Kate szukała plastrów i wody utlenionej w swojej toaletce. Czuła ciepłą czerwoną ciecz, która spływała powoli po jej szyi. Cała się trzęsła.
Zakleiła lekko plaster, wpatrując się w swoje odbicie. Włosy w niektórych miejscach były posklejane jej własną krwią, tworząc tak zwane ,,pasemka", a piżama, brudna cała od prawej strony. Zamknęła na chwilę oczy.Jakaś postać, ktoś mnie dotyka... Nie to tylko zwidy... Moja wyobraźnia... Źle mi jest. Naprawdę... Nie! Nie do psychiatryka, nie proszę nie.... Zostaw mnie...!
Kate upadła z hukiem o podłogę. Straciła przytomność. Jej blada cera była prawie teraz jak... uuu Jeff'a...
* * *
Blade promienie jesiennego słońca oświetlały delikatnie pokój dziewczyny. Błękitne ściany stały się jeszce jaśniejsze niż wcześniej. Nastolatka powoli otworzyła swoje zielonkawe oczy. Szybko określiła iż leży na łóżku, co było oczywiście dla niej dziwne, gdyż była pewna że upadła na podłogę.
Usiadła na kraju łoża i przetarła oczy. Szybko określiła sytuację z poprzedniego dnia. Ogarneły ją dreszcze.
- Nigdy nie zapomnę uczucia zimnej stali, tego bólu i jego twarzy. - pomyślała.
Wstała i podeszła do kalendarza.
- Poniedziałek. Naprawdę? Pierwszy dzień normalnej szkoły... w moim życiu. -
Kate doskonałe pamiętała jakich miała ona "nauczycieli" w psychiatryku. A teraz? Pierwszy raz od 10 lat pozna jakąś normalną osobę! Może nie jedną, a dwie?
Czarnowłosa kompletnie zapominając o wczorajszych wydarzeniach, zaczęła przygotowywać swój ,, wizerunek ".
Ubrała ulubioną, czarną bluzkę z kilkoma różnymi nadrukami i napisem ,, Sweet Dreams " oraz czarne obcisłe rurki z dziurami.
Po wykonaniu standardowych czynności; zjedzeniu śniadania i zrobieniu lekkiego makijażu, wybrała się w drogę.
Ulicę ku zdziwieniu Kate niemal zamarły, nikt nie jechał autem, nikt nie szedł chodnikiem. Nawet kota nie było.
Liście unosiły się i gładko opadały, tworząc niby koc.
Kiedy nastolatka przeszła jeszcze kilka metrów zauważyła pierwszą postać, jaką ujrzała na tej ulicy. Stała obok przejścia dla pieszych, przodem do drzewa i coś pisał... nożem.
Kate nie mal nie umarła że strachu.
Człowiek ten był ubrany tak samo jak... Jeff the Killer.
Dziewczyna była wręcz sparaliżowana ze strachu.
- C-co teraz? B-biec lasem czy rzucić się pędem p-przez jezdnię? - szeptała - J-ja słabo biegam, a-a r-rodzice mi nie-niewybaczą jak wrócę do domu. - ręce jej się trzęsły jak galarety, ocierała je dłonią o dłoń.Droga przez las była bardzo niebezpieczna. Kate dobrze o tym pamiętała, jak matka opowiadała jej o akcji z ćpunami, kiedy ta była jeszcze w psychiatryku. Zaatakowali jej ojca, grożąc mu. Oczywiście on przeżył.
Jeff skończył swoje ,, arcydzieło " i zaczął powoli skręcać w las, gdzieś między drzewami.
Kate stała jeszcze tak z 10 minut, kiedy to wkońcu odważyła się iść na przód.
Podeszła do drzewa obok przejścia dla pieszych. Jej oczom ukazało się wyryte zdanie, które brzmiało tak:
,, Go to sleep, Kate.
J. the K."
Dziewczyna zamarła. Pędem ruszyła ku szkole, nie zwracając uwagi na domy, uliczki i wszystko inne. Po kwadransie ukazały jej się rysy owego budynku. Gdy była już na miejscu, zasapana i zpocona podeszła do dyżurki.
Siedziała tam niska i gruba kobieta, ubrana w niebieski fartuch, pod którym skrywała się biała koszulka. Blond włosy opadały jej do podbródka, a brąz oczy śledziły każdy ruch Kate. Na jej twarzy widoczne było wiele zmarszczek, które świadczyły o wieku sprzątaczki.
- Witam, nazywam się Kate Johnsoh. Otóż jestem... -
- Nowa, tak? - przerwała jej kobieta - Szafka 347, sala lekcyjna G4, lekcja z wychowawcą. Pośpiesz się bo 4 minuty temu był dzwonek. -
- Dobrze dziękuję. - odparła nastolatka i odebrała kluczyk.
Korytarze były wręcz ogromne, z marmurowymi podłogami i niebieskawymi szafkami. Gdzieniegdzie widniały jasno-brązowe ławki.
Kate przechadzała się między szafkami, poszukując swojej. Cały czas myślałam o tym co napisał Jeff. Po jej ciele przeszły ciarki.
- Jest, 347. - wyszeptała do siebie i schowała tam kurtkę razem z torbą.
Wzrokowo szybko znalazła sale lekcyjną G4.
Chwyciła białą klamkę klasy i rozejrzała się dwukrotnie po sali.
- Tu jestem bezpieczna, nie ma tu Jeff'a. - dodała sobie otuchy i weszła.----------------------------------------------------------
------------
Siema! Tak wreszcze doczekaliście się rozdziału! <3 Dziękuję za 22 gwiazdki. Zapraszam was do mojej drugiej humorystycznej książki
,, Nominacje ;D ". Ugh... następny rozdział jak będę mieć wene.
No to pa! 💟💟💟
CZYTASZ
Mój przyjaciel, morderca // Jeff the Killer //
FanfictionUWAGA MOŻNA DOSTAĆ RAKA Wspomnienia odbijają się po mojej głowie, robiąc coraz większe pustki. Słyszę głosy moich ofiar, które zabiłam. Źle zrobiłam, ale to COŚ mnie podkusiło, nie daję mi spokoju. Jak opętanie... albo gorzej. Widzę jak mój przyjaci...