K13 cz.1

19 3 2
                                    

Maksimis był 15- letnim, wysokim, niebieskookim i dość przystojnym (jak na swój wiek) chłopcem pochodzącym z dość bogatej rodziny. Miał wszystko czego zapragnął. Jednakże jak każde dziecko miał swoje sekrety, których nie chciał nikomu wyjawiać. Jego jedynym powiernikiem tajemnic była nieduża figurka smoka, którą dostał od wuja na 7 urodziny. Jego wuj – Vakorin - był podróżnikiem. Uwielbiał wyprawy w poszukiwaniu nowych przygód. Rodzice Maksimisa, Laurencjusz i Ariviana byli dobrze sytuowanymi ludźmi. Mieszkali w potężnym dworze, dzień drogi od zamku króla w mieście zwanym Cyrynius. Laurencjusz był jednym z głównych doradców króla Zarkida, głowy królestwa Paritosów. Paritos zajmowało sporą część kontynentu Mafickiego, który zewsząd był otoczony wodami morza Tamejskiego. Matka Maksimisa – Ariviana - pracowała jako Wielki Sekretarz w dworze samego władcy. Maksimis był dzieckiem lubiącym samotność. Nie miał przyjaciół ani znajomych, ponieważ rodzice zapewnili mu naukę w domu. Pewnego wiosennego dnia po lekcjach udał się do ogrodu gdzie natknął się na swoją starszą siostrę – Katris. Była ona starsza od niego o rok. Jak on była dość wysoka, czarnowłosa o brązowoniebieskich oczach. 
- Katris, co dalej chcesz robić? –zagadnął ją. - W jakim sensie pytasz?
- No skończyłaś już naukę na Wielkim Uniwersytecie. Tata mówił, że jak już będziesz miała 16 lat będziesz mogła zdecydować kim chcesz zostać. Wielką Wojowniczką, mądrą Uzdrowicielką, mistrzem Magii bądź potężną Faryne. – odparł.
- Jeszcze nie wiem co dalej chcę robić…- odpowiedziała zamyślona.
- Jak to? Myślałem, że wiesz już jaką drogę obierzesz. – rzekł Maksimis troszkę zawiedziony odpowiedzią siostry.
- Przecież niewiele czasu pozostało ci na wybór.
- No tak, wiem – Katris nie mogła się opędzić od myśli ,że już na początku lata będzie musiała opuścić rodzinę, by podjąć się dalszej nauki. – Ale to nie taki łatwy wybór jakby Ci się wydawało. Decyzja, w jakim kierunku pójdę dalej wiąże się z tym kim zostanę po ukończeniu nauki w jednej z Uczelni Klanów. 
- Masz rację. Podsłuchałem przypadkiem rozmowę rodziców z wujem Vakorinem, kiedy był u nas ostatnio. Wszyscy troje zgodnie uważają, że najlepszym kierunkiem dla Ciebie było by uzdrowicielstwo.
- Też o tym myślałam. Magia sama w sobie mnie nie interesuje, wojownik musi umieć zabić nawet niewinnych ludzi, a Faryne są połączeniem magów, wojowników i uzdrowicieli. Uzdrowicielstwo zawsze mi się podobało.
- Skoro nie podoba Ci się żaden kierunek poza Uzdrowicielstwem to wybierz to jako kierunek dalszej nauki. Myślę, że rodzicom by się to spodobało. I tak nie będziesz musiała pracować jako uzdrowicielka przecież. Zawsze możesz tylko ukończyć ten kierunek nauki, a pracować jako całkiem kto inny.
- Zastanowię się nad tym jeszcze. Dziękuję Ci braciszku za rozmowę. – uśmiechnęła się do Maksimisa z wdzięcznością. Wiedziała, że młodszy brat za rok również stanie przed takim wyborem i być może będzie potrzebował jej pomocy. Mijały kolejne dni wiosny. Katris poszła za radą Maksimisa do rodziców, by powiadomić ich o swojej decyzji. Oboje ucieszyli się na wieść o tym, że ich córka ma zamiar zostać Uzdrowicielką. Pod koniec wiosny Katris udała się z matką do dzielnicy handlowej, by zakupić odpowiednie stroje obowiązujące na uczelni. Dla Uzdrowicieli kolor szat był czerwony z zielonym pasem wiązanym wokół talii, Wojownicy mieli czarne szaty z niebieskimi pasami, kolor szat Magów to granatowy z szarym pasem, a Faryni mieli szaty w kolorze ciemnoszarym z białym pasem. Obie były bardzo podekscytowane tymi zakupami. Natomiast Maksimis tradycyjnie został sam w domu, ukrywając się wśród książek wraz ze swoją figurką smoka i marząc o tym, by kiedyś ta figurka ożyła i potrafiła mówić. Miałby wtedy z kim porozmawiać o tym co myśli i mógłby nadal dzielić się z nim swoimi sekretami jak dotychczas, jednakże wtedy miałby pewność, iż mały smok je słyszy.  Rozpoczął się okres letni i Katris przeprowadziła się do Domu Studentów znajdującego się przy Uczelni Uzdrowicieli. Rodzice odwieźli ją tam powozem, lecz dojazd tam i z powrotem zajął im cały dzień. Dla Maksimisa pozostanie w samotności jedynie z pokojówkami, lokajem i kucharzami nie było nowością. Zgodnie ze swoim zwyczajem zaszył się w swoim pokoju czytając książki. Popołudniu w odwiedziny przyjechał wuj Vakorin. Po wejściu do domostwa, udał się dobrze znaną trasą do pokoju Maksimisa. 
- Witaj Maksimisie. Mogę wejść? – zapytał Vakorin, uśmiechając się na widok zaskoczonej miny siostrzeńca.
- Witaj wuju. Proszę, rozgość się. Jak sam widziałeś tak pochłonęły mnie książki, że nawet nie zauważyłem kiedy przyszedłeś.
- Nie dało się tego nie dostrzec, że pochłonęła cię książka. A gdzie pojechali Twoi rodzice?
- Odwożą Katris na Uczelnię Uzdrowicieli. Tata mówił, że wrócą dopiero wieczorem - odrzekł Maksimis.
- Widzę, że nadal masz figurkę ode mnie. – powiedział Vakorin z zadowoleniem – A ja mam mały prezent dla Ciebie. Jak wiesz byłem niedawno w Kamilis załatwić pewną sprawę u przyjaciela. Na wystawie jednej z tamtejszych księgarni zauważyłem coś co wydaje mi się, powinno cię zainteresować. – z tymi słowami podał młodzieńcowi książkę pod tytułem  „ Wszystkie odkryte gatunki smoków i ich dokładny opis” autorstwa Faryna Julieusa Lanika.
- Ojej, wuju! – wykrzyknął zdumiony Maksimis – Dziękuję bardzo za tak wspaniały prezent. Dzięki temu dowiem się wszystkiego o smokach.
- Ależ nie ma za co mój mały. – powiedział Vakorin i roześmiał się na widok oburzonej miny Maksimisa – No dobrze, dobrze już nie taki mały. Ciągle zapominam, że za rok i Ty będziesz wybierał uczelnię, tak jak w tym roku zrobiła to Katris.  Po tych słowach usłyszeli gong wzywający na obiad. Zeszli na parter i udali się do jadalni. Służący podali na stół między innymi pieczonego rakanila ( ptak wielkości łabędzia o brązowym upierzeniu) w otoczeniu owoców leśnych, wędzonego akani ( rodzaj ryby o dość intensywnym ubarwieniu łusek) oraz pieczone ziemniaki i półmiski sałatek różnego rodzaju. W trakcie obiadu pojawił się posłaniec z wiadomością od rodziców Maksimisa, że wrócą do dworu dopiero nazajutrz rano, ponieważ spotkali dawnych znajomych, którzy postanowili wyprawić uroczystą kolację z okazji przyjęcia Katris na Uczelnię Uzdrowicieli. Chłopak nie przejął się zbytnio tą wiadomością. Teraz cieszył się obecnością wuja i jego opowieściami o podróżach. Popołudnie miło minęło im we własnym towarzystwie. Po obiedzie Maksimis pozostawił wuja samego, przepraszając go uprzednio, a za powód opuszczenia krewnego podał zaciekawienie tym co się znajduje w książce, którą otrzymał. Vakorin udał się do ogrodu, żeby odpocząć po posiłku w ciepłym, letnim słońcu. Podczas odpoczynku zadecydował, że zostanie we dworze na noc i następnego dnia rano wyjedzie w drogę do siebie. A to, że zostawał na noc oznaczało następną porcję opowieści o podróżach po kolacji, w salonie przy kominku, gdzie obaj mogli się wygodnie usadowić w fotelach i porozmawiać. Kiedy już byli po kolacji i Maksimis usadowił się wygodnie w fotelu, Vakorin rozpoczął snuć opowieść.
- Opowiadałem Ci kiedyś jak poznali się Twoi rodzice? – zapytał.
- Nie, tego akurat nie słyszałem nigdy. – odpowiedział młodzieniec.
- Jeżeli chcesz to Ci opowiem.  - Bardzo chętnie o tym posłucham wuju – odparł z radością Maksimis, ponieważ zainteresowało go to co wuj wie na temat poznania się jego rodziców. A tylko od wuja mógł o tym usłyszeć, ponieważ rodzice nigdy prawie nie mieli czasu na opowieści.
- Kiedy ja i Ariviana mieliśmy po 16 lat i powoli kończyliśmy edukację na Wielkim Uniwersytecie zaczęliśmy się zastanawiać gdzie udamy się dalej. Ja byłem zainteresowany walkami, a twoja matka magią. Wiedzieliśmy , że po ukończeniu wspólnej nauki nasze drogi się rozejdą, ponieważ będziemy mieszkać daleko od siebie. I tak się stało. Ja przybrałem szaty koloru czarnego gdy zamieszkałem w Domu Nowicjuszy przy Uczelni Wojowników w mieście Erdsol. Twoja matka miała szaty granatowe, które obowiązują na Uczelni Magów znajdującej się w Yakimo. Oboje byliśmy podekscytowani tym, że rozpoczynamy nowy etap w życiu, lecz z drugiej strony smuciło nas to, iż będziemy się widywać tylko w 3 dni wolne, które są raz w miesiącu na każdej uczelni. Jednak wiedzieliśmy, że damy radę. Musisz wiedzieć, że ja i Ariviana jako rodzeństwo bardzo sobie ufaliśmy, ponieważ ze względu na to kim byli nasi rodzice, nie byliśmy zbyt lubiani na Uniwersytecie. Inni uczniowie nawet nie dawali nam szansy na znajomość z nimi, bo uważali, że jeżeli nasi rodzice są Osobistymi Doradcami króla Jadiksosa – poprzednika obecnego króla – to będziemy się wywyższać i przechwalać. A my tacy nie byliśmy. Tak naprawdę chcieliśmy poznać nowych ludzi i mieć z kim porozmawiać poza samymi sobą, lecz niestety szanse na jakiekolwiek znajomości były zerowe. Nasze nadzieje odnowiły się po ukończeniu Uniwersytetu. Mimo to, iż mieliśmy opuścić dom rodzinny, cieszyliśmy się na myśl o tym, że może na Uczelniach uda się poznać kogoś kto nie będzie patrzał na pochodzenie czy zamożność rodziny, lecz na to jaki ktoś jest wewnątrz jeżeli chodzi o charakter. I udało się. Nasze nadzieje się spełniły. Ja zyskałem znajomych zaraz po pojawieniu się w Domu Nowicjuszy. Twojej matce nie przyszło tak łatwo zawieranie znajomości ze względu na zadziorny charakter. Jednak w połowie pierwszej klasy nie mogła się opędzić od chłopaków chętnych na umówienie się z nią. Z czasem koleżanki też znalazła. Wśród jej zalotników była jej pierwsza miłość, niejaki Ganipun. Po kilku miesiącach znajomości z nim zostali parą. Poznałem go podczas przerwy między pierwszym a drugim rokiem nauki. Zaprosiła go do nas na tydzień przerwy wiosennej. Widziałem w jej oczach, że jest zakochana w nim bezgranicznie, jednak mnie się coś w nim nie podobało. Czułem, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Jednakże nasi rodzice przyjęli go ciepło w naszym domu. Obserwowałem go bacznie przez ten tydzień kiedy u nas przebywał jednak nie odkryłem w jego zachowaniu nic, co mogłoby mnie skłonić do rozmowy z Arivianą na jego temat. Po tygodniu pobytu u nas, Ganipun powrócił do swojej rodziny na resztę przerwy. Kiedy kolejny rok nauki się rozpoczął, oboje znów powróciliśmy do nauki. W pierwszym semestrze nowego roku dostałem niepokojący list od twojej matki. Pisała w nim mniej więcej tak :  „ Drogi Vakorinie,  z Ganipunem dzieje się coś niedobrego. Dowiedziałam się od przyjaciół, że rozniósł po mojej Uczelni plotki na temat naszej rodziny. Mówił, iż nasi rodzice nie są tacy jak my o nich mówimy, że ten tydzień, który spędził u nas był straszny, że czuł się u nas tak jakby mieszkał w slumsach, wśród ludzi z najniższej warstwy. O Tobie, braciszku, twierdził że jesteś nieudacznikiem i że ledwo zdałeś na następny rok nauki. Nie wiem co mam zrobić. Proszę skontaktuj się ze mną jak najprędzej. Pozdrawiam, Ariviana”. Kiedy przeczytałem ten list wiedziałem, że muszę z nią porozmawiać kiedy tylko zjedziemy na dni wolne do domu. A teraz chwila przerwy, bo od ciągłego mówienia zaschło mi w ustach.- powiedział Vakorin. 
- Nie wuju. Proszę, nie przerywaj.- zawołał błagalnym tonem Maksimis – Zawołam służącego, aby przyniósł Ci coś do picia. Tylko nie przerywaj.
- No dobrze, już dobrze – rzekł rozbawiony Vakorin – Jak postanowiłem tak zrobiłem. Porozmawiałem z Arivianą na temat Ganipuna i doradziłem jej żeby odpuściła sobie dalszą znajomość z nim, zważając na to jakie pomówienia i głupstwa mówił o naszej rodzinie. Powiedziałem jej też, że na pewno znajdzie kogoś lepszego od tego chłystka. Zgodziła się ze mną. Rodzicom powiedziała tylko tyle, że postanowiła zerwać z Ganipunem. Po powrocie na Uczelnię jak postanowiła tak zrobiła. Zostawiła Ganipuna. Przez pewien czas była sama, aż pod koniec trzeciego roku nauki na Uczelni poznała twego ojca, Laurencjusza. Jednakże do tej znajomości podchodziła bardzo ostrożnie, ze względu na to, że był on rok wyżej od niej. Cały czas wymienialiśmy między sobą listy, więc wiedziałem na bieżąco co się u niej działo. W czwartej klasie Laurencjusz zaczął umawiać się z Arivianą. Pod koniec czwartej klasy byli parą. Laurencjusz był świeżo upieczonym, pełnoprawnym Magiem, natomiast mojej siostrze pozostał jeszcze rok nauki. Spotykali się podczas dni wolnych, raz ona jeździła do niego, a raz spędzali czas u nas. Bardzo szybko polubiliśmy jej nowego chłopaka. Dbał o nią i widać było, że mu na niej zależy. Nasz ojciec pomógł mu się dostać na stanowisko Doradcy Króla. Kiedy Ariviana ukończyła Uczelnię i również została Magiem zamieszkali razem u niego we dworze. Ja w tym czasie także ukończyłem naukę i zostałem Wojownikiem. Rodzice bardzo się cieszyli z tego powodu. Rok później twoja matka i twój ojciec pobrali się. W tym samym roku zmarli nasi rodzice ,a Twoi dziadkowie. Trzy lata po ślubie urodziła się twoja siostra, Katris, a rok po niej przyszedłeś na świat Ty. I na tym kończy się opowieść o twoich rodzicach.
- Dziękuję wuju za tak interesującą i wspaniałą opowieść. – powiedział Maksimis – Pójdę się położyć, bo już późno, a rano przybędzie mój nauczyciel od historii królestwa. Dobranoc i raz jeszcze dziękuję.
- Dobranoc, mój drogi siostrzeńcze. Do zobaczenia za kilka tygodni – odrzekł Vakorin.  Następnego dnia, kiedy Maksimis wstał Vakorina już nie było. Tak więc udał się w samotności na śniadanie. Po posiłku zabrał książkę otrzymaną od wuja i poszedł do ogrodu, by móc w spokoju poczytać i przy okazji pooddychać świeżym powietrzem. Był tak pochłonięty lekturą, że nawet nie zauważył kiedy rodzice wrócili. Ojciec po powrocie natychmiast udał się do swojego gabinetu, a matka poszła zobaczyć się z synem.
- Witaj synku. 
- Dzień dobry mamo. Jak podróż? – zapytał młodzieniec z troską.
- Dobrze, dziękuję. Twoja siostra bardzo szybko odnalazła się w nowym miejscu. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ obawiałam się, że nie przyjdzie jej to łatwo.
- Dlaczego?
- Myślałam, że nie będzie miała ochoty poznawać nowych znajomych, którzy uczęszczają na tą samą Uczelnię. Ale myliłam się. Bardzo szybko zawarła znajomość z kilkoma dziewczętami. A Tobie jak minął wczorajszy dzień? – zapytała z ciekawością, której nie dało się nie wyczuć w jej głosie. 
- Dzień był bardzo ciekawy. Odwiedził mnie wuj Vakorin i przywiózł mi prezent – z tymi słowy pokazał matce książkę, którą otrzymał dzień wcześniej. – jest bardzo ciekawa. Opisane są w niej wszystkie gatunki smoków jakie zostały odkryte przez ludzi. Dowiedziałem się z niej jakiego smoka przedstawia moja figurka . Okazało się że jest to termyrski smok czarnołuski. – powiedział Maksimis – i w dodatku jest podobno bardzo rzadkim i wyjątkowym okazem – dodał z zadowoleniem.
- Vakorin był u nas? Pewnie opowiadał Ci o swoich ostatnich przygodach, jak to…
- Nie – chłopiec przerwał matce – przepraszam, że Ci przerwałem, ale nie opowiadał mi nic o swych przygodach. Wieczorem po kolacji natomiast opowiedział mi jak się poznałaś z tatą.  -Tak? Zakładam, cię to zainteresowało, ponieważ my nigdy Ci o tym nie opowiadaliśmy. – powiedziała Ariviana .
- Tak. Bardzo mi się podobała ta historia. 
- Cieszy mnie to ogromnie. Vakorin zawsze umiał opowiadać. Muszę już iść synu. Mam dużo pracy. Do zobaczenia przy obiedzie.
- Dobrze. Do zobaczenia mamo. 
Ariviana odeszła w swoją stronę, by nadrobić zaległości związane z pracą, a Maksimis udał się na lekcje historii królestwa z prywatnym nauczycielem. Nawet nie zauważył kiedy przyszła pora, by zakończyć zajęcia i udać się do jadalni na obiad. Dziwnie było siedzieć tak we trójkę, bez Katris, ale musieli się do tego przyzwyczaić. Przez najbliższe 5 lat będzie ona pojawiała się w domu tylko w dni wolne.

A co się działo w tej chwili u niej? Była w trakcie jednej z pierwszych lekcji teoretycznych o ciele człowieka. Na praktykę będzie musiała poczekać do drugiego semestru. Ale słyszała, że warto, bo na praktyce jest o wiele ciekawiej niż teraz. Poza tym nie miała powodów do nudy, gdyż nowe koleżanki i koledzy zbierali się razem między lekcjami i szli na dziedziniec grać w viritime. Jest to gra polegająca na tym, by z podanych przez przeciwnika liter ułożyć jak najszybciej najdłuższe słowo jakie się zna. Zabawa ta wpływała dobrze na rozwijanie wyobraźni, słownictwa, a także koncentracji u uczniów. Katris lubiła słuchać jak inni grają w tą grę, natomiast sama nigdy nie próbowała w nią grać. Chłopcy zawsze wymyślali sobie trudne słowa, natomiast dziewczyny bardzo się burzyły gdy przegrywały z nimi. Po przerwie czekała ją i jej grupę lekcja matematyki z Wicemistrzem Uzdrowicieli. Wydawało by się, że skoro mają się uczyć uzdrawiania to po co im matematyka. Jak się okazało, jest im bardzo potrzebna, by byli w stanie poprawnie odważyć składniki mikstur, tak aby uleczyć pacjentów, a nie ich otruć bądź zabić. Na szczęście to były ich ostatnie zajęcia na dzisiaj, ponieważ zbliżała się pora obiadu, a potem mieli czas na naukę i odpoczynek przed kolacją.

Maksimis tęsknił za siostrą, ale nie chciał dać tego po sobie poznać i mimo to, że nie wiedział co w tej chwili się u niej dzieje, miał nadzieję, że wszystko jest w porządku i że daje sobie świetnie radę w te pierwsze dni na Uczelni. Nie tęsknił za rozmowami z nią, lecz za samą jej obecnością. Wiedział, że pod koniec miesiąca przyjedzie w odwiedziny, ale do tego czasu mógł się z nią kontaktować listownie w razie potrzeby. 
- Paniczu Maksimisie, mam list od pana Vakorina dla panicza – przyszedł posłaniec i podał mu list. - Dziękuję Latrisie – odrzekł Maksimis wyrwany z rozmyślań o siostrze.
„Ciekawe co też wuj zapomniał mi powiedzieć, skoro wyjechał rano, a po południu dostałem od niego wiadomość- zastanawiał się – musi to być coś ważnego, skoro posłaniec dotarł tak szybko.” Zniecierpliwiony Maksimis musiał jednak poczekać do końca posiłku, by móc udać się do swojego pokoju lub w inne zaciszne miejsce, gdzie będzie mógł odczytać wiadomość ukrytą w kopercie zapieczętowanej woskiem ze znakiem byka pochodzącym z sygnetu wuja. Nareszcie posiłek zakończył się. „W końcu!” – ucieszył się w myślach i puścił się pędem do swojego pokoju. Kiedy tam dotarł, usiadł przy biurku i złamał woskową pieczęć. List wewnątrz koperty okazał się bardzo długi. I jakże niezwykle ważny i zmieniający spojrzenie Maksimisa na cały otaczający go świat. Wuj Vakorin pisał w nim tak : „Drogi Maksimisie,  wybacz, że nie powiedziałem Ci tego kiedy się widzieliśmy, lecz nie wiedziałem jak mam Ci o tym powiedzieć. Chodzi o tą figurkę smoka, którą dostałeś ode mnie na 7 urodziny. Dostałem ją od jednego z moich przyjaciół, których poznałem podczas swoich podróży. Kilka tygodni po powrocie z tamtej wyprawy otrzymałem list z pewnymi informacjami na temat tej figurki. Otóż jak się okazało, ma ona w sobie podobno magiczną moc, dzięki której ożywa. Jednakże smok powstaje do życia tylko i wyłącznie dla tej osoby, która przez chociaż połowę swojego życia miała ją ze sobą. Jak dobrze pamiętam Ty masz już 15 lat, więc figurka jest z Tobą już 8 lat. Nie chcę Ci mój chłopcze robić nadziei, ale powinieneś pilnować teraz smoka, ponieważ gdyby ożył dobrze by było gdybyś miał go przy sobie. To tyle co mogę Ci w tej chwili napisać. Więcej powiem jak się spotkamy za miesiąc najdalej dwa. Do szybkiego zobaczenia Maksimisie, pozdrawiam wuj Vakorin.  P.s. Nie mów nic rodzicom o tym co Ci tu napisałem. Nie byliby zadowoleni, że nic nie wiedzieli na ten temat.” Po odczytaniu listu Maksimis był zaszokowany tym czego się dowiedział. Jego figurka może ożyć w każdej chwili! A on nawet nie wiedział za bardzo jak miałby się tym małym smokiem zaopiekować. I przede wszystkim jak go ukryć przed rodzicami. To było jego największym zmartwieniem. Jednakże nie mógł wysłać wujowi wiadomości, ponieważ wyruszył on w podróż i Maksimis nie miał pojęcia dokąd miał by wysłać list. „ Och wuju – myślał młodzieniec – gdybyś wiedział jak bardzo mnie ucieszyły i przeraziły informacje od Ciebie, nawet nie wiesz jak bardzo.”

Kamienna 13Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz