|3.

1.7K 193 220
                                    

   Kilka dni później ogłoszone zostają wyniki losowania. Siedzimy z rodziną przed telewizorem i czekamy z niecierpliwością, chociaż wiadomo, jak to się skończy.
Gdy wyczytują moje nazwisko, łza spływa mi po policzku. (W sumie to wszystko mi jedno, ale muszę wzbudzić u ludzi litość, jestem bardzo biedną osobą.) Dostanę depresji i się potnę mydłem w płynie!!!111one!1!1!1!

   Dziś wieczorem weszłam do domku na drzewie. Niedługo powinien pojawić się Aspen. Przygotowałam dla nas ucztę za pieniądze, którymi przekupiła mnie moja matka. Jak ma się kasę, to trzeba nią szpanować😎😗💵.

   Usłyszałam, jak ktoś wchodzi po drzewie. Przyczaiłam się przy wyjściu, a kiedy zobaczyłam głowę Aspena, wyskoczyłam na niego, krzycząc:

- Bum szaka laka!

   Mój chłopak tak się wystraszył, że spadł z drzewa, robiąc okropny hałas. Leżał na dole w dziwnej pozycji, a ja się śmiałam, bo ten gamoń nie umie się utrzymać na drabinie. Ale po chwili zapytałam:

- OMG, Aspen, nic ci nie jest??? Nie umieraj, co zrobię z całym tym jedzeniem? Nie mówiąc już o trupie, przecież rodzice mogą dać mi szlaban na Facebooka! Aspen, przecież to moje życie! Nie rób mi tego!!!!1!1!1!one!!1!1

   Chłopak jęknął i powoli wstał. W ziemi zrobiła się całkiem duża dziura, chyba mocno uderzył...

   Wszedł z powrotem na drzewo. Pocałowaliśmy się na przywitanie. Zapaliłam świeczkę, którą kupiłam specjalnie dla nas. W całym domku na drzewie zaczęło śmierdzieć czymś, co chyba miało pachnieć truskawkami.

- Aspen? Widziałeś? Wybrali mnie. Jadę do księcia.

   Spoważniał. Spojrzał się na mnie.

- Właśnie dlatego przyszedłem porozmawiać.

- Nadal cię kocham, wiesz?

- Wiem, ja ciebie też. I mimo wszystko nie zerwę z tobą.

Ucieszyło mnie to. Jak ja go uwielbiam😍😍😍.
  
- Proszę, to dla ciebie - podałam mu koszyk. W środku były... (nie zgadniecie...) naleśniki z Nutellą! Aspen wyjął je szybko razem z talerzem. Podałam mu sztućce.

- Jedz, sama robiłam. - po tych słowach mojemu niedźwiadkowi zrzedła mina. - No co jest? Coś nie tak?

- Nie, nie... wszystko w porządku...

   Powoli, jakby niepewnie, ukroił i włożył do buzi kawałek przypalonego, błyszczącego placka, na który wywaliłam pół słoika Nutelli.

- I jak?

- Ugh... bardzo dobre... - skrzywił się.

- Wiem, bo sama robiłam😗😗😗.

   Mam niebywały talent do gotowania. Aspen zrobił się zielony. Zwymiotował.

- Co ty robisz? Wiesz jak bardzo starałam się z tym jedzeniem? Przyznaj się, znowu piłeś płyn do dezynfekcji rąk.

   Powinien być mi wdzięczny! W końcu je to, co przyrządziły moje boskie dłonie!

- Ale kochanie, wiesz, że on pomaga mi na nieświeży oddech...

- Zwróciłeś moje naleśniki!

- To nie moja wina, one były pyszne, ale źle się poczułem po tym upadku.

- Tak jasne. Przestań, nie pogrążaj się już.

   Byłam na niego zła. Jak on mógł mi to zrobić?

- Nie lubisz mojej kuchni! - spojrzałam na niego z wyrzutem.

- Nie obraź się, ale do Masterchef'a by cię nie przyjęli. Co najwyżej przyszłaby do ciebie Magda Gessler...

- CO??? Ale jak to? Przecież robię najpyszniejsze posiłki w całym kraju! To jeden z moich licznych talentów!

- Nie jestem pewien czy...

- Zresztą przyzwyczajaj się! Kiedyś zostaniemy małżeństwem, a wtedy będziesz tak jadał codziennie! Każdego dnia, czy to poniedziałek, czy sobota! Powinienieś się cieszyć!

Aspen zrobił się blady. Długo siedzieliśmy w milczeniu. W końcu zabrał głos:

- Hołp, wiesz, że cię kocham. I nigdy nie przestanę. Ale wizja jedzenia twoich posiłków mnie przerasta. Poza tym jedziesz do pałacu. Tam na pewno zostaniesz żoną księcia.

Pochmurniałam. Mój niedźwiedziołak[1] kontynuował:

- Po dzisiejszym posiłku już nie jestem taki pewien, czy nie chciałaś mnie otruć. Z czego ty to zrobiłaś?

- No z jajek, z mleka i z mąki. Znaczy... mąki nie miałam, więc dodałam zamiast tego brokat i puder do twarzy, mleka też nie było, ale zastąpiłam go płynem do mycia naczyń. Ale jajka już znalazłam. Na drzewie, w gnieździe. Nie wiem, jaki ptak je złożył, ale w sumie co za różnica. Ostatecznie wyszły, prawda?

- Kobieto! Teraz to już nie wiem, co powiedzieć. To takie słitaśne, że robisz wyjątkowe naleśniki, ale niestety nie mogę tak żyć.

Przełknęłam ślinę.

- Zrywam z tobą, Hołp.

_______________________________
[1]Specjalnie dla X_Pqia_X (znaczenie - pół niedźwiedź, pół człowiek)

Udało się! Za Wami kolejny rozdział! Gratulacje, jeśli przebrneliście! Chciałam podziękować za wszystkie komentarze i gwiazki. Jesteście wspaniali!

Jeśli znajdziecie jakieś błędy, to proszę, piszcie! Boję się, że czegoś nie zauważyłam.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję!

~Wid

Rywalki - Typowe FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz