|Rozdział 3|

323 27 16
                                    

M: Mam pomysł.

A: Hm?

M: Nie chciałabyś zostać kilka nocy u mnie?

A: M-mogę?

M: Pewnie, mam wolny pokój.

A: Dziękuję panu! - Byłam tak szczęśliwa, że postanowiłam go przytulić... Po chwili uświadomiłam sobie swój błąd - Eh... Sorka.

M: Tak, tak... Przy okazji będę mógł udzielać Ci tych korepetycji. Umowa to umowa, nie?

A: Mhm~

M: Dobra jak mówiłem idę właśnie do domu więc pójdziemy razem?

A: Tak panie nauczycielu.

M: Hahah, mów mi Inglisz Master.

A: Tak jest.

*Time skip*

Doszliśmy do domu Mark'a, wszystko wyglądało inaczej niż poprzednio, było bardziej... czysto?

A: Posprzątałeś?

M: No trochę... Znaczy, nie chciałem aby moje rzeczy walały się po domu gdy mam gościa.

A: Okej, to gdzie mogę spać?

M: Ah tak, wejdź po schodach, drugie dzrwi po lewej.

A: Dobra, wezmę tylko walizkę.

M: Czekaj, pomogę Ci.

Pan Mark podszedł do mnie i chwycił za rączkę od walizy, na której nadal trzymałam swoją rękę. Jak można się domyślić nasze dłonie się styknęły, ale niestety na krótko. Jedyne co mogłam to spalić buraka...

M: Ja pójdę na górę, a Ty się rozgość.

A: T-tak...

Dom był dość duży, że nie wspomnę o ogrodzie. Zauważyłam, że Mark miał dużo trofeów. Postanowiłam podejść i poczytać za co te nagrody.

"Nagroda za I miejsce w solo na trąbce"
"Nagroda za II miejsce w Zawodach Narodowych Orkiestry Dętej"

Było jeszcze wiele takich, zastanawiało mnie tylko: że skoro wygrał nagrodę za solo na trąbce, to musi ją gdzieś mieć. I tak o to wpadałam na pomysł, aby odnaleźć instrument.

10 minut późnej

Nic. Nie znalazłam nic na wygląd trąbki... Pamiętam, że kiedyś chciałam grać na flecie. Takim małym i delikatnym, chyba nazywał się "flet poprzeczny". Pamiętam jak wujek gadał cały czas mojej matce, aby mi go kupiła... Ale nie, bo ona "nie ma pieniędzy i to ją los wybrał, aby cierpiała". Macocha i Kopciuszek, brakuje jeszcze tylko wrednych sióstr.
Nagle usłyszałam dobrze znaną mi piosenkę, a dokładnie "Heathens - twenty one pilots"

*Odbiera*

A: Halo?

M: Cześć skarbie - usłyszałam znajomy głos.

A: Matka?

M: Tak.

A: Co chcesz? Zapomniałaś, że miałaś radzić sobie sama? Jeśli chcesz żebym wróciła to zapomnij.

M: Nie, nie... Chodzi o twojego tatę.

A: No wiem, mieszka w Ameryce i nas nie kocha.

M: To tak, ale dostałam wiadomość.

A: Wysłów się w końcu.

M: Musisz jechać do Stanów.

[✖]∆Korepetytor∆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz