Two

34 4 0
                                    

Siedzimy w kawiarni z Caroline i popijamy herbatę. Rozmawiamy o mojej imprezie urodzinowej, którą zamierzam zrobić za tydzień, ponieważ za dwa tygodnie jadę do dziadków i z nimi spędzam moje święto. Kocham swoich staruszków, nie widuję ich często, dlatego każde moje oraz (co jest oczywiste) ich urodziny spędzam z nimi.
-Kogo zapraszasz?
-Ciebie, Eliota, Andy'ego i Jenny. I może bliźniaków Evę i Sama.
-Zaprosiłaś Eliota?
-No tak. Nie jesteś zła?
-Nie, tylko wiesz, że mi się podoba. Przez ciebie będę musiała się dwa razy dłużej zastanawiać co na siebie włożyć. Dzięki.- mówi patrząc na mnie w dość dziwny, ale zarazem śmieszny sposób.
-Spoko.- Mówię i puszczam jej oczko, to mi nigdy dobrze nie wychodzi, dlatego się zaśmiała. Uwielbiam się z nią droczyć. Wtedy jej pucate policzki nabierają barwy czerwieni. A to wygląda naprawdę uroczo.
-A w jakim miejscu planujesz to zrobić?
-Myślałam o kręgielni, a potem poszlibyśmy do domu i pograli w Just Dance.
-Oo, tak super. W końcu będę mogła pokazać Eliotowi moje, kocie ruchy.- powiedziała wymachując rękami jak Egipcjanin.
-Haha. Przestań już, ludzie się dziwnie patrzą.
-Patrzą, bo zazdroszczą.

Właśnie idę z moją przyjaciółką pomiędzy zielonymi szafkami naszej szkoły. Teraz mamy lekcje historii z panem Smithem, więc nie możemy się spóźnić. Może i jest fajnym nauczycielem i wychowawcą, ale nie akceptuje spóźnień.
-Dzień dobry.- mówimy, ale odpowiadają nam tylko śmiechy uczniów.
-Pana Smitha jeszcze nie ma. Pan Brown nam otworzył salę. Także lepiej usiądźcie, jeżeli nie chcecie zostać w piątek po lekcjach.- mówi Emma, która nadal się trochę śmieje. Siadam obok Sama. Jest moim dobrym znajomym, więc zaproszę go razem z Evą, którą też bardzo lubię.
-Ej, Sam może chciałbyś z Evą przyjść do mnie, na imprezę urodzinową?
-A kiedy jest?- pyta blondyn.
-W tę sobotę. To jak, przyjdziesz?
-Jasne, porozmawiam o tym jeszcze z Ev i rodzicami dzisiaj. Raczej nie będą mieli nic przeciwko.
-No to fajnie. Jeszcze do mnie napisz.
-Spoko.- w tej chwili przychodzi pan Smith.
-Dzień dobry. Jak widzicie żyję, chociaż w sumie, co was to interesuje. Wyciągać podręczniki i otwórzcie je na ostatnim temacie.

Lekcje się strasznie dłużyły, ale na szczęście już koniec moich zajęć z angielskiego i mogę iść do domu. Chciałam sobie posłuchać muzyki, ale zanim to zrobię muszę odplątać słuchawki. W tym czasie, kiedy bym rozplątywała te urządzenie spokojnie mogłabym dojść do domu. Także wkładam je z powrotem do plecaka. Uwielbiam październik, te barwy na koronach drzew i na ściółce. Można robić wspaniałe sesje zdjęciowe. Zauważam, że obok domu naprzeciwko mojego stoi ciężarówka. W końcu się ktoś tam wprowadzi. Widzę ślicznego psa, który biega radośnie wokoło dwóch małych dziewczynek. Podchodzi do nich kobieta z kilkoma pudełkami i wskazuje na inne, trochę mniejsze kartony, które dzieci biorą i wchodzą do środka, a śliczny labrador idzie za nimi.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Jest to już drugi rozdział. Jest trochę nudny, ale w książkach tak jest, że zwykle pierwsze rozdziały są nudne, ale obiecuję, że za niedługo będzie wielkie boom.
Pozdrawiam ciepło i życzę miłego dnia, wieczoru zależy kiedy to czytacie. Peace yo!

Have to walk with dogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz