Rozdział 12: Cisza przed burzą 3: Interludium, cz. 2

1K 85 1
                                    

Corazon tupał cicho lewą stopą, powoli tracąc resztki swojej zachwianej i wystawionej na ciężką próbę cierpliwości. Stał on bowiem na starym, czerwonym moście przy rzece, opierając się o starą, zardzewiałą barierkę, gdzie spotkać miał się ze swoją drużyną i zacząć trening, o wiele cięższy od poprzednich. W końcu na kolejnych egzaminach nie chciał, by jego genini ponownie byli w takim stanie, w jakim znalazł ich pod Północną Wieżą w Egzaminie na Chunina w Kirigakure. Wszyscy byli blisko śmierci i nie budzili się przez dość długi czas, nawet Naruto, który miał do pomocy Lisa i jego umiejętności w szybkim leczeniu ran.

Młody Sarutobi wiedział, że na następny egzamin nie wyśle ich tak nieprzygotowanych jak przedtem; choć ten cały "atak" kilkunastu geninów, niektórych nawet na poziomie jouninów i chūninów, był zaplanowany, to Corazon szczerze wątpił, by na następnym teście powtórzyła się ta cała sytuacja - w końcu kolejny zimowy egzamin przeprowadzany będzie w Iwagakure, a Hokage, jego staruszek, planował wysłać jedną lub dwie drużyny na ów egzamin, w celu zacieśnienia stosunków pomiędzy Konohą a Iwą. Egzamin w Kirigakure pokazał, że nowicjusze nie są całkiem gotowi na to, jak pokazała śmierć drużyny Szóstej. Do Konohy wróciła tylko Drużyna Czwarta i Drużyna Dwudziesta Pierwsza, ta z Yakushim Kabuto, geninem z wieloma informacjami. Oczywiście, jak przewidywano, Kabuto i jego drużyna nie przeszli do trzeciego etapu, gdyż zrezygnowali, ponownie. Nikt nie wiedział, czemu taką, a nie inną decyzję podejmował Kabuto; w końcu wiele razy on i jego kompani mieli szansę, by zdobyć ten zaszczytny tytuł chūnina, a jednak za każdym razem się poddawali, nie chcąc kontynuować.

Corazon uważał to za podejrzane, ale nie tylko on. Kilku shinobi próbowało wedrzeć się do jego mieszkania i sprawdzić, co on ukrywa, jednakże po planowanym akcie wandalizmu albo owych ninja nigdzie nie można było znaleźć, albo nie dzielili się oni szczegółami, mówiąc, że nie pamiętają, aby coś takiego w ogóle planowali.

Więc Corazon nie mieszał się w sprawy tajemniczego genina, skupiając się bardziej na piciu w barze i obstawianiu.

Mówiąc o barze, to była bardzo śmieszna sprawa. Ostatnim razem, kiedy odwiedził ów lokal, Sarutobi wypił zdecydowanie za dużo; pokazały to zdjęcia zrobione przez Anko, gdzie śpiewał na całe gardło z Kakashim (który nie przepada za nim, niewiadomo z jakich powodów). Były ANBU również za dużo wypił.

Cholerna Anko, teraz miała go czym szantażować.
(Nie, żeby w ogóle miała do tego powód, nawiasem mówiąc. Ale jounin wiedział, że ta kobieta była nieprzewidywalna).

Wreszcie, po wyczekiwanych trzydziestu minutach, na horyzoncie pojawił się niezbyt zadowolony Shinji.
Chłopak nie wyspał się; Rebecca wskoczyła na niego dokładnie o szóstej trzydzieści, nie mogąc dłużej znieść jego widoku, gdy on spał. Była raczej zniecierpliwiona, ale w jej oczach czaiła się gdzieś troska, o niego, o jego kompanów i stan, w jakim dotarli po egzaminie.

Dlatego chciała go pocieszyć, pobawić się z nim i być może pomóc się zrelaksować - i udało jej się to. Rano wyszli na spacer do parku, jak również i na plac zabaw. Rodzeństwo bawiło się świetnie, lecz musieli szybko wracać; Shinji miał spotkanie drużyny, na którym musiał się zjawić. Powłóczył nogami do wejścia na ten sam, niezmienny czerwony most, gdzie zawsze się spotkali i ustalali, na czym dzisiaj się skupią.

Jednak również Shinji zmartwił się i zmarszczył brwi, widząc jedynie mistrza. Było już 10 minut po umówionej godzinie spotkania, i co?

- Dzień dobry, sensei – przywitał się grzecznie, lekko kiwając głową. Corazon odpowiedział mu tym samym, zakładając ręce na piersi i cicho wzdychając. Nie podobało mu się to, że jego podopieczny wciąż nosił bandaż na nodze, która została zraniona podczas egzaminu.

Za pierwszym razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz