§ 3

3.8K 262 9
                                    

    Tylko w więzieniu łatwo jest zrozumieć, że życie bez czekania na cokolwiek nie ma najmniejszego sensu i wypełnia się po brzegi rozpaczą.

 Gustaw Herling-Grudziński „Inny świat"



Nicholas Ghazal, który otrzymał pokaźnych rozmiarów schedę po ojcu, bardzo szybko ją zainwestował, by po trzech latach stać się jednym z najbogatszych ludzi w Stanach Zjednoczonych. Miał niewątpliwy talent do interesów i ledwie piętnaście lat, gdy zarobił pierwsze miliony. W wieku osiemnastu lat zaczął pisać pamiętniki, by kiedyś móc przekazać swą wiedzę potomnym. Chciał przez nie pokazać, w jaki sposób należy postępować, by zbić majątek, nie ścieląc swojej drogi trupami. Nie miał zamiaru komukolwiek dawać do wglądu jego notatek, dopóki nie nadejdzie na to odpowiedni czas, mimo iż mogły wiele wyjaśnić i bardzo wielu zaszkodzić. To było jego prywatne trofeum. Teraz nie miało większego znaczenia, dopóki nie zmieni się jego sytuacja. Dziś, był czterdziestoośmioletnim cieniem człowieka z przed lat.

Od miesięcy przebywał w areszcie śledczym w Bostonie. Cud, że nie udało się nowojorskiej policji zmienić jurysdykcji! Widać Boston dobrze się trzyma i potrafi jeszcze walczyć o swoich więźniów – pomyślał sarkastycznie. Wiedział, że w więzieniu w Nowym Jorku nie przeżyłby nawet dnia. Zbyt wielu zbirów tam siedziało, którzy życzyli mu śmierci. Zbyt wielu zalazł w tym mieście za skórę. Z dwojga złego, lepiej było siedzieć w zamknięciu, ale tutaj, w Bostonie. Natomiast nadal dziwiło go niezmiernie, że nie włączyło się jeszcze w jego sprawę FBI. Mimo, iż pragnął jak najszybciej wyrwać się z aresztu, nie było to takie proste. Sędzia nie zgodziła się na jego wyjście za kaucją, a teraz okazało się, że jedyny świadek nie żyje. Barden nie dawał mu złudzeń, co do sytuacji w jakiej obecnie się znalazł. Znał ojca młodego prawnika, stąd wiedział, że będzie on jego najlepszym planem, by w jakiś sposób spróbować wyrwać się z matni, w której się znalazł. Ale czasami nawet najwięksi wyjadacze w tym biznesie mogli nie przetrwać, zwłaszcza gdy mieli bardzo potężnych wrogów przeciw sobie...

Patrząc na element znajdujący się za kratami, aż dziw brał, że dotąd nie zwariował w tym miejscu. Czuł się zaszczuty, niczym zwierz. Starał się nie rzucać w oczy, jak poradził mu komendant Devis, stary znajomy Nicholasa ze szkoły. Szczęściem w tym nieszczęściu było, że trafił akurat na niego, mimo iż nie mógł zajmować się osobiście jego sprawą, postarał się, by został potraktowany jak najlepiej w sytuacji w jakiej się znalazł. Teraz z utęsknieniem wyczekiwał pojawienia się Bardena z jakąkolwiek pozytywną wiadomością. Wiedział, że dziś miał wezwanie od sędzi. Informacje rozchodziły się niczym błyskawica w tym miejscu – pomyślał, spoglądając ponownie na odrapane ściany. Co się stało? Jeżeli byłoby to coś złego, powiadomiłby go. Zatem, skoro nie pojawił się dzisiaj, znaczyło tylko, że na razie wszystko pozostawało bez większych zmian.

Do jego celi nagle zawitał jeden ze strażników oznajmiając, że ma gościa. Gdy został zaprowadzony do pokoju przesłuchań, zamiast do sali odwiedzin, zaczął się denerwować. Do pomieszczenia, po chwili wszedł nie kto inny, jak otyły człowieczek, którego Nicholas szczerze nienawidził.

— Witam, panie Ghazal – uśmiechnął się obleśnie, jakby miał zaraz połknąć kogoś w całości, oblizując przy tym usta ze smakiem. Nicholas skrzywił się mimowolnie. Miał dość tego gada, który nękał go za każdym razem, gdy Bardenowi udało się coś załatwić w jego sprawie.

— Nie będę z panem rozmawiał prokuratorze, bez obecności moich prawników – odparł spokojnie, przywdziewając uśmiech, jaki miał zarezerwowany dla swoich potencjalnych klientów. Niezmiennie wyprowadzało to z równowagi tego prosiaka.

Prawnicy - tom 1 - WYDANA :) (Premiera 08.02.2019 r.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz