Rozdział 6

4.6K 446 81
                                    


Do końca wieczoru Niall siedział na kanapie pisząc z Liamem. Louisowi to nie przeszkadzało, bo i tak miał dużo pracy, ale i tak czuł się trochę zazdrosny, że Niallowi wszystko tak łatwo przychodziło. Poznał chłopaka i od razu tego samego dnia już z nim pisał i pewnie umawiał się na randkę, a on od jebanych dwóch lat podkochuje się ciągle w tym samym chłopaku, który jest zajęty i który nigdy by na niego nie spojrzał, gdyby razem nie pracowali. Aby więcej nie myśleć, od razu po skończonej pracy poszedł położyć się do łóżka krzycząc Niallowi, aby nie siedział do późna.

*
Rano zaraz po przebudzeniu Louis zebrał wszystkie potrzebne rzeczy i udał się do kuchni, gdzie wczoraj znalazł herbatę, którą kiedyś kupił, ale nikt jej nie pił, a nawet nie otworzył. Zamierzał ją dziś zrobić Harry'emu i miał nadzieję, że mu zasmakuje. Idąc w stronę pomieszczenia zauważył na kanapie śpiącego Nialla trzymającego w ręku telefon, co oznaczało, że prawdopodobnie zasnął pisząc z Liamem. W sumie miał nadzieję, że coś z tego wyjdzie, bo Niallowi rzadko kiedy ktoś się podobał, a gdy już tak się działo, to było to bardzo poważne. Włożył buty i biorąc z podłogi torbę, wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu i dwadzieścia minut później był już w pracy, tak jak zwykle pierwszym co zrobił, było udanie się do kuchni, gdzie zrobił sobie kawę i zaparzył dla Harry'ego tę nową herbatę. Ostrożnie wziął oba kubki i wchodząc do biura, od razu skierował się w stronę stanowiska Harry'ego, ale zamarł w pół kroku, bo chłopaka jeszcze nie było, co Louisowi wydało się dziwne, gdyż chłopak zawsze był przed czasem. Postawił napój na jego biurku i sam usiadł przy swoim. Co chwilę nerwowo spoglądał na miejsce, gdzie zwykle siedział brunet, ale jego wciąż nie było.
Dopiero koło dziesiątej drzwi się otworzyły i zza nich wyłonił się szatyn, za którym szedł Nick, szepcząc mu coś do ucha, ale Styles tylko spiorunował go wzrokiem. Zajął swoje miejsce, po czym kazał mu sobie iść. Louis na te słowa lekko się zdziwił, bo jeszcze wczoraj zachowywali się normalnie. Jednocześnie ucieszył się, że Harry'emu nic się nie stało, a w dodatku właśnie pokłócił się z Nickiem, co może było lekko samolubne, ale jemu to w ogóle nie przeszkadzało. Grimshaw opuścił pomieszczenie, posyłając Harry'emu ostatnie spojrzenie, ale jego nadal to nie interesowało. Mocno uderzał w klawisze i był wyraźnie przez to wszystko zdenerwowany, a Louis, mimo iż chciał zapytać, o co chodzi, nie miał odwagi nawet do niego podejść. Jednocześnie ciągle spoglądał na kubek wypełniony zimną już herbatą, ale Harry albo go nie zauważył, albo nie miał ochoty. Przez pół dnia nawet na niego nie spojrzał i chociaż Louis dobrze wiedział, że czuje to, że mu się przygląda, to nie odwzajemnił tego, wytrwale wpatrując się w monitor. Louis bał się, że Harry jest zły także na niego i zaczął zastanawiać się, o co może mu chodzić, ale przecież jeszcze wieczorem normalnie z nim rozmawiał, a nawet puścił mu oczko.
Po krótkiej chwili Harry odsunął krzesło i wstał, a Louis widząc w tym szansę na rozmowę, zrobił to samo i udał się za nim. Kiedy wyszli, wziął głęboki oddech i złapał go za ramię.
- Hej, Harry poczekaj. Czy coś się stało? Jesteś dziś jakiś dziwny - wydusił cały czerwony, a Harry spojrzał na niego, tymi swoimi pięknymi zielonymi oczami, w których dziś Louis zobaczył także wyraźny smutek, co trochę go przeraziło.
- Nic. - powiedział cicho. - Po prostu jestem zmęczony.
- Nie Harry, wiem, jak wyglądasz, gdy jesteś zmęczony. Masz wtedy wory pod oczami, twoje włosy są przyklapnięte, twoja twarz nie jest dokładnie ogolona i pijesz dużo herbaty, a dzisiaj nawet na moją nie spojrzałeś! - powiedział dosyć szybko, a gdy skończył i spojrzał mu w oczy, uświadomił sobie, że to zabrzmiało, jakby miał fioła na jego punkcie.
Co w sumie było prawdą.
Harry patrzył na Louisa, a jego twarz nie wyrażała żadnych innych emocji, tylko smutek.
- Możemy stąd wyjść i porozmawiać gdzie indziej? - odparł po chwili Harry.
- T-tak. - wydukał Louis, nie spodziewając się takiej reakcji bruneta. Myślał bardziej, że Harry zacznie wyzywać go od stalkerów albo coś w tym stylu.
- Znam dobrą kawiarnię, jest d-dwie minuty drogi stąd. - Louis odwrócił wzrok, aby móc się uspokoić i nie myśleć ciągle o tym, jaki Harry jest przystojny.
- Więc chodźmy tam. - Harry powiedział spokojnie i przeczesał palcami swoje loki, a wzrok Tomlinsona zatrzymał się na rękawie Harry'ego, który się podwinął i można było zauważyć na jego mlecznej skórze mocnego siniaka.
Louis postanowił nie pytać o to, po prostu skierował się w stronę windy razem z Harrym. Jeśli brunet będzie chciał mu o tym powiedzieć, to powie. Zjechali na parter i Louis poprowadził Stylesa do przytulnej kawiarenki, gdzie często spędzał czas, czytając książki. Zajęli miejsca na tyłach kawiarni, gdzie nikt im nie przeszkadzał i zamówili sobie gorącą czekoladę. To znaczy Louis im zamówił, bo Harry odmawiał. Na początku Louis czuł się niezręcznie, bo nie wiedział, jak zacząć rozmowę, ale na jego szczęście Harry zaczął.
- Miałeś rację, nie jestem zmęczony. - odparł cicho. - Po prostu mam trochę problemów z Nickiem. - bawił się nerwowo brzegami swoich rękawów.
- Oh. - odparł cicho, naprawdę przejmując się jego stanem, bo gdzie się podział ten pewny siebie i zawsze patrzący wszystkim w oczy Harry? - To niedobrze. - dla Louisa bardzo dobrze.
- Tak... Na początku naszej znajomości bardzo go lubiłem, ale gdy zaczęliśmy się do siebie zbliżać on po prostu... Chciał za dużo. - zagryzł swoją dolną wargę i przetarł twarz dłonią.
- Ale nie zrobił ci krzywdy prawda? - brzuch Louisa zacisnął się na samą myśl o cierpiącym Harrym.
Lokaty nie odpowiedział i zaczął tylko drapać nerwowo brzeg kubka.
- Harry odpowiedz mi. - szatyn zblednął i położył delikatnie dłoń na tej należącej do Harry'ego.
- Zmusił mnie do seksu. - powiedział tak cicho, że Louis na początku myślał, że się przesłyszał.
Harry zabrał swoją dłoń spod Louisa i wytarł z policzka łzę, której szatyn nawet nie zauważył.
- Kurwa mać, nie. - wyszeptał. - Nie mógł, powiedz, że to jakiś żart, proszę. - powiedział zrozpaczony, ale Harry pokręcił tylko przecząco głową.
Szatyn wciągnął głęboko powietrze i przeniósł się obok Harry'ego, obejmując go delikatnie w talii.
- Przepraszam, że obarczam cię moimi problemami, ale wiem, że tylko ty nikomu o tym nie powiesz. Wiedziałem to już wtedy, gdy Rosie zgubiła kilka papierów i tylko ty wiedziałeś, że to była ona przed tym, jak się przyznała, jednak nikomu nie powiedziałeś, nawet gdy zaczęli obwiniać ciebie. - zielonooki oparł czoło o ramię Louisa.
- To nic wielkiego Harry, bo i tak nie mam za dużo osób, którym mógłbym mówić o takich rzeczach. - westchnął.
- Jak to? - Harry uniósł głowę. - A twój chłopak?
- Liam to nie jest i nigdy nie był mój chłopak. - powiedział zażenowany. - Spędziłem z nim jedną noc, a potem myślałem, że coś z tego wyjdzie, bo zostawił mi swój numer.
- Oh... Myślałem... Bo... Wyglądaliście dobrze razem. - spojrzał Louisowi w oczy, a szatyn zauważył w nich przebłysk szczęścia, a może tylko mu się wydawało.
- Liam raczej woli mojego przyjaciela Nialla. - westchnął. - Widzieli się tylko 5 minut, a spędzili pół dnia, pisząc ze sobą. - Louis uśmiechnął się delikatnie.
- Nie jesteś zazdrosny? - uniósł brew i sięgnął po czekoladę, upijając z niej łyka, co zaskoczyło Louisa.
- Nie... Liam nie jest w moim typie, przespałem się z nim tylko dlatego, że byłem cholernie pijany - i wyobrażałem sobie, że to ty. - dokończył w swoich myślach.
- A ja mu zazdroszczę. Zakochał się od pierwszego wejrzenia i Liam też. - powiedział, nie patrząc na Louisa.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że też się tak zakochałeś, a ktoś tego nie odwzajemnił. - Louis zdziwił się.
- Tak, właśnie to chcę powiedzieć. - szepnął. - Zakochałem się, ale on tego nie odwzajemnia, zawsze ucieka wzrokiem od mojego spojrzenia, odsuwa się, gdy go dotykam, a gdy wreszcie zbliżyliśmy się do siebie, on znalazł sobie chłopaka, a ja z zazdrości zacząłem umawiać się z Nickiem. - powiedział smutno. - Więc teraz jestem w dupie, bo Nick nie odpuści. Mówiłem mu, że nie podoba mi się, co robi, ale to zdenerwowało go jeszcze bardziej. - przetarł piąstkami swoje zmęczone oczy. - Powiedziałem mu o tym wszystkim, ale on tego nie zrozumiał, powiedział, że jak z nim zerwę to zwolni dyscyplinarnie i mnie i osobę, w której jestem zakochany. Nazmyśla tak, że nie znajdziemy nigdzie pracy. - powiedział zrozpaczony. - Nie wiedziałem, że taki jest... Nie wiem co mam teraz zrobić. - schował twarz w dłoniach.
- Ciii, będzie dobrze, wymyślimy coś. - Louis głaskał delikatnie jego plecki.
- A co jeśli nie będzie? Co, jeśli będę musiał z nim być do końca życia? Znosić to, jak mnie zmusza do całowania, dotykania go i uprawiania z nim seksu? Nie chcę wiecznie chodzić w długich rękawach, bo moje ręce są posiniaczone... - pociągnął nosem, wtulając się mocniej w Louisa. - Jestem taki głupi Lou...
- Nie, nie jesteś. - szatyn pokręcił głową. - Poradzimy sobie z tym, Niall i Liam na pewno też ci pomogą. - objął dłońmi jego twarz i starł kciukami jego łzy. - Będziesz jeszcze szczęśliwy Harry. - szepnął, patrząc mu prosto w oczy.
- Ufam ci Louis.
~~~
Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze :)

I love you like a cup of teaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz