rozdział.1

6 1 0
                                    

Teraz przede mną druga gimnazjum! Biegłam do szkoły.Było już późno,bo za trzydzieści minut miała rozpocząć się uroczysta msza. Niestety do szkoły mam aż trzy kilometry.Jak to się stało,że tyle czasu siedziałam w domu? Wszystko przez to iż obudziłam się o ósmej czterdzieści.Zapomniałam o tym,że wakacje właśnie się skończyły.Nie będę spała już do dziesiątej.Wczorajszy dzień, jednak na pewno na długo utkwi mi w pamięci. Z samego rana razem z Violettą poszłyśmy na zakupy.Kupiłam sobie parę bluzek. Po południu od razu pognałyśmy na stawy. Moja przyjaciółka próbowała poderwać jakiegoś przystojniaka. Najśmieszniejsze było,że gdy opowiadała mi o boskim ratowniku,podeszła do nas jego dziewczyna.
-Dominik jest zajęty-powiedziała.
Moja koleżanka zrobiła się czerwona.Po prostu nie wiedziała co odpowiedzieć.Nie spodziewała się tego. Potem mimo wszystko obie zaczęłyśmy chichotać. Stwierdziła,że skoro on ma dziewczynę to znajdzie sobie innego. Zaczęła uśmiechać się do innych i powiem,że poskutkowało. Rozmawiała nawet z jednym,ale w sumie niezbyt mieli o czym.Wieczorem zrobiłyśmy imprezę na deskach,obok mojego domu.Zaprosiłyśmy około piętnaście osób. Bawiłyśmy się aż do dwudziestej trzeciej.Muzykę puszczałyśmy z głośników. Wytańczyłyśmy się za wszystkie czasy.Po północy położyłam się,słuchając happysadu.

Kiedy szłam nie myślałam o tym,że to już koniec,że teraz rozpocznie się masa nauki.Myślałam tylko o Konradzie.W lipcu nasz związek się skończył,jednak ja go nadal kochałam. Pierwszy miesiąc wakacji był najlepszy.Spędziłam go z nim.Tęskniłam za nim i nadal tęsknię.W pewnej chwili nawet nie zauważyłam,gdy zaczęłam spadać.Potknęłam się o jakiegoś kamienia.Już sobie wyobrażałam,jak będzie bolało.Głową o asfalt,masakra. Nagle ktoś złapał mnie w talii,dzięki czemu nie upadłam.To był chłopak.Przystojny z boskim uśmiechem i pięknymi oczami,brunet.
- Dziękuję za pomoc- powiedziałam zawstydzona całym zajściem.
-Nie ma za co-odparł.-Idziesz na rozpoczęcie roku?
-Tak,a ty?
-Też.Ach,szybko biegniesz!
-Chodzisz do dziewiątki?
-Tak.
-Ja również.
-Wiem.
-Jak to jest,że chodzę tu od paru dobrych lat i nigdy cię nie widziałam?
-Po pierwszej uczęszczam do tej szkoły dopiero od roku,a po drugiej może byłaś zbyt zajęta swoim chłopakiem.
-Skąd wiesz,że to mój chłopak?
-Takie rzeczy się wie!-uśmiechnął się.
-Nie jest już nim.To też wiesz?
-Przepraszam,nie wiedziałem.
- Powinniśmy się ruszyć.Mamy na dziewiątą,zaraz się spóźnimy.
- Właściwie to źle musiałaś usłyszeć,bo cała gimnazjum ma na dziesiątą.Jestem z trzeciej.Przepraszam,że ci się nie przedstawiłem.Mam na imię się Aleksander,ale mów mi Olek.
Podaliśmy sobie ręce.

-Jestem Roksana,ale nazywają mnie Roxy-rzuciłam.
Gadaliśmy jeszcze długo: o wszystkim i o niczym.Nie wiem czemu,ale wtedy gdy mnie złapał serce zaczęło mi mocniej bić.Przecież jestem zakochana tylko w Konradzie,Olkiem mogę być jedynie zauroczona.Okazało się,że tak,jak mówił mieliśmy na dziesiątą,nie spóźniliśmy się.Czemu cały czas myślę o Olku?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Miłość nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz