14

16 4 1
                                    

Blondynka wydychała ciężko powietrze.
Było jej tak ciężko. Nigdy nie lubiła kłamać, ale teraz  nie widzi wyjścia. Chciałaby się cofnąć do czasów podstawówki, gdzie jej jedynym problemem był brak zadania.
Szła wolno po parku, niedaleko Vacumm Street, patrząc w dół na swoje czerwone timberlandy, które na przestrzeni kilku lat zmieniły kolor na burgundowy, ale Sally to nie przeszkadzało. Miała ważniejsze rzeczy do robienia. Jej myśli wciąż krążyły wokół studiów.
Co będzie dalej?
Tego obawia się najbardziej.
Co będzie z jej przyszłością?
Niska dziewczyna przegryzła wewnętrząy część policzka i Westchnęła.
-Dlaczego moje życie jest takie popaprane?-przetarła lekko mokry juz policzek, który pod pewnym kątem błyszczał się.
Sally wuciągnęła telefon z bocznej kieszeni czarnego płaszcza, w zasadzie nigdy go nie lubiła. Kupia go tylko i wyłącznie dlatego, że rodzice jej chłopaka lubili gdy dziewczyna ubiera się z klasą, zresztą ich syn uważał tak samo.
Godzina 15:13...
Zaraz się będzie sciemniać, a ona zamiast sidzieć w domu paraduje po parku i marznie.
Warto pamiętać, ze jest zima, a tu o tej porze roku słońce świeci bardzo rzadko.
Przejechała opuszkami palców po ławce. Jej ręce dotknęły białego puchu, który po kilku sekundach przestał być puchowy i miły. Zmienił się w zimną ciapkę.
Dziewczyna zwinnym i szybkim ruchem zrzuciła śnieg z ławki i usiadła.
Co by było gdyby nie straciła kontaktów z przyjacielem?
On zawsze umiał jej pomóc, a teraz?
Teraz nic nie jest takie samo.
Jej życie się wali, a ona sama jest na skraju załamania.
Może warto odpuścić?
Ehhh...ona zawsze odpuszcza.
Gdyby nie stchórzyła nadal miałaby przyjaciela, a on nie miał by dziewczyny.
Może  to o to chodzi?
Boli ją to , że o niej zapomina; że w końcu się od niej uwolnił.
Powinna się cieszyć,że kogoś ma, e jak widać jest  wielką egoistką, której jego starania schlebiały.
Przymknęła oczy i  z śniegu uformowała kulkę. Bez zastanowienia rzuciła ją przed siebie.
-Jwsyek najgorsza...- powiedziała cicho, ale na tyle głośno by było ja słychać.
-Tak, a ja jestem mokry-powiedziała jakaś nieznana osoba, która w tym momencie stała niedaleko Sally. W głosie mężczyzny można było wyczuć zdenerwowanie.
Sally wypuściła głośno powietrze i otworzyła oczy.
**************
Przepraszam, że tak długo, ale 3 gimnazjum to nie przelewki. Mam tyle nauki i jeszcze dwa konkursy z fizy i historii, więc nauki trochę jest. Następny rozdzial pojawi się za jakąś godzinę?
Jakoś tak...
Napewno będzie dzisiaj.
Dziękuje za komy,które się pojawiają💕💞💕💞💞

Letters to Sally | n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz