Rozdział 40

442 11 0
                                    

Otworzyłam oczy i poczułam ogromny ból w głowie. W sali było jeszcze ciemno, ale zegarek stojący na szafeczce obok wskazywał godzinę szóstą rano. Spojrzałam na Justina, który spał na krześle, głowę trzymając na moich kolanach i uśmiechnęłam się sama do siebie. Musiał chyba dopiero co zasnąć, bo gdy przebudziłam się dwie godziny temu, nie było go tu. Chciałam podciągnąć się wyżej, bo nie mogłam sobie już znaleźć miejsca, ale postanowiłam, że nie będę się ruszać, żeby go nie obudzić. I tak pewnie musiało być mu cholernie nie wygodnie. Był kochany, ale powinien zdecydowanie iść do domu, i jak człowiek wyspać się w o niebo wygodniejszym łóżku. Skrzywiłam się, gdy ból znów się pojawił. Przyłożyłam dłonie do skroni, ale to w niczym nie pomagało. Poddałam się, i oparłam głowę o poduszkę. Czułam się źle. Źle, gdy patrzyłam na Justina i wiedziałam, że byłby dobrym ojcem. Że dopiero, gdy straciłam tą okazję, uświadomiłam sobie, że chciałam mieć z nim dziecko. A jeszcze kilka dni temu, nie dopuszczałam do siebie w ogóle tej myśli. Czułam pustkę, tam gdzie wcześniej czułam nowe życie. To było okrutnie dręczące. Te myśli wracały do mojej głowy co chwilę, ale nie chciałam już o tym myśleć. Zauważyłam nagle, że na szafce, zaraz za zegarkiem leży mój telefon. Do tej pory byłam pewna, że go tutaj nie było, ale teraz sama już nie wiedziałam. Sięgnęłam po komórkę, krzywiąc się. Miałam już dość. Jak nie głowa, to klatka piersiowa, czy noga. Czułam się, jakbym była tu uwięziona. Włączyłam go, rozglądając się po pomieszczeniu, aż zacznie mi służyć. Miałam kilka nagranych wiadomości na automatycznej sekretarce. Postanowiłam je wszystkie odsłuchać. Justin i tak spał, nie miałam nic innego do roboty.

‘Hej. Próbowałam się do Ciebie dodzwonić, ale nie odbierasz ode mnie połączeń. Oddzwoń, jak tylko to odsłuchasz’

Maggy. Byłam pewna,  że to nie jest ostatnia wiadomość od niej. Stęskniłam się za jej głosem i za nią, chciałabym ją zobaczyć. Zabolał mnie brzuch, gdy usłyszałam w słuchawce głos Justina.

‘Chloe, gdzie Ty jesteś? Dlaczego nie odbierasz od nikogo telefonu? Byłem w studio, nie było Cię tam. Możesz się odezwać, jak tylko to odsłuchasz? Martwię się.’

Słyszałam w jego głosie strach, i wiedziałam, że dużo się martwił. Nie chciałam stawiać go w takiej sytuacji. Gdybym tylko mogła dać mu jakiś znak.. Pewnie to wszystko nie trwałoby tak długo. Zacisnęłam powieki, odsłuchując kolejną wiadomość.

‘Chloe, co się z Tobą dzieję? Dlaczego nie dajesz znaku życia? Zaraz wszyscy tutaj zwariujemy, a w szczególności Justin.. Odezwij się!’

Sam.. miałam tylko nadzieję, że nie zdążył zadzwonić do mamy. Nie może się o niczym dowiedzieć. Ani ona ani Tata.. Od razu byliby tutaj z powrotem. Justin poruszył się, biorąc głęboki oddech, a ja zamarłam. Nie chciałam go obudzić. Uspokoił się jednak po chwili. Nie wiem ile jeszcze miałam tych wiadomości.

‘Chloe. Mam nadzieję, że wszystko jest ok. Wszyscy się o Ciebie martwią. Nawet nie wiem co mam Ci powiedzieć. Ale zrobię wszystko, żeby się dowiedzieć, co się dzieję. Nie masz pojęcia jak ja wariuje bez Ciebie. Mam tysiące myśli. Tęsknię za Tobą. Jeśli coś Ci się stanie.. Chloe, pamiętaj, że Cię kocham’

Niespodziewanie po mojej skroni spłynęła zła. Wytarłam ją pośpiesznie, gdy poczułam, że Justin się rusza. Wyprostował się, przecierając zaspane i zmęczone oczy. Oparł się łokciami o łóżko i spojrzał na mnie.

-Nie śpisz?

Miał zachrypnięty głos, a oczy podkrążone.

-Dopiero się obudziłam.

Odłożyłam telefon na szafkę, i podpierając się na rękach, przybrałam pozycję, prawie siedzącą. Ból był mniejszy niż wczoraj.

-Która godzina?

Say you remember me | Justin Bieber Fanfiction cz. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz