Nigdy nie przepadałam za znajomościami przez internet. Ale tamtego wieczoru coś się zmieniło. Zmieniło się moje podejście do tego. I to mnie niepokoi. Spędziliśmy całą noc na pisaniu. Z kim? Z Thomasem, jak się domyślacie. Okazało się, że chodzi do tej samej szkoły co ja i interesuje się sportem. Kilka razy mi się pytał, czybyśmy się spotkali. Niestety nie znam go długo, tylko jeden wieczór. Głupio by było, gdybym tak szybko się z nim spotkała, prawda? Lepiej poczekać.
Jest szósta pięćdziesiąt, czyli za pół godziny mam autobus. Muszę wstać i się przebrać. Szczerze mówiąc, zostałabym cały tydzień w domu, ale nie mogę odpuszczać sobie szkoły, bo nie chcę do niej chodzić. Wręcz przeciwnie. Powinnam z uśmiechem na twarzy wstawać i mówić sobie w duchu, że wreszcie idę do szkoły. Ale, cóż. Nie robię tak i chyba nigdy tak się nie stanie. W sumie, nie mam dzisiaj dużo lekcji... A może zostanę w domu?
— Zoe! Wstawaj, bo się spóźnisz!
Przewracam oczami i wstaję z łóżka. Ona chyba się nigdy nie zmieni. Nie zrozumcie mnie źle, to moja matka i ją kocham, ale wolałabym budzik niż jej zrzędliwy głos.
Podchodzę do szafy i wybieram czarne getry oraz pudrowy sweter. Dzisiaj nie jest za zimno, ale warto założyć czapkę. Tak więc, przebrałam się i założyłam okulary. Weszłam do kuchni i wzięłam jednego tosta, którego co rano robi mi mama. Oczywiście przedtem się z nią przywitałam.
— Idź już, bo spóźnisz się na autobus.
— Mam jeszcze dziesięć minut — wzruszając ramionami, mówię.
— Dobrze, ale jak autobus ci odjedzie, ja cię nie podwiozę.
— No okej. — Przewracam oczami i idę do swojego pokoju po plecak.
Zakładam kurtkę i czapkę, i wychodzę z domu.
***
Wchodząc do szkoły, zauważam Darcy i rozkładając ramiona, podchodzę do niej. Ona uśmiecha się i przytula mnie, a ja się śmieję.
— Ile mamy dzisiaj lekcji? — pyta.
— Chyba osiem — wzruszam ramionami.
Darcy kiwa głową i rzuca swój plecak na ziemię przy ścianie. Robię to samo i podchodzę do niej.
— Jak tam Thomas? — szturchając mnie ramieniem, pyta.
— Skąd mam wiedzieć? Tylko pisaliśmy.
— Przecież możesz się z nim spotkać nawet dzisiaj — wzrusza ramionami.
— Oszalałaś? Przecież go nie znam!
— Co z tego? Jak nie zaryzykujesz, to stracisz swoją szansę.
— Szansę na co? — unoszę brwi.
— Na posiadanie chłopaka?
— Za dużo myślisz.
— Ty robisz to tylko na matmie, więc... — patrząc gdzieś za mnie, przerywa. — O, w mordę.
— Co?
— Nie odwracaj się — szepcze w moją stronę.
Zawsze jest tak, że jak ktoś każe ci się nie odwracać, to i tak to zrobisz. Tak samo było ze mną.
Przenoszę spanikowana wzrok na Darcy i modlę się w duchu, aby w tym momencie nic nie gadała.— A może teraz z nim pogadasz?
W myślach uderzam się z otwartej dłoni w twarz. Boże.
— Przestań.
Zagryzam wargę i staram się tam nie patrzeć. Darcy znów na niego patrzy, ale tym razem krzywi się.
— Co jest?
— Wiedziałaś, że on ma dziewczynę?
— Co!? — odwracam się.
Mogłam tego nie robić. Może nie zobaczyłabym jak jakaś blondynka obejmuje go i całuje z uśmiechem na twarzy. W tym samym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały, a on uśmiechnął się szerzej.
CZYTASZ
My crush and his Girlfriend
ChickLitZoe podkochuje się w swoim przyjacielu. Sęk w tym, że ich znajomość opiera się tylko na pisaniu sms-ów i od czasu do czasu spotkaniu się na kilkusekundowym przytuleniu. Ale dochodzi jeszcze jeden problem. On ma dziewczynę. #35 w chicklit!