3.Bo nawet anioł by się skusił...

1K 52 36
                                    



Został mi jeszcze jeden rozdział tego FF :D!

Zapraszam na mój profil " One way or Another"/Zouis. Znajdziecie tam historię Lou i Zayna, która jest tutaj wątkiem pobocznym ;)




Liam:

Miałem bardzo złe przeczucia, co do tego koncertu. Stadion wypełniony po brzegi, scena przygotowana, band już się rozgrzewał, a ja co chwilę przyłapywałem Louisa Tomlinsona na przypatrywaniu mi się z diabelskim uśmieszkiem. Każdy, kto choć trochę go znał, wie, że nie wróży to nic dobrego. Nie miałem pojęcia, co tym razem ten pokemon wymyślił, ale potem prawdopodobnie będę miał ochotę go zamordować...

Weszliśmy na scenę, a raczej na, nią wskoczyliśmy i na chwilę moje obawy poszły w zapomnienie, bo kiedy tyle osób śpiewało z nami piosenki, piszczało i po prostu dobrze się bawiło dzięki nam, to wszystkie myśli uciekały z głowy. Trzy szybkie piosenki jedna po drugiej potrafiły dać w kość, kiedy jednocześnie się śpiewało, biegało, skakało i jeszcze próbowało tańczyć. Dlatego z ulgą usiadłem na schodkach przy Little Things. Dzięki temu, że Magament pilnował, żeby Louis był daleko od Hazzy, Tomlinson mógł bez żadnych podejrzeń siedzieć z Malikiem. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo kto by się kurwa spodziewał, że ta dwójka? Niby czasem znalazła się jakaś fanka, która coś tam dostrzegała, ale zazwyczaj w kontekście przyjaźni, a tu tak niespodzianka. Zayn śmiał się, z trudem łapiąc przy tym powietrze na coś, co powiedział mu Louis, a później zerknęli na Harry'ego, który odpowiedział im zdezorientowanym spojrzeniem. Nie dziwię mu się... mnie przerażał sam Tommo obserwujący mnie, a kiedy zaprzegnął do pomocy swojego chłopaka, to aż strach się bać, co wykombinują. Trzeba przyznać, że odkąd wiemy o nich, zachowywali się znacznie swobodniej i widać było te ich szczenięce spojrzenia i to słynne przyciąganie... trochę jak magnesy - jak jeden idzie w prawo, to drugi automatycznie też zapieprza w tą samą stronę. Jak Malik siedział w kącie zmęczony, Lou wyciszał swoją głośną osobowość, dopasowując się do nastroju chłopaka. Największym szokiem był jednak dla mnie Zayn, wymyślający samodzielnie dowcipy i ten dumny błysk w oczętach Tomlinsona... Szatan i jego zdolny uczeń.




Harry:

Cały wieczór czułem na sobie czyjeś spojrzenie, a stalkerami okazali się być Louis i Zayn. Do tego te ich porozumiewawcze spojrzenia i zadowolone uśmieszki... Tak, to zdecydowanie nie wróżyło dla mnie nic dobrego. Później jednak skupiłem się na fanach i muzyce, kompletnie zapominając o dziwnym zachowaniu przyjaciół. To mój największy błąd tego dnia, bo pierwsza zasada przetrwania powinna brzmieć: Nie lekceważ Louisa Tomlinsona i jego durnych pomysłów. Liam i Louis znowu stoczyli wojnę na wodę i jestem przekonany, że Tommo doskonale wiedział, co zrobi mi widok koszulki Payno przyklejającej się do jego torsu. Dobrze, że to już koniec koncertu, inaczej moglibyśmy mieć kolejny skandal pod tytułem: Harry Styles podniecił się podczas występu. Fanki i ich zajebiste wyobraźnie nie potrzebowały lepszej zachęty do pisania fanfiction. W zasadzie mi to nie przeszkadzało, przyznam, że przeczytałem kilka, do których linki mi wysyłały. Jednak szerokim łukiem omijałem wszystkie otagowane Larry. Z tego co mówił Tomlinson, to Zayn i tak nie reagował za dobrze na to hasło. Zresztą... najczęściej szukałem tych znacznie rzadziej pisanych... Niall raz o mało nie umarł od śmiechu, kiedy dostał powiadomienie o jakimś OT5 i nie mając pojecia, co to, kliknął w to. Mówił, że to był pierwszy i ostatni raz. Do tej pory Louis się z niego nabijał, że ma słabe nerwy. Z kolei Tomlinson bez bicia przyznawał się do regularnego czytania o sobie i Zaynie, a ten drugi twierdził, że nasze fanki mają całkiem niezłe pojęcie o tym, co piszą...

Wina Przypadku?// LirryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz