Erza
Zastanawiałam sie dlaczego Jellal nadal szedł z nami. Do tej pory raczej przysyłał nam wiadomości z lokalizacją miejsca spotkania i tam na nas oczekiwał. Tym razem dobrowolnie szedł prosto w paszczę lwa. Niewielu członków Fairy Fail przyjmie go tam z otwartymi ramionami.
- Daleko jeszcze Erza? - Reiki pociągnął mnie za rąbek spódnicy poczochrałam jego roztrzepane włosy
- Nie, już niedaleko. - zapewniłam ściskając jego dłoń, Jellal milczał od mometu wejścia do miasta, naciągnął chuste na twarz i czapkę tak gęboko na oczy że niemal nie było ich widać. - Co z Ultear i Merdy?
- Ultear zagineła po magicznych mistrzostwach, a Merdy... - westchnął przeciągle - Ona i Leon spodziewają się dziecka.
Zatrzymałam się. Jakim cudem nic o tym nie wiemy?! Przecież Leon jest jakby bratem Gray'a, a Merdy przyjaciółką Juvii. Myślałam że takie wieści szybko się rozchodzą...
Chciałam go zapytać o tak wiele rzeczy, ale on nawet nie zaczynał tematu o sobie, ja nie chciałam naciskać, mimo że zżerała mnie ciekawość. Jednak on z pewnością zniknie jak tylko dowie sie co spowodowało te zaburzenia przepływu magii, a mi znowu nie pozostanie nic innego jak usilne strania by o nim zapomnieć, której jak widać nie dały absolutnie żadnych efektów. Ręce mi się pociły a serce ledwo trzymało się w piersi.
- A co z waszą Gildią?
Wzruszył ramionami.
- Zostałem sam, więc na razie nie podejmuje większych kroków. - powiedział nawet na mnie nie patrząc - Musze znaleść ludzi, którzy mają podobne cele do moich, takich którzy poszukują rozgrzeszenia.
Jellal... ty nadal nie potrafisz sobie wybaczyć....
Nie mogłam w to uwierzyć, ale taki właśnie był Jellal, którego znałam w dzieciństwie, i który wrócił. On nie potrafił krzywdzić ludzi, omamiona chęcią władzy Ultear posuwała go do coraz ochydniejszych zbrodni, na szczęście to wszystko nienajgorzej się skończyło.
- Z pewnością tak będzie. - zapewniłam go, chciałam żeby jego dusza w końcu zaznała spokoju, smutek w jego oczach sprawiał mi ból, przezież był moim przyjacielem, mimo tego co zrobił wybaczyłam mu go wierze że jego intencje są teraz szczere i czyste. - A teraz powiedz mi Reiki... co ci się stało w oko?
Chyba się lekko zmieszał.
- To nic takiego... zadrapanie. - mruknął tylko - Noszę opatrunek żeby nie zabrudzić rany.
- Rozumiem. O zobacz... - palcem wskazałam mu powiewającą flagę Fairy Tail. - To moja Gildia! Zaraz będziemy na miejscu.
Ucieszony szedł przodem podziwiając wszystko dookoła wielkimi oczami dziecka. Gdy się śmiał przypominał mi kogoś, uparcie zastanawiałam sie kogo ale nic nie przychodziło mi do głowy. Ponagliłam obu by jak najprędzej znaleść się w Gildii.
Już z ulicy słyszałam hałas ze środka oznaczający niemałą bitwę, po otworzeniu drzwi silnym kopniakiem wszystko ustało a oczy całej zgraji zwróciły się ku nam.
Natsu obejmował Gray'a za szyje nad którymi skakały rozanielona widokiem lodowego maga, Juvia i rozwrzeszczana Lucy każąca im się uspokoić. Makao i Wokaba zadymiali pomieszczenie, Cana chlała litrami wino Wendy z Carlą i Happym jedli coś przy stole reszta obeszła Natsu i Gray'a zapewne by im dopingować, jedynie Levy siedziała w kącie czytając grubą księgę niedaleko zerkając na nią ukratkiem Żelazny smoczy zabójca wcinał tory kolejowe. Mira wycierająca kufle po piwie pomachala do nas z szerokim uśmiechem nieco zażenowana, przez Mistrza stojącego na barze.
Wyglądali jakby zatrzymał się czas.
- Dziadziusiu ty żyjesz! - wykrzyknął Reiki drżącym głosem biegnąc do Mistrza, ostatecznie chowając sie w jego ramionach.
- Chłopcze.. - zaśmiał się dziadzius i otulił go ramionami, oboje Jellalem wymieniliśmy zdziwione spojrzenia i weszliśmy w głąb pomieszczenia, Mistrz patrzył na mnie marszcząc brwi więc tylko wzruszyłam ramionami.
- On tu czego?! - ryknął Natsu puszczając Graya i wyskakujac do przodu wskazując palcem na Jellala. - Ten morderca nie ma prawa wstępu do te...
- Wystarczy Natsu. - usiszył go Makarow spokojnym głosem. - Witaj Jellal.
Ten ukłonił się przed Mistrzem i zsunął chustę z twarzy.
- Witaj Mistrzu Makarow. Jestem tu...
- Domyślam się chłopcze. - przerwał mu, cała sala patrzyła raz na Mistrza raz na Jellala. Sama nie do końca wiedziała skąd między nimi takie porozumienie. - Jednak teraz ktoś powinien zająć się tym chłopcem. Myślę że mnie z kimś pomyliłeś... - przemówił czule do Reikiego ale ten potrząsnął przecząco głową
- Nie, dziadziusiu.
Członkowie gildi patrzyli jeden na drugiego szukając odpowiedzi, też chciałabym wiedzieć co tu się do cholery wyprawia.
- Reiki.. - zwróciłam się do chłopca - Chodź ze mną.
Bez słowa puścił Mistrza i przybiegł do mnie, wtulając sie w mój brzuch.
- Jellal chodź ze mną. - Mistrz zeskoczył z baru i ruszył na piętro do swojego Gabinetu.
Nie wiem dlaczego Gildia aż otworzyła szeroko usta patrząc na nas. Miałam coś na twarzy? Posłałam ostatnie spojrzenie oddalającemu się Jellalowi i zaprowadziłam Reikiego do stołu, gdzie Mira stawiała już sok owocowy i cudownie pachnący posiłek.
Rzucił mi spojrzeniem miemą prośbę o pozwolenie. Skinełam głową i zaczął pałaszować. W okół nas od razu pojawiło się mnóstwo osób.
- Reiki dlaczego wziąłeś Mistrza Makarowa za dziadka? - zapytał Natsu siadając obok niego i zżerając połowe jedzenia.
- Bo On jest moim dziadkiem - roześmiał się z pełną buzią
Wszyscy słyszący jego słowa zamarli.
cdn
♡♡♡
![](https://img.wattpad.com/cover/88561498-288-k245837.jpg)