Miałam jeszcze kilka groszy więc do domu wróciłam taksówką. Jestem już o jeden krok dalej, wystarczy się tylko szybciutko nauczyć angielskiego i mogę jechać do Ameryki. Martwi mnie tylko to co powiedział ten Mark... Na pewno tyle zajmuje zakupienie domu? Jak wrócę do domu to wejdę na kompa i sprawdzę co Ci Amerykanie mają do zaoferowania.
Zapomniałam! Nie dałam mu numeru telefonu. Jaka ze mnie głupia, tępa... była dostawczyni pizzy.*Time skip*
Wyjęłam kluczyki do drzwi i przekręciłam otwierając je. Pierwsze co ujrzałam to leżące na podłodze ubrania. Wzdechnęłam głęboko, jakby wszystkie moje uczucia się we mnie zgromadziły i *wydech*.
A: Co to ma być?
Mm: Twoja wina, że nie dopilnowałaś porządku.
A: Czyli moja wina, że nie umiesz ruszyć dupska?
Mm: Nie tym tonem! A teraz weź te rzeczy i wrzuć do prania.
A: Jak ty wszystko wiesz. Szkoda tylko, że sama nie umiesz tak zrobić.
Widać, że dała sobie spokój. W tym domu panuje sama zła aura. Jeszcze pamiętam te czasy gdy nasza rodzina trzymała się razem. Tylko że to było dawno i mało z tego wszystkiego pamiętam, a to boli najbardziej.
A: [szeptem] Ciekawe co zrobisz jak z tąd wyjadę...
Mm: Co? Chcesz wyjechać?
A: A jeśli? I tak masz ze mną "same problemy"
Mm: Nie ma mowy. Nie mam zamiaru pożyczać Ci pieniędzy.
A: A czy ktoś Cię o to prosi?
Mm: Myślisz, że rosną na drzewach? Jakie dziecko z Ciebie.
A: Nie jestem dzieckiem, a przynajmniej nie takim jak Ty!
Mm: Nie tym tone-
A: Zamknij się! Ja codziennie robię Ci śniadanie, sprzątam i chodzę na zakupy!
Mm: Jak Ty się do matki odzywasz?!
A: Jedyne miejsca gdzie chodzisz to łóżko i kibel, a jedyny dostęp do informacji masz w tv! To Ty jesteś jak dziecko! Tylko jesz, śpisz i srasz!
Mm: ... Żałuję, że Cię urodziłam.
A: Żałuję, że mam taką matkę. Nie licz więcej na jedzenie albo nowe artykuły spożywcze. Wyprowadzam się.
Mm: Nie pozwalam!
Nie będę jej więcej słuchać, mam 24 lata to mogę robić co chcę. Świat jest otwarty na ludzi, może ktoś mnie przyjmie do siebie. Spakuję tylko najważniejsze rzeczy.
*Time skip*
Spakowałam moje ubrania, szczotkę do zębów i włosów, kosmetyki oraz wzięłam wszystkie moje zarobione pieniądze. Nie brałam nic z pieniędzy mamy, nienawidzę jej ale nie jestem bezduszna. Złapał za rączkę od mojej czarno-czerwonej walizki, którą potem zniosłam po schodach. Gdy weszłam do salonu, ku mojemu zdzwinieniu matka wstała i szła w moją stronę.
Mm: Nie ma tak. Rozkazuję Ci zostać!
A: Kobieto, mam prawie 25 lat więc jestem dorosła! Mogę wyjechać, z resztą na razie tylko chcę u kogos zamieszkać.
Mm: U kogo?!
A: Nie wiem jeszcze, a co Cię tak nagle zaczęłam obchodzić?
Mm: Myślisz, że jak wyjdę z domu to mnie nikt nie zaczepi?! Tylko się odezwę i znów się zakocham! Znowu będę musiała przez to przechodzić!
A: Nie samotnie. Masz mój numer, odbierać będę tylko w ważnych sytuacjach, a zakupy i jedzenie sama Sobie załatw. Jak się zakochasz to będziesz mogła przeżyć te szczęśliwe chwile na nowo.
Mm: Nie idź proszę... Nie poradzę Sobie bez Ciebie...
A: Podjęłam decyzję.
Mm: [płacze] Nie proszę! Ja mam już ponad 50 lat... Jestem stara i brzydka. Nikt mi nie będzie chciał pomóc.
A: Masz jeszcze połowę życia przed sobą. Jesteś piękna i chyba pora by się usamodzielnić. Wychodzę.
Ubrałam kurtkę i przed wyjściem spojrzałam jeszcze na mamę. Stała ledwo na nogach, ale wiem że po jakimś czasie sobie poradzi. Muszę w to wierzyć. Nadzieja przede wszystkim. Teraz nadzieja utrzymuje mnie przy znalezieniu miejsca do nocowania.
A: I wychodź na słońce... Potrzebna Ci jest witamina D.
Mm: D-dobrze...
*Time skip*
Siedziałam na przystanku, ale nie czekałam na autobus. Myślałami byłam w sprawie związanej z noclegiem, ale ciałem wpatrywałam się w niebo. Z każdą sekundą bardziej zatapiałam się w tym, jeszcze jasnym sklepieniu. Zbliżała się noc, a ja nie mam dachu nad głową. Dzwoniłam do Darii, ale powiedziała że jak już to od jutra, bo wcześniej przyjęli pielgrzymów i to by było chamskie wyrzucić ich nagle z domu.
Miałam jeszcze do wyboru wynająć jakiś tani motel. Gdy oderwałam się od wpatrywania w niebo, zauważyłam jak ktoś przede mną stoi. Myślałam, że chce usiąść więc wstałam i ruszyłam do... sama nie wiem gdzie. Nagle ten ktoś złapał mnie za ramię, po czym gwałtownie się obróciłam. To był Mark.
A: Oh, hej! Co Ty tu robisz?
M: No wiesz, jest popołudnie więc skończyłem uczyć i wracam właśnie do domu. Co masz taką minę?
A: Ah, to nic takiego. Po prostu musiałam się pilnie wyprowadzić od matki.
M: Ale masz gdzie nocować, prawda?
A: No idę do motelu, bo nikt nie może mnie przyjąć.
M: Mam pomysł.
=^•^=
CZYTASZ
[✖]∆Korepetytor∆
Fanfiction24 letnia Alex jest dostawczynią pizzy. Tak, bardzo godna praca. Chce na niej zarobić, aby wyjechać do Ameryki i tam rozpocząć życie na nowo. Jest tylko jeden problem: nie umie mówić po angielsku. Podczas jednej z dostaw, jej skuter się psuje i musi...