12. Oderwanie.

14 2 0
                                    

Obudziłam się.  Dzisiaj jest sobota. Powinnam być w pracy. Chyba nie jestem w tym dobra. Nie mam możliwości do tego.  Myślę, że może powinnam pójść do psychologa. Po tym co się stało i... po tym co się stanie, ahhh mam wykończoną psychikę. Okropnie boli mnie głowa. Ci ludzie, którzy przychodzą, te wszystkie tajemnice i zagadki. To jest nie dla mnie. Ta samotność i płacz. Ahhh... to moje.
Najlepsze jest to, że nikt nie chce mi pomóc. Nie mam żadnego wsparcia ze strony choćby Michaela. Dlaczego tak się dzieje? Zbierzmy fakty: wszystko zaczęło się od muszelki, a raczej od niej i od Michaela, on podszedł i ... pierwsza muszelka. Dobra, potem znaleziony na plaży naszyjnik ten sam, kolejny...
Nagle przypomniał mi się wieczór. Ten moment kiedy wiele się dowiedziałam, kiedy zapomniałam o przeszłości, kiedy on... on powiedział... jak to było?- "Skąd wiesz że oni zginęli?"- nie, nie to niemożliwe, coś w tym jest. Później zaprzeczył... tak to jest coś z moją rodziną. Kolejna rzecz, zdziwienie  Michaela- Tak, to byli ci mężczyźni, napewno.
Później to pierwsze spotkanie z nimi i dziwna reakcja Michaela na nich. Czyli on wie, że jestem w niebezpieczeństwie i on wie czego oni chcą... Następnie- znowu oni i jakiś plan... dług, czegoś oni chcą... tylko czego?? Dobra, nie ważne.
Naszyjnik kolejny przy tej pani kasjerce. Inny, to już trzeci.
List i dziwna reakcja Michaela na myszelkę z krwią. Kolejny dowód, że on coś wie.
I nareszcie trzecie przyjście tych facetów.
Już wiem co zrobić.

Nagle usłyszałam dźwięk telefonu Michaela. To był mail od szpitala. ------- Michael uciekł?! Cholera wiedziałam.
Zaczęłam przeglądać jego SMSy.
Nic, nic... o jest.
*nieznany numer*- jeżeli nie przyjdziesz jutro do tego p** klubu to k** niezobaczysz tej swojej laski...

Tak, to byli pewnie oni. No bo niby kto inny mógł takie rzeczy wysłać!!!

Natychmiast postanowiłam iść do szpitala i dowiedzieć się czegoś.

Gdy weszłam do recepcji zastałam w przejściu pielęgniarkę, która opiekowała się Michaelem. Po krótkiej rozmowie dowiedziałam się, że Michael już dawno wyszedł i powiedział, że w bardzo ważnej sprawie.
Byłam okropne zdenerwowana. Chciałam jak najszybciej rozwiązać sprawę. Zadzwoniłam do niego.
Numer aktualnie jest zajęty, proszę zadzwonić później
Głupia szmata.
Tylko teraz nie wiem, gdzie on może być.
Myślę że gdzieś niedaleko. Jaki klub?Nie ma tutaj żadnego klubu. Nagle usłyszałam wibracje w telefonie.
Dostałam wiadomość.

Ej Angela... hym bo jest taka sprawa... możesz przyjsć do mnie o 22.... nie ważne po co. Tam do tego klubu obok... raczej wiesz. Cześć

Dupek. Stwierdziłam. Do godziny 22 pozostało dosyć dużo czasu.
Wróciłam do domu.
Zabrałam jeszcze raz wszystkie informacje. Nic. Wiele rzeczy było że sobą spokrewnione, ale też nie które wogóle wychodziły z gry. Uhhh. To jest sprawa dla detektywa, nie dla mnie.
Po oglądałam wiadomości, zjadłam płatki i resztki ugotowane ryżu.

Ktoś dotknął delikatnie mojego ramienia.  Pierwsze objawy choroby zwanej ,,zrujnowaną psychhiką".
Czy ja w tym stanie będę umiała normalnie żyć? Wątpię. To niemożliwe.

Przypomniał mi się Michael. Czy on wogóle coś jeszcze do mnie czuje? Bo ja tak. Podziwiam go. Jako jedyny od dłuższego czasu odezwał sie do mnie.
Z mojego oka poleciała łza.
Jako jedyny.

***
Po pewnym czasie wyszłam z domu.
Było już grubo po 21:00, a że zima dawała się we znaki (powiedzmy, że jest 16 grudnia) ciemno było po 16:00. Wogóle się nie boję. Wiele osób tu mieszkających nie chodzi tymi ulicami po zachodzie słońca, w sumie to nie wiem dlaczego. Oprócz tej grupki facetów chodzących i zaczepiajacych w szczególności mnie, nikogo tutaj nie ma.
A jednak tak ślicznie jest wieczorem...
Klub, w którym mieli się spotkać jest blisko. Myślę że chodzi o ten nie daleko spożywczyka. Przecież to nawet nie jest bar!!! To jest jakieś mieszkanie z automatami do gry i z szyldem HOT SPOT. Czasami się zastanawiam kto wogóle to odwiedza!
Zdenerwowana poszłam przed siebie. Po 5 minutach znalazłam się przy ,,klubie". Weszłam z wielkim zniechęceniem. Zobaczyłam mały barek z drinkami, 4 automaty pokerowe i 2 stoliki. Było tam około 5 facetów i dwie kobiety. Niestety nie znalazlam Michaela i ,,nieznanego numeru". Powędrowałam do barku i poprosiłam o napój barmana. Byłam dosyć zmęczona drogą. Po chwili mężczyzna podał mi szklankę i zaczął wycierać kieliszki leżące na półkach.
- Nie widziałem tu pani nigdy- odrzekł mężczyzna. Niestety nie widziałam jego twarzy, gdyż było dosyć ciemno i miał nałożony kaptur. Głos wydawał mi się jakiś znajomy.
- Ja tutaj nie chodzę. Jestem pierwszy raz- odparłam smętnie trzymając w dłoniach szklankę.
- A dlaczego?- spytał się z zaciekawieniem.
- Muszę się z kimś spotkać.
Przyłożyłam do ust szklankę i wzięłam mocny łyk.
Nagle zawrocilo mi się w głowie. Kurwa to był on!
Nic nie pamiętam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 02, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz