Transfer Marzeń

26 2 0
                                    

Obudziłem się około dziesiątej rano. Było to stosunkowo wcześnie, zwłaszcza że wczorajsza feta trwała prawie do północy. To był niezapomniany mecz i wieczór. Nigdy nie zapomnę tych kibiców. Podniosłem głowę i rozejrzałem się. W mieszkaniu panował porządek, więc postanowiłem że włączę laptopa i poprzeglądam trochę portale społecznościowe. Twitter, aż huczał. Każdy post dotyczył wczorajszego meczu. Co wcale mnie nie zdziwiło. Następnie zalogowałem się na facebook'u. Pierwszy post, który zobaczyłem nieco mnie zaskoczył. "Wasiluk po czterech latach odchodzi z Legii". Opublikowała to czołowa w Polsce gazeta sportowa. Co prawda kończył mi się kontrakt, ale nie myślałem o tym, co teraz będzie. Przez najbliższe pięć minut patrzyłem się w ekran nic nie robiąc tylko rozmyślając. Zadzwonił telefon. Był to trener. Zapytał o przyszłość w klubie. Przez chwilę nic nie mówiłem, ale po kilku sekundach oznajmiłem mu, że czekamy na oferty. Jak pod koniec okienka transferowego nie będzie kuszącej to podpisze kontrakt z klubem. Podobało mi się to, że nie stałem pod ścianą. Pewnie będą oferty z innych klubów, a i Legia chce przedłużyć z mną kontrakt. Ubrałem się i pościeliłem łóżko. Ponownie zadzwonił telefon. Od razu pomyślałem, że już wpłynęła jakaś oferta do klubu. Tym razem się pomyliłem. Był to mój najlepszy przyjaciel. Michał, Michał Kucharczyk. Przez chwilę przez głowę przeleciała mi myśl o tym, że przyjaźnie się z jednym z czołowych piłkarzy w lidze. Cholera, przecież teraz ja też jestem w jednym z czołowych piłkarzy w lidze. Chciał się spotkać. Był nieco poddenerwowany. Umówiliśmy się w pobliskiej restauracji. Nie minęło trzydzieści minut, a ja już czekałem na niego przy stoliku. Zamówiłem sobie kawę. Po chwili dołączył do mnie kolega. Przywitaliśmy się jak zwykle. Klasyczną piątką. Teraz był już wyluzowany. Na początku rozmawialiśmy o niczym szczególnym. O fecie, o meczu, o jego żółtej kartce, którą nie słusznie dostał i tym podobne. Potem powiedziałem mu, żeby przeszedł do rzeczy. Przecież nie ściągnął mnie tu po to, by narzekać na sędziego. Powiedział mi, że odchodzi z klubu. Przenosi się do Anglii. Teraz będzie reprezentował barwy Southampton. Cholerny szczęściarz. Zazdrościłem mu, ale też wiedziałem, że na to zasługuje. Wyjawiłem mu też swoje plany dotyczące przyszłości. Niestety, musiał już wychodzić, bo musiał się spakować przed wieczornym wylotem. Zostałem sam i delektowałem się ostatnimi łykami kawy. Po kilku sekundach dostałem esemesa od siostry. "Wpadnij do nas". Uniosłem brwi, zapłaciłem rachunek i zamówiłem taksówkę. Naturalnie, pojechałem się spotkać z rodziną i przy okazji wyjawić im swoje plany. Podczas podróży myślałem, czy siostra się za mną stęskniła... Nie, to absurd. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Laura pewnie chciała o czymś pogadać. Po kilku minutach byłem na miejscu. Zapukałem do małego, parterowego, drewnianego domku. Otworzył tata, jak zobaczył kto przyszedł od razu się uśmiechnął.
  - Witamy naszego mistrza !
 -  Cześć tato - Powiedziałem nieco zawstydzony.

W Kuchni Czekała na Mnie mama, która rownież ucieszyła się na mój widok. Oczywiscie musiała nakarmić mnie obiadem i po kilku minutach siedzieliśmy już całą trojka przy stole.

 -Laura ! - Krzyknęła mama.
Zza rogu wyłoniła się piękna nastolatka z prostymi blond włosami.

 Objeła go od tyłu zza krzesła witając się z nim. Widząc to rodzice spojrzeli po sobie i uśmiechneli się. Obiad mijał bardzo miło i szybko.
- Wyobraż sobie, że Laura wymyśliła sobie porzucić studia - Dziewczyna skrzywiła się.
Nic nie odpowiedziałem, bo nie chciałem urazić żadnej ze stron, lecz tata wypowiedział się pół-żartem pół-serio, że nie będzie jej utrzymywał zrobiło mi się jej szkoda, ale narazie nie mogłem jej pomóc. Musiałem niestety iść już do domu. Postanowiłem przejść się pieszo. Dzisiaj byłem wyjątkowo rozchwytywany. Ledwo zdążyłem wyjść od rodziców, a już dzwonił menadżer zespołu. Wpłyneła oferta transferu. Natychmiast musiałem jechać na łazienkowską - do siedziby klubu. Byłem tak podekscytowany, że nie mogłem czekać ani sekundy. Na całe szczęście byłem niedaleko. Oferta wpłyneła już kilka dni temu. Klub miał dostać za mnie pięć milionów euro. Ta suma była kolosalnie wysoka, ale gdy trener wypowiedział nazwę klubu wszystko było już jasne. Chciało mnie ściągnąć Stade Rennais*. Wszystko we mnie buzowało. Bez zastanowienia powiedziałem trenerowi, niech umawia mi spotkanie, a ja idę się pakować. Gdy wyszedłem z biura wpadłem na pomysł. Zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że skoro Laura i tak nie studiuje to może chcę ze mną pojechać na podpisanie kontraktu do Rennes. Mama po pewnym zastanowieniu zgodziła się. Gdy się pakowałem zadzwonił do mnie Magiera, trener. Mam umówione spotkanie na dziesiątą rano. Nie zmieniało to faktu, że muszę wyjechać dzisiaj. Na szczęście na internecie były ostanie dwa bilety do Rennes. Wykupiłem je. Zadzwoniłem po taksówkę, która miała mnie zawieść najpierw pod dom rodzinny, a następnie na lotnisko Chopina. Laura była bardzo zadowolona z wyjazdu. Niemal w podskokach podbiegła do taryfy. Taksówkarz wyszedł i schował walizkę dziewczyny do bagażnika. Siostra natomiast weszła do pojazdu i zaczeła mnie obejmować i ciągle mówić, że mnie kocha.

- Taa, jasne. Ja ciebie też - Zaśmiałem się.
- Świnia! - Uderzyła mnie otwartą dłonią po ramieniu i uśmiechnęła się.

Szybko dojechaliśmy do lotniska i po kilku minutach przeszliśmy już kontrolę bagażową. Gdy zajeliśmy miejsca w samolocie. Laura objeła mnie, a po kilkunastu minutach już spała mi na ramieniu.

Stade Rennes*-francuski klub piłkarski z siedzibą w Rennes, od sezonu 2009/10 występujący w rozgrywkach pierwszej ligi francuskiej.

Hard WorkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz