Otworzyłam leniwie oczy i wzrok utkwiłam w białym suficie. Przymrużyłam oczy i przetarłam dłonią twarz. Powoli wstałam z ciepłego łóżka i w pidżamie zeszłam do kuchni. Wzięłam oddech i weszłam do kuchni. Moja matka siedziała na stołku i popijała poranną kawę.-Cześć, mamo. - przywitałam się cicho, a podniosła się gwałtownie i uśmiechnęła niemrawo.
-Jak się spało, Lana? - zapytała i otworzyła lodówkę. Wyciągnęła jogurt truskawkowy i postawiła przede mną. Podeszła do małej szafki i wyciągnęła z niej leki.
-Jak zawsze. - podparłam się łokciem i przymknęłam oczy.
-Masz te płytę, o którą cię prosiłam? - odwróciła się w moją stronę i oparła się o blat kuchenny. Chwyciłam łyżeczkę i otwarłam jogurt. Mama podała mi dwie kolorowe tabletki, które szybko połknęłam. Przypomniałam sobie niezręczną sytuacje w sklepie muzycznym, gdzie poszłam kupić mamie płytę winylową. Osobiście uważam, że takie płyty to tylko graty.
-Yhm. - mruknęłam i z wahaniem zaczęłam zajadać się jogurtem. Ciekawe kim był ten chłopak w sklepie, może jeszcze kiedyś go spotkam?
-Musimy jechać do lekarza, twoje wyniki badań są niepokojące. - od jakiegoś czasu choruję na anemię.
-Niepokojące? - oblizałam usta i przeczesałam ręką poplątane, rude włosy.
-To na pewno nic złego, nie martw się. Od razu po szkole tam pójdziemy, okej?
-Mam jakieś wyjście? - podparłam się obiema rękami i wydęłam usta.
-Nie, nie masz. - poczochrała moje włosy i wypiła resztę kawy. Byłam naprawdę zmęczona i głowa mnie bolała.
-Idziesz do pracy? - zapytałam i miałam nadzieję, że nie puści mnie do szkoły.
-Tak, a ty do szkoły. - upomniała mnie, a już miałam nadzieję. Jęknęłam i chwyciłam się za głowę.
-Głowa mnie boli i jestem zmęczona. Pewnie mam gorączkę, zobacz. - przyłożyłam jej dłoń do swojego czoła, mając nadzieję, że jest gorące. Trzeba było trochę podkoloryzować. Mama zabrała rękę i skarciła mnie wzrokiem.
-Nie udawaj, Lana. - westchnęłam i skierowałam się do pokoju.
Na szczęście za miesiąc wakacje i nie będę musiała użerać się z uciążliwymi nauczycielami. Będę miała od nich 2 miesiące przerwy, przynajmniej tyle.
Założyłam krótkie, jeansowe spodenki i luźną, białą koszulkę. Spojrzałam w lustro i zaczęłam czesać swoje długie i niestety, rude włosy do pasa. Niebieskie oczy podkreśliłam czarną kredką i pomalowałam rzęsy.
-Lana, bo się spóźnisz! - usłyszałam ostrzegających krzyk mamy i niechcący upuściłam szminkę.
-Zaraz... - mruknęłam i w pośpiechu musnęłam usta bordową szminką. W biegu złapałam za czarny plecak szkolny i zeszłam na dół. W korytarzu założyłam trampki, a na nos okulary przeciwsłoneczne.
-Ileż można na ciebie czekać, co? - zaatakowała mnie zirytowana mama. Wsiadłam do samochodu, dysząc ciężko. Nie wiadomo czemu, ale się zmęczyłam.
-Jak widać, długo. - odpowiedziałam, a zaraz potem samochód ruszył.Oparłam głowę o szybę i powróciłam myślami do mojego życia szkolnego. Przerwy spędzam zawsze sama, najcześciej w towarzystwie telefonu i słuchawek. Na lekcjach siedzę sama, w ostatniej ławce pod oknem i oglądam inne klasy ćwiczące na wf-ie. Mam parę znajomych, ale żadnej przyjaciółki, bądź przyjaciela. Już pierwszego dnia w tym liceum stwierdziłam, że nie warto przywiązywać się do ludzi. Skończysz liceum, a potem studia, praca, być może rodzina i nudna starość przy wnukach. Nie podążę za schematem.
CZYTASZ
301 Days
Romance* - Jaki jest twój ulubiony kwiat? - Nie mam ulubionego kwiatu. - Tak czy inaczej, na twoim grobie pozostawię chryzantemę, dobrze? - Dobrze. * Historia o specyficznej miłości Dextera i Lany, którzy bezwstydnie żartują ze śmierci. * - Wiesz co nas r...