Chapter 1.

543 35 3
                                    

Erza

Wracałam samotnie z czterotygodniowej misji na wyspie oddalonej od cywilizacji, gdzie banda demonów porywała z wioski młode kobiety. Dopiero po spuszczeniu im odpowiedniego łomotu przyznali że pracują dla kobiety maga, która dzięki młodym dziewczętom może utrzymać młodość.

Nie była dla mnie wyzwaniem. Pokonanie jej zajeło mi kilka minut, poinformowałam strażników oddziału magiczego, którzy zabrali ją do stolicy by oczekiwała tan na wyrok.

Zmęczona ruszyła w podróż do domu. Marzyłam o długiej kąpieli i zobaczeniu przyjaciół. W Fairy Tail napewno dużo sie dzieje. Już nie moge doczekać sie kolejnej bójki Natsu i Gray'a. Sama spuszcze im łomot, gdy tylko zaczną swoije idiotyczne dziecięce kłótnie.

Te myśli sprawiły, że nie  patrzyłam gdzie idę. Stałam w środku ciemnego lasu, w którym nie wiał nawet wiatr. Korony drzew były tak wysokie że ne mogłam zobaczyć nieba. Rozejrzałam się dookoła. Ta cisza niemal dzwoniła mi w uszach, była ogłuszająca, ale czułam czyjąś obecność.

Byłam pewna, że ktoś tu jest, jednak ukrywa się, ale obserwuje mnie. Musiał się zbliżyć, bo wyczułam jego magię, była naprawdę potężna, nigdy do tej pory się z nia nie spotkałam.

- Kim jesteś? - Pytam obojętnie, ta magia nie dawała mi spokoju, nigdy takiej nie czułam ale im bliżej była tym bardziej mi o czymś przypominała, jednak nie mogłam przypomnieć sobie o czym.

Zza drzewa wyszło dziecko.

Chłopiec mniej więcej w wieku Wendy. Jego ciemna grzywka zasłaniała prawe oko, zaklejone plastrem, a lewe patrzyło na mnie z przerażeniem. Był potargany i brudny do tego ledwo stał na nogach.

Podbiegłam do niego zanim upadł na ziemię.

- Nic ci nie jest? - pytam podtrzymując jego głowę, mruczy coś pod nosem ale niczego nie rozumiem. Gdy daję mu wodę pije łapczywie, zadaje się że nie jadł od wielu dni. - Jak ci na imię?

- Jestem Reiki... - oddychał powoli jakby starając się uspokoić

- Ja jestem Erza, co tu robisz?

Chłopiec usiadł na ziemi i zabrał ode mnie resztę wody wypijając pośpiesznie, rozglądałam sie w poszukiwaniu kogokolwiek ale malec był sam. Byłam zdezorientowana.

- Dlaczego jesteś sam? Gdzie twoi rodzice? - pytałam szybko - Zgubiłeś się?

Reiki tylko pokręcił przecząco głową, westchnęłam ciężko.

- Jesteś głodny? - przytaknął

Rozbiłam obóz i rozpaliłam ognisko. Nie mogłam zostawić go samego, nie był w dobrym stanie, a gdyby coś mu sie stało nie dawowałabym sobie tego. Pałaszował bez gadania wszystko co mu dałam i podziękował grzecznie.

- A więc... - wróciłam do rozmowy gdy był już najedzony - Co tu robisz?

- Szukałem... szukam mamy i taty. - zamrugał szybko okiem, którego ani na moment ode mnie nie odrywał, ziewnął przeciągle i przetarł zmęczone oko - Muszą mi pomóc... - ułożył sie przy ognisku i zamknął oko - muszą ich uratować...

I zasnął zostawiając mnie zdziwioną i nieco skołowaną. Nic co mówił do mnie nie docierało nie łączyło się w całość.

Dokładnie przyglądałam się jego śpiącej teraz już spokojnej twarzy. Przypominał mi go..O czym ty gadasz Scarlet?! Strzeliłam swojej podświadomości siarczysty policzek, mieliście się już nie spotykać.

Usiadłam wygodnie, mimo ogromnego zmęczenia paraliżującego ciało postanowiłam stać na warcie, nie znałam tego lasu, jego cisza nie wróżyła nic dobrego, a zamierzałam chronić to dziecko, bo tak kazało mi serce.

Jednak jego słowa obijały się o ścian mojego umysłu.

- Dowiem się co cie tu przygnało, Reiki - szepnęłam przyglądając się jego dziecięcej buzi.

Dochodziły do mnie jakieś szepty, miałam nadzieje że to nadal sen, chciałam spać. Tylko spać. Owinęłam sie ciaśniej  płaszczem i przewróciłam na drugi bok by w spokoju odpocząć jeszcze chwilkę zanim ruszę w dalszą drogę.

- Erza...?

Zaraz... ja znam ten głos. Otworzyłam powoli oczy, nade mną stał Reiki, chłopiec którego znalazłam dzień wcześniej i...

- Mystogan? Dlaczego jesteś Mystoganem?! - zdziwiłam się wpatrując w jego ciemno niebieskie hipnotyzujące  teńczówki.

Ledwo mogłam oddychać z nerwów.

cdn...
♡♡♡

Czarna Gwiazda // Fairy Tail ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz