakąś wiadomość. Zdziwiłam się trochę.
Od: Nieznany
Hej przyjaciółko, jak się masz?
Do: Nieznany:
Skąd masz mój numer idioto?!
Od: Nieznany:
Wiesz, tylko ty jedyna masz na paznokciach swój numer. :) I chciałbym, abyś mnie nie nazywała idiotą,bo jestem mądrzejszy niż myślisz.
Do: Nieznany:
Devries, to nie jest jakiś pieprzony koncert życzeń! Nie pisz do mnie!
Od: Nieznany:
Czemu, jestem miły, nawet ze mną rozmawiałaś wcześniej, nie pamiętasz?!
Do: Nieznany:
Ty myślisz, że jak się wcześniej do ciebie odezwałam, to znaczy, że będę zawsze?!
Od: Nieznany:
No a nie? :)))
Do: Nieznany:
Nie!
Od: Nieznany:
Cameron jak tak możesz, przecież jesteśmy przyjaciółmi, Skarbie!Miałam już mu odpisać, ale nie dałam rady, zasnęłam.
~Leondre
Czekam już trzy godziny na jej odpowiedź i dalej nic.
Dałem sobie w końcu spokój. Umówiłem się z Charliem na wypad do klubu, co tygodniowe nocne łowy.Wsiadłem do swojego Mustanga, odpaliłem silnik i ruszyłem po blondyna,który stał już na drodze.
-A dłużej się kurwa nie dało?!
-Sory,ale kontynuowałem wypełnianie swojego zakładu i się trochę zeszło.
-Jakiego zakładu? -blondyn zmarszczył brwi.
-No założyłem się z ziomkami, że wyrwę taką jedną emo,a potem ją zostawię.
-Następna Lender? Co one wszystkie ci zrobiły?
-Tamte nic, poprostu dla zabawy,a ta nakablowała na mnie Brown'owi. Teraz jeszcze bardziej mnie kontroluje,baran. -powiedziałem patrząc na drogę,przycisnąłem gaz.
-Tylko się nie zakochaj. -powiedział śmiejąc się.
-Ja i miłość?! Piłeś, albo brałeś coś bezemnie?
-Nic a nic.
-To czemu pierdolisz takie głupoty?
-No bo myślę, że przydałaby ci się jakaś laska.
-Po co mi jedna, jak w weekend mogę mieć pięć albo więcej.
-Ahh, ale to nie tylko chodzi o twoje potrzeby. -blondyn przekręcił tylko oczmi.Gdy tylko wjechaliśmy na teren klubu, wszyscy zaczęli się na nas gapić, od razu staliśmy się obiektem zainteresowania. Jak zawsze, w jednej chwili obległy nas jakieś laski,chyba żadna z nich nie była trzeźwa,lubię to.
Idac w stronę wejścia zatrzymaliśmy się w progu,uderzył w nas zapach perfum,alkoholu i potu. Ludzie tańczyli, barman polewał drinki, muzyka dudniła na full. Spojrzliśmy na siebie z Charliem.
-No Lender, zapowiada się gruby melanż!
Poklepałem go po ramieniu,mówiąc;
-Oj tak! Jak zwykle!
Gdyby nie weekend kim bym był.×××
Zapraszam także na rozdział mojego drugiego ff 😉
CZYTASZ
Forever Friends. |L.D.|
FanfictionSabrina Cameron dziewczyna, której na nikim i na niczym nie zależy poznaje typowego badboy'a Leondre, czy coś wyniknie z tej dziwnej znajomości? Co wyniknie z głupiego zakładu? Sabrina da się oszukać Leondre? Przyjaźń, miłość a może nienawiść? Ty...