Kate odkąd pamięta zawsze była uznawana przez swoją rodzinę za psychopatkę.
Jednym z czynników było to że przesiedziała 10 lat w psychiatryku. -Dlaczego? - spytasz
Kiedy była malutką dziewczynką miała naprawdę niesamowite zdolności jeśli chodzi o rysowanie. Jej rodzice uznali iż wyślą ją do show ,,Młodzi Dorośli" aby ukazać swoją uzdolnioną córkę. Jednak aby dostać się do programu trzeba było najpierw odpowiedzieć na pewne pytanie...
- Co będziesz robić w przyszłości, Kate? - spytała złotowłosa jurorka show.
- Ja... - dziewczynka po chwili namysłu z psychopatycznym uśmieszkiem dokończyła zdanie - Będę zabijać ludzi... I robić z nich soczki, z krwi. Dorzucę do nich wilczę jagody i muchomory, a na samym końcu podam swoim starym rodzicą. Dzięki temu przyjmę ich majątki. -
Jurorka oniemieiała. Nigdy czegoś takiego nie słyszała od sześcioletniego dziecka! Z pozoru nie winna dziewczynka, a jednak skrywała w sobie niby ciemną moc. Jurorka oczywiście wszystko wyolbrzymiła. Ta... ,,Że rodzice nieświadomie trzymają przyszłego mordercę!". No i tak się też stało... Białe ściany, łóżko, okno z kratami i zero kontaktu ze światem. Sami ,,psycholodzy" uznali że jest mordercą... Te wspomnienie boli. Bardzo boli!
Kate siedziała na łóżku, a łzy leciały jej po policzku. Dygotała cała na ciele... Trzymała nóż w ręku, ściskając go kurczowo. Chciała po raz trzynasty samokaleczyć się. Nagle przerwał jej lodowaty wiater. Okno jakimś cudem było otwarte.
- Byłam pewna że ja zamykałam... - wyszeptała dziewczyna i podeszła do do niego aby je zamknąć.
Usiadła znów na łóżku. Jednak odczucie, silniejsze niż wcześniej, że ktoś ją obserwuję było nie mal okropne. Chwyciła broń w gotowości. Wtedy zobaczyła go, stał opierając się o szafę, trzymając w ręku nóż. Cały czas nie nienawistnie lecz ciekawsko spogladał na nią swoimi niebieskimi oczami nie mrugając nimi ani na chwilę. Jego biała, jak kości skóra wydawała się przerażająca, ale jeszcze bardziej był fakt iż posiadał ,, Wieczny Uśmiech " psychopaty. Czarne włosy w nieładzie, ubrany w poplamioną z krwi bluzę na której widocznie gołym okiem była jeszcze nowa jakiejś bezbronnej ofiary i czarne spodnie... Nie, to nie możliwe.- Spodziewałaś się mnie? - spytał psychicznie wyszczerzając swoje zęby.
- Nie wiem. Ale mi pomożesz dokończyć mój zamiar, prawda? - w głębi duszy Kate zdawała sobie sprawe z głupoty swych słów. W końcu rozmawiała z prawdziwym mordercą!!!
Chłopak przejrzał jeszcze raz dziewczyne i rzucił się na nią, przygniatając ją swoim ciężarem. Z ręki Kate wyleciał nóż, który z głuchym trzaskiem walnął o podłogę. Dziewczyna zamknęła oczy.
- Ale się wpakowałam. Debilka. Auu... - jej myśli wariowały, a po policzku wypłynęła samotna łza.
Jeffrey ,,tatuował" ( jeśli tak to można nazwać ) nożem jakieś napisy.
- Shhh... Nie bój się dziecino... Jeszcze nie teraz - wyszeptał jej do ucha poczym ją puścił.
Kiedy czarnowłosy zniknął, Kate wyrwała się mimo bólu szyi do lustra.
Go to sleep. Z. J. the K.
Tak właśnie pisało.
- Co to wogule oznacza??? - dziewczyna klękła przy lustrze.* * *
Jeff zmierzał między ciemnymi uliczkami miasta.
- Dlaczego do cholery jej nie zabiłem? - jego chore myśli wariowały po jego pustym mózgu. - Te blizny po jej ciele, to zadowolenie kiedy patrzyła na mnie jak na wybawiciela kiedy myślała że ją zabije, no cholera jasna! -
Przeklinał niemiłosiernie w myślach. Jego uwagę jednak przykuła samotna, rudowłosa, załzawiona dziewczyna. Uśmiechnął się pod nosem.
- Nie boisz się stać tu tak sama? W nocy? Kiedy grasuje ten bezlitosny morderca? - spytał dziewczynę.
- Yyy... K-kim jesteś? -
Wybuchł psychopatycznym śmiechem.
- Wszystko Eee...? - dziewczyna widocznie była zamieszana.
- Oczywiście. - odparł i ściągnął kaptur.
Nastolatka krzyknęła, a ten natychmiast walnął ją kamieniem w głowę. Następnie nieprzytomną ofiarę zaciągnął do lasu, gdzie przywiązał ją do drzewa.
Jeff siedział chwilę, czekając jak młoda się obudzi. Po kwadransie odzyskała przytomność.
- G-g-g-gdzie ja jestem??? -
- W lesie. A teraz grzecznie mi odpowiedz jak masz na imie. - odparł Jeffrey robiąc największy uśmiech jaki tylko mógł.
- I tak mnie zabijesz! - krzyknęła ze strumieniem łez.
- Taka nie posłuszna... - wymamrotał i rzucił nóż w jej stronę.
Rudowłosa krzyknęła z bólu. Ciepła krew stróżką płynęła na jej zranionej nodze.
- Odpowiesz teraz księżniczko? - zapytał morderca i boleśnie wyjął nóż z jej nogi.
- Alice North. -
- Gdzie mieszkają twoje przyjaciółki? -
- Nie mam przyjaciółek! -
- Kłamiesz, dziwko! - warknął Jeff i poraz kolejne trafnie wycelował nożem w jej rękę.
- Na Słonecznej, Jeffrey. -
- Jeffrey??? - Psychol z furią trafił ją prosto w głowę, a to zakończyło jej żywot.
Chłopak wyjął jej nóż i rozcioł brzuch ofiary, wyciągając jej flaki, które powiesił na drzewie. Na samym końcu zrobił jej ,,wieczny uśmiech" , a na drzewie napisał ,, Ona tylko śpi, wciąż się ciesząc ".
Uśmiechnął się ze swojego dzieła i odszedł od martwej dziewczyny.
CZYTASZ
Mój przyjaciel, morderca // Jeff the Killer //
FanficUWAGA MOŻNA DOSTAĆ RAKA Wspomnienia odbijają się po mojej głowie, robiąc coraz większe pustki. Słyszę głosy moich ofiar, które zabiłam. Źle zrobiłam, ale to COŚ mnie podkusiło, nie daję mi spokoju. Jak opętanie... albo gorzej. Widzę jak mój przyjaci...