Frank powolnym krokiem szedł wzdłuż niekrótkiej ulicy. W jego ruchach bez trudu dostrzec można było niechęć i zmęczenie.
"Pieprzone halloween. Dziś nie podłapię już żadnego frajera." - pomyślał niewysoki brunet.
W rzeczy samej, było halloween. Jak co roku, 31 października, ulica, na której Frank był stałym bywalcem, zapełniała się dyniami z wyciętymi oczodołami oraz innymi "mrocznymi" ozdobami. Każdy bar, każda kawiarnia, każda restauracja i każdy pub był zapełniony po brzegi tej nocy. Wszędzie podawano zupy, soki, kawy i drinki z rzekomym dodatkiem dyni i czekoladowym nietoperzem dla ozdoby.
- Halloween - prychnął Frank i wyjął paczkę czerwonych Malrboro z kieszeni. Wyjął jednego papierosa i bez wahania włożył go między nieco spierzchnięte wargi. Potarł prawą dłonią o dłoń lewą oraz lewą dłonią o dłoń prawą - dla rozgrzewki. Sięgnął do lewej kieszeni po zapalniczkę. Lewą ręką osłonił papierosa od wiatru a prawą próbował rozpalić zapalniczkę.
- Kurwa mać. - wyartykułował dość głośno po siódmej próbie podpalenia papierosa a następnie cisnął zapalniczką w chodnik.
Siedemnastolatek pogrzebał w prawej kieszeni uprawniając się ze ma jeszcze kilkadziesiąt centów. Odszukał wzrokiem sklep z wielkim banerem "WSZYSTKO ZA 0.50$" i udał się na poszukiwanie zapalniczki.
- Cholerne dynie. Cholerne nietoperze. Cholerne trupie czaszki i pajęczyny.
Chłopak wybrał jedyne urządzenie, nie mające na sobie motywu znienawidzonego święta - a miało kolor różowy.
Energicznym krokiem podszedł do kasy i rzucił na ladę kilka monet. Nawet nie zwrócił uwagi na lekko drwiący uśmiech kasjerki, dobitnie oznajmiający co sądzi o jego zakupie. Po wyjściu ze sklepu pośpiesznie odpalił papierosa i wciągnął do płuc upragnioną porcję dymu. Zaczął ponownie iść powoli wzdłuż ulicy. Co innego miał począć? Był na łasce i niełasce jakiegoś frajera, który zapłaci mu za spotkanie i może nawet pozwoli zostać na noc.*
- Pierdolę to. - mruknął sam do siebie i już chciał udać się do jakiejś "przytulnej" piwnicy by jakoś przeżyć noc, jednak w ostatniej chwili kątem oka zauważył zatrzymujący się za nim samochód.
Ktoś machnął na niego ręką, nakazując by wsiadł do auta. Frank zrobił to bez wahania.
Usadowiwszy się na miękkim, wygodnym siedzeniu, spojrzał na kierowcę.
"Przystojny. I najwyżej kilka lat starszy ode mnie, to dziwne..." myślał Iero.
- Gerard. - lekko zachrypnięty i przy tym cholernie seksowny głos przełamał ciszę panującą w pojeździe.
- Frank. - nastolatek odpowiedział po chwili.
- Ile chcesz Frankie? - w jego głosie było o wiele więcej ciepła niż przed dwiema minutami.
- 30 dolców i nocleg za full serwis? - zaproponował niepewnie Frank.
- Nie przeceniasz się chłopczyku. - lekki dźwięczny chichot przeciął wszelką niezręczność i przeprawił młodszego chłopaka o zawrót głowy. - Dam ci stówe, sto pięćdziesiąt jeśli zostaniesz na noc.
Frank rozchylił usta ze zdziwienia.
- Oczywiście - kontynuował Gerard. - możesz liczyć na napiwki, jeśli spodoba mi się twoja technika chłopczyku.
- J-jasne - zająknął się Iero i pozwolił wieźć się w ciszy przez tętniące życiem New Jersey.
- Jesteśmy na miejscu Frankie. - siedemnastolatek usłyszał zachrypnięty głos starszego i uświadomił sobie, że zasnął.
Zdecydowanym pchnięciem odtworzył drzwi i wysiadł z samochodu. Rozejrzał się dookoła i stwierdził, że znajdują się prawdopodobnie w garażu starszego mężczyzny.
- Tędy - westchnął i zaczął wspinać się po schodach, ukrytych za białymi drzwiami.
Frank podążył za nim w ciszy. Po drodze rozglądał się dookoła. Marmury, potężne dywany i przede wszystkim wielka przestrzeń.
"Co to za facet?!" pytał sam siebie Iero.
Po około trzech minutach dotarli do niemałej sypialni z wielkim łóżkiem.
- Rozgość się - rzucił właściciel willi? rezydencji? pałacu? i udał się do sąsiadującej z pomieszczeniem łazienki.
Frank niepewnie usiadł na krawędzi niewiarygodnie miękkiego materaca. Po chwili usłyszał dźwięk płynącej wody a następnie plusk wchodzącej do wanny osoby.
- Frankie, rusz tu swoją zgrabną pupcię! - brunet usłyszał lekko przytłumiony głos Gerarda.
Wstał i niepewnie otworzył drzwi prowadzące do łazienki. Zobaczył białe jacuzzi obudowane kafelkami. W środku siedział Gerard - nagi.
- Wskakuj Frankie - wymruczał. - Nie każ mi dłużej czekać.
Frank usłyszawszy te słowa uświadomił sobie, że po raz pierwszy nie czuł obrzydzenia do klienta. Po sekundzie uświadomił sobie także, że czuje przyjemne ciepło w podbrzuszu. Postanowił jak najszybciej zrzucić z siebie ciuchy i wskoczyć do wanny pełnej bąbelków, głównie by jego erekcja powiększyła się dopiero pod wodą. Czyli tam, gdzie nie będzie widzialna - przynajmniej przez jakiś czas. Jak postanowił tak zrobił i juz po chwili wślizgnął się do ciepłej wody.
Gerard przesunął się nieco do chłopaka i dłonią odnalazł jego przyrodzenie. Frank, o dziwo, nie odczuł potrzeby odsunięcia się od mężczyzny, tak jak zwykle bywało w tego typu sytuacjach. Drgnął jednak delikatnie pod wpływem jego dotyku.
Way delikatnie masował członka swojego kochanka, doprowadzając go do całkowitej erekcji. Frank raz po raz wydawał z siebie westchnięcia, nieświadomy stanu penisa zielonookiego. Gerard natomiast dobrze wiedział co dzieje się pomiędzy jego nogami.
- Frankie... - wyszeptał mężczyzna i, odrywając swoją dłoń od penisa Franka, usiadł na brzegu jacuzzi, tym samym obnażając swojego sporego członka.
Młodszy nie potrzebował zachęty. Przesunął się do Gerarda i ujął jego przyrodzenie w dłonie. Masował go delikatnie a z ust Gerarda wydobywały się ciche jęki. Po chwili zbliżył swoje malinowe usta do penisa Way'a. Gerard poczuł ciepło na swoim członku, początkowo na główce, jednak juz po chwili na niemal całej swojej długości.
- O kurwa Frank - jęczał mężczyzna. - O tak, o tak Frank!
Siedemnastolatek rytmicznie pochłaniał i wypuszczał penisa z ust, przyprawiając starszego o dreszcze. Po kilku minutach dość intensywnego obciągania mężczyźnie oderwał się na chwilę od jego członka i polizał kilkukrotnie jego gładkie, wygolone jądra. Nie dręczył go jednak długo i po chwili powrócił do ssania jego penisa z jeszcze większym zaangażowaniem.
- OH KURWA FRANK, JA DOCHO...
Frank poczuł ciepłe nasienie wypełniające jego usta i wypuściwszy członka zielonookiego z ust uśmiechnął się lekko.
Gerard osunął się z powrotem do wody i odetchnął głośno, nie przyznał tego na głos ale w głowie kołotała mu się tylko jedna myśl.
"Cholera, najlepszy orgazm w życiu."
Iero patrząc na jego półprzymknięte powieki przypomniał sobie o swej, niemal już bolesnej, erekcji. Spojrzał pytająco na Way'a, jakby prosząc o przyzwolenie zwalenia sobie. Gerard miał jednak inne plany.
Zaczął ponownie masować penisa Franka pod wodą. Chłopak wydawał z siebie coraz to głośniejsze jęki. Kiedy zielonooki planował wzięcie członka Franka do ust usłyszał głośny krzyk.
- O kurwa GEE!
I poczuł jak lepka sperma rozprasza się i miesza z wodą.
Frank spojrzał na swojego kochanka z lekkim zawstydzeniem. Gerard tylko przesunął się do niego z mruknięciem zadowolenia i pocałował prosto w usta.
Oboje ponownie odczuli pewien dyskomfort i ciepło w dolnych partiach swojego ciała.
Gerard szybko wyskoczył z wanny i okrywszy się szlafrokiem poszedł do sypialni. Frank usłyszał otwieraną szufladę i dźwięk zapalniczki i postanowił dołączyć do starszego.
- Poczęstujesz się? - zapytał Way zauważywszy Franka wchodzącego do pomieszczenia w zbyt dużym szlafroku.
- Jasne, dzięki. - Frank przyjął papierosa, jednocześnie przyglądając się gustownej papierośnicy, w której do tej pory spoczywał.
Mężczyźni zaciągnęli się dymem niemal jednocześnie. Przez chwilę siedzieli w ciszy delektując się dymem.
Gdy niedopałki zniknęły w zamykanej popielniczce zielonooki zaczął odwiązywać szlafrok młodszego by następnie się go pozbyć. To wystarczyło członkowi Iero - natychmiast zareagował twardniejąc.
- No, no, no - zaśmiał się cicho Gerard.
- Pieprz mnie Gee - wyrwało się Frankowi.
- Oh, nie ma problemu Frankie.
Gerard popchnął chłopaka na łóżko i szybko wyswobodził się z krępującego go kąpielowego płaszcza. Sięgnął po spoczywający w szufladzie lubrykant i rozsmarował sporą jego ilość na swoim członku a następnie na wejściu Franka.
Wszedł w niego bez żadnego przygotowania ani ostrzeżenia. Frank jęknął cicho, lecz starszy mężczyzna stłumił ten dźwięk brutalnym pocałunkiem. Way poruszał się w chłopaku coraz szybciej i z tą samą prędkością przesuwał dłonią po przyrodzeniu Franka.
Jęki chłopaka były coraz głośniejsze a po chwili przeszły w głośny wrzask, wskazujący na to, że zielonooki trafił w jego prostatę. Ruchy starszego były coraz szybsze i coraz mniej rytmiczne aż w końcu Iero poczuł jak wypełnia go sperma i usłyszał krzyk.
- O boże, O KURWA, FRANK TAK.
To było zbyt dużo dla młodszego, on także osiągnął spełnienie brudząc rękę Gerarda i swój własny brzuch.
Starszy wyszedł z Franka i opadł zmęczony na materac.
- Dobranoc Frankie - powiedział tylko i po chwili zasnął.
Frank nie spał jeszcze przez kilkanaście minut. I przez te kilkanaście minut uświadomił sobie coś bezgranicznie irracjonalnego i jednocześnie pięknego.
Zakochał się w tym zielonookim mężczyźnie.*
Gerard Way poruszał się leniwie po sporej, czystej kuchni. Przygotowywał swój ulubiony napój - kawę. Kiedy była już gotowa wziął filiżankę i usiadł przy niewielkim stoliku, na którym leżała gazeta.
CIAŁO MŁODEGO CHŁOPAKA ODNALEZIONE W LESIE NA OBRZEŻACH NEW JERSEY!
Dzisiejszy poranek okazał się tragiczny dla społeczności New Jersey. Seryjny morderca nadal grasuje. W lesie za miastem znaleziono poćwiartowane ciało, które zostało zidentyfikowane jako ciało siedemnastoletniego Franka Iero. Chłopak prowadził życie bezdomnego i prawdopodobnie prostytuował się. Policja nie znalazła jeszcze żadnej poszlaki.
Gerard patrzył w ciszy na nagłówek gazety. Jego twarz przypominała kamienną maskę. Jego wewnętrzną walkę obnażyła jednak drżąca dłoń, gdy podnosił filiżankę do ust. Po wzięciu kilku małych łyków czarnego napoju odwrócił się tyłem do stolika. Ujrzał pomarańczową, o wiele za mała na niego koszulkę, która nadal utrzymała w sobie zapach właściciela.
Po bladym policzku spłynęła pojedyncza łza.
CZYTASZ
halloween 1998 [frerard oneshot]
FanfictionKrótka historia o śmierci i pożądaniu. _____________________________ Paring: Frerard (Gerard Way x Frank Iero)[MCR] AU: Halloween w roku 1998; Gerard bogaty; Frank bezdomny; top!Gerard; bottom!Frank; morderstwa; prostytucja; Gatunek: one-shot, smut...