Rozdział 5. Rozplanowanie i brak nadziei.

262 31 0
                                    

Awansowałam do ogólnopolskich. Jestem z siebie dumna. Dodatkowo, w końcu unormowano mi dawkę leku uspakajającego, ponieważ moje przełączania są na tle zdenerwowania. Czuję mój wyjazd, mimo iż od tej informacji minął tydzień. Staram się wytrzymać presję. Nie chce kolejnego kopniaka. Oddalę się od trenera, od wszystkiego. Jestem tylko problemem. Chcę jak najpóźniej stąd uciec.
Tego dnia, denerwowałam się niesamowicie. Halloween w sklepach dręczyło mnie, plastiki ze szkoły się mnie czepiały, nie miałam jak zrobić pracy domowej (nie byłam sobą przez cały dzień), ogólnie dzień do dupy. Matka ostatnio nie wracała do domu. Nie wiem do teraz, gdzie była. Około godziny dwudziestej drugiej weszła pijana do domu. Viktoria od razu stanęła do obrony, bo nie jest pewna ludzi pod wpływami alkoholu. Jak zwykle, otworzyłam jej drzwi.
-Hej mamo. Jak tam?- kobieta patrzyła na mnie zamglonymi oczami.
-Nic u mnie, jedynie przełożyliśmy datę twojego wyjazdu.- zastygłam.
-Na kiedy?- zacisnęłam pięści i starałam się nie przełączyć.
-Za tydzień.-
-Jak zwykle, nie pytasz się mnie o zdanie! Co z Ciebie za matka!- wyrzuciłam z siebie złość i trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju. Od razu zadzwoniłam do babci. Powiedziała, że na tydzień mam u niej zamieszkać. Nauczy mnie szyć, tak porządnie. Ledwo co utrzymywałam świadomość. Walczyłam z myślami.
Nie wystartuje w ogólnopolskich.
Zabijcie mnie. Proszę.
Podleciałam szybko do laptopa i włączyłam skype'a. Tata pojawił się na zielono. Szukałam nadziei. Oby on znał kogoś. Moje policzki nadal ociekały łzami.
-Co się stało?- pierwszy wypalił.
-Czy to prawda z tym przeniesionym terminem?- mężczyzna się speszył -Czyli tak. Po co?!-
-Twoja matka nie ma jak Cię utrzymać.- przeszyła mnie złość.
-Jak to?!- zanikłam. Nic nie czułam.
To Viktoria mówiła. Zapamiętałam tylko to, że mam mieć tam trenera, że mówi on po Polsku i zapisze mnie na zawody, da nagrania, etc.
Nie mogłam pojąć tego, co się stało. Jak to matka nie ma pieniędzy?! Ona się w nich tarzała. Starałam się zachować spokój. Było mi strasznie zimno, serce biło mi jak oszalałe. Wujek wysłał mi mnóstwo wiadomości, dotyczące tego, co jemu babcia przekazała. Ja za to, miałam atak paniki. W końcu, udało mi się zasnąć.
Następnego dnia, mama leżała w łóżku odsypiając z kacem. Zaspałam aż trzy godziny, więc stwierdziłam, że nie pójdę do szkoły. Otuliłam się kocem i skuliłam się w kącie z laptopem przed sobą. Tak przesiedziałam do godziny piętnastej. Potem się spakowałam i wyszłam do babci. Zostawiłam mamie list na drzwiach z tą informacją. Po prostu ją zostawiłam. Tak, jak ona mnie.
Byłam pusta emocjonalnie. Z kroku na krok, mój mózg zwalniał. Zatrzymałam się w połowie kroku.
On nie wie o mojej chorobie.
Ruszyłam. Ręce zaczęły mi się pocić. Jakimś cudem doszłam o własnych siłach do domu mojej babci. Przywitałam się z nią i od razu opróżniłam butelkę wody. Byłam poddenerwowana, cała się trzęsłam. Zaraz po tym, usłyszałam uspakajający głos Chrystiana-obrońce, który czasem próbuje nas zatrzymać. Delikatnie się rozluźniłam. Babcia przygotowała mi dobry obiad i kazała mi pójść spać. Tak zrobiłam.
Przespałam 17 godzin.

Tajemnica płci. - Yuri on ICE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz