Maksimisowi dni mijały teraz strasznie wolno. Musiał być w pełnej gotowości na wypadek gdyby smokowi przyszło ożyć. Czekał na ten moment i jednocześnie obawiał się tego. Wiedział, że gdy smok będzie żywy to zmieni całe jego życie. Będzie musiał się nim opiekować jak swoim małym zwierzątkiem w tajemnicy. Cały czas studiował książkę, którą dostał od wuja i czekał z niecierpliwością aż Vakorin wróci w wyprawy. Rodzice zauważyli zmianę w jego zachowaniu. Pytali z jakiego powodu jest ciągle zadowolony i czemu przesiaduje tak wiele czasu w bibliotece. Otóż Maksimis szukał w księgach czegokolwiek na temat opieki nad smokami tego jednego, konkretnego gatunku – termyrskiego smoka czarnołuskiego. Jednakże jak na złość nie było tam nic, żadnej księgi o smokach. Tak więc nie pozostało mu nic jak tylko czekać na kolejny list od Vakorina lub na jego przyjazd. Na szczęście nic nie wskazywało na to by smok miał powstać do życia w najbliższym czasie. I przy tej myśli trwał chłopak, nie wiedząc jak bardzo się mylił. Nadeszło ciepłe lato. Katris właśnie jechała do domu na dni wolne. Cieszyła się na tą wizytę, ponieważ miała wiele do opowiedzenia rodzinie. Wyruszyła z Uczelni wczesnym rankiem, zaraz po śniadaniu, by dotrzeć na dwór jeszcze przed obiadem. Podróż mijała jej spokojnie, bez żadnych utrudnień. Po dotarciu do domu, pobiegła do salony przywitać się z rodzicami, którzy specjalnie na jej przyjazd wzięli sobie jeden dzień wolnego.
- Witaj mamo, witaj tato – zawołała zadowolona ze spotkania.
- Witaj kochanie – odpowiedzieli i podeszli się z nią przywitać.
- Jak Ci minęła podróż? – zapytała troskliwie mama.
- Bardzo dobrze, dziękuję – rzekła dziewczyna – Mam wam wiele do opowiedzenia. Ale to może poczekać. Co u was? Jak w pracy?
- Nie jest źle, przynajmniej ja nie mam na co narzekać – odpowiedziała Ariviana.
- Natomiast ja mogę ponarzekać i powiedzieć, że bycie Doradcą króla nie należy do najłatwiejszych zadań. – odrzekł ojciec – Król Zarkid ma ostatnio kapryśny humor i nie można się z nim czasem dogadać w tak błahych sprawach jak to kogo chce zaprosić na uroczysty obiad lub jaką trasę objazdu po kraju, odbywającego się raz na 3 lata, chce wybrać. No, ale dość o naszej pracy. Lepiej opowiedz co u Ciebie? Jak na Uczelni? Dajesz sobie radę z nauką?
- Może zostawmy to na czas po obiedzie. W tej chwili jestem zmęczona i trochę głodna po podróży. – odpowiedziała zmęczona Katris.
- Dobrze. Tak więc opowiesz nam wszystko po obiedzie. Widzimy się za godzinę w jadalni.
- Do zobaczenia przy obiedzie – odrzekła z uśmiechem dziewczyna i poszła do swojego pokoju. Zmęczenie dało się we znaki młodej Katris, tak więc postanowiła odpocząć przed obiadem. W tym samym czasie w pokoju Maksimisa zaczęło się dziać coś dziwnego. Chłopak do tej pory zaczytany w książce, teraz spoglądał ze strachem i zaskoczeniem na figurkę smoka. Jarzyła się ona mocno zielonym, pulsującym światłem. Młodzieniec nie wiedział co się dzieje, jednak podejrzewał, że właśnie w tym momencie patrzy na to jak jego smok ożywa. Po chwili ze stanu otępienia wyrwał go dzwon wzywający domowników na obiad. Nie chciał iść do jadalni i opuszczać smoka, ale musiał to uczynić. Miał jedynie nadzieję, że stworzenie nie powstanie do życia podczas jego nieobecności. Zbiegł szybko do jadalni i z niecierpliwością czekał na to aż słudzy podadzą do stołu. Podczas posiłku starał się ukryć swoje zdenerwowanie i niepokój wypytując siostrę o jej życie na Uczelni.
- No i jak Katris, podoba Ci się Uczelnia? – zapytał.
- Bardzo. Jest potężna i pełna życia. Codziennie uczymy się czegoś nowego. W ciągu tych kilku miesięcy nauki umiem już wymienić całą budowę ciała człowieka i znam podstawowe składniki mikstur i mieszanek uleczających najsłabsze choroby takie jak ból brzucha czy przeziębienie. Po powrocie z wolnego będziemy się uczyć, oczywiście nadal w teorii, jak wyleczyć złamane kości czy pozbyć się różnego rodzaju wysypek i innych podobnych dolegliwości. A w okresie jesiennym nauczymy się rozpoznawać i leczyć cięższe choroby takie jak ospa fioletowa czy gorączka Milteniusza. – odpowiedziała z zadowoleniem, że mogła się pochwalić swoimi osiągnięciami w nauce – W tej chwili mistrzowie Uczelni mówią, że jestem jedną z ich lepszych uczennic – dodała z dumą.
- To wspaniale – rzekła matka – Mam nadzieję, że nadal będziesz mieć takie osiągnięcia na Uczelni w nauce.
- A Ty Maksimisie, zastanawiasz się już nad wyborem Uczelni? – zagadnęła brata Katris.
- Nie. Szczerze mówiąc jeszcze o tym nie myślałem, lecz wiem, iż za niedługo będę musiał to zrobić. – odpowiedział młodzieniec – Dziękuję bardzo za posiłek. Pędzę dalej czytać, ponieważ przerwałem w połowie pasjonującej lektury o przygodach Arcymistrza Farynów – Etrielda - z tymi słowy chłopak odszedł od stołu, pozostawiając rodziców pogrążonych w rozmowie z jego siostrą.
Kiedy tylko minął próg jadalni i wiedział, że nikt go nie zobaczy puścił się pędem do swego pokoju. Serce waliło mu jak szalone ze strachu, że smok ożył pod jego nieobecność. Jednak kiedy wpadł do pokoju, zauważył, że światło bijące od figurki zmieniło kolor z zielonego na niebieski i było słabsze. Nie wiedział jednakże, że to ostatnia faza ożywienia smoka, która zakończy się wieczorem , ponieważ trwa ona najdłużej. Do tego czasu Maksimis był zmuszony pilnować by nikt nie wszedł do jego pokoju bez ostrzeżenia. Nie chciał by ktokolwiek dowiedział się o tym co się tutaj działo. Bał się reakcji rodziców i siostry, bo nie wiedział co powiedzą na to, że w jego pokoju żyje mały smok. Zmęczony ciągłym strachem chłopiec w końcu zdrzemnął się siedząc na krześle przy biurku. Nie miał najciekawszych snów. Śniło mu się mianowicie to, że smok ożył i przez jakiś czas udawało mu się ukrywać ten fakt przed rodziną. Jednak nie trwało to długo. Rodzina w końcu odkryła sekret chłopca i to całkowicie przypadkiem, ponieważ Maksimis uległ wypadkowi i przez to złamał nogę. Nie mógł poruszać się po domu, więc posiłki były mu dostarczane do pokoju. Któregoś dnia do syna zajrzała matka. Maksimis nie zdążył ukryć smoka w szafie, więc sekret się wydał. W tym momencie młodzieniec się obudził, ciesząc się, że był to tylko sen i mając nadzieję, iż uda mu się ukrywać smoka tak długo zanim wuj się nie pojawi i nie poradzi mu co robić dalej. Postanowił się przespacerować po ogrodzie, by uciszyć skołatane nerwy i mocno bijące serce. Wchodząc do ogrodu natknął się na swoją siostrę.
- Cześć mały – powiedziała Katris z uśmiechem.
- Wcale nie taki mały – odpowiedział Maksimis z przekąsem – Jestem tylko rok młodszy od Ciebie. - No tak, tak. Wiem. Ale dla mnie zawsze będziesz Małym – odparła rozbawiona dziewczyna – Co u Ciebie? Za niedługo Twoje urodziny. Mam nadzieję, że uda mi się przyjechać na przyjęcie.
- Jakie przyjęcie? – zapytał z zaciekawieniem chłopak.
- To Ty nic nie wiesz? Rodzice szykują przyjęcie z okazji Twoich 16-tych urodzin. Postanowili zaprosić kilku gości. Przecież to Twoje ostatnie urodziny spędzone w domu. Potem będziesz je obchodził ze znajomymi na Uczelni.
- Mhm. Dobrze, że mi powiedziałaś. Nic nie wiedziałem o tym, że rodzice coś urządzają. Myślałem, że będzie tak jak zawsze. Że siądziemy razem w salonie i przyjedzie wuj Vakorin i będzie nam opowiadał różne historie wraz z rodzicami. Jestem zaskoczony tym, że mają być jacyś goście. A nie wiesz może kto ma się zjawić? – zapytał z ciekawością.
- Jeszcze nie wiem. Na pewno będą rodzice i wuj Vakorin. Poza tym ma przybyć przyjaciel taty z pracy wraz z żoną i córką, Orydią. A kto jeszcze ma być to się okaże. A jak z Twoim wyborem Uczelni? Zastanawiałeś się nad tym?
- Tak. Myślałem o tym ostatnio. Na pewno nie chcę zostać Uzdrowicielem. Myślałem o Faryne albo Wojownikach. – odrzekł zamyślony Maksimis.
- O Wojownikach? – zdziwiła się Katris – Przecież Ty nie lubisz walczyć. Nigdy Ci się to nie podobało. Zawsze myślałam, że będziesz chciał zostać Magiem. Lubisz czytać książki i szybko się uczysz.
- No tak. Ale Magowie używają tylko magii i siedzą z nosami w księgach. A ja tak nie chcę. Owszem lubię czytać, ale nie widzę siebie w przyszłości przesiadującego godzinami w bibliotece, wertującego różne pisma i zapisy. Chciałbym też pomagać ludziom i w razie potrzeby potrafić bronić siebie i innych – stwierdził młodzieniec.
- No to w takim przypadku powinieneś zostać Faryne. Tylko wiesz, że nauka na tej Uczelni trwa najdłużej. Wojownicy pobierają nauki przez 3 lata, Magowie i Uzdrowiciele przez 4, a Faryne przez aż 6 lat. To strasznie długo. Po skończeniu Uczelni miałbyś już 22 lata.
- Tak, wiem. Ale jak wiesz mam jeszcze czas do namysłu. Jednakże coś ciągnie mnie do tego żeby zostać Faryne. Posiadłbym wiedzę w każdej dziedzinie. Wiedziałbym jak uzdrowić i jak walczyć zarówno wręcz jak i magią. – powiedział z fascynacją – Ale przemyślę to jeszcze.
- Na to liczę. Nie możesz podjąć pochopnej decyzji, ponieważ z tym wiąże się Twoja przyszłość – stwierdziła Katris.
- Dlatego cały czas myślę o tym. Dziękuję Ci za rozmowę i dobrą radę. Jeżeli będziesz chciała o czymś porozmawiać to jestem u siebie – w ten sposób Maksimis zakończył rozmowę z siostrą. Nadchodził wieczór i chłopak chciał sprawdzić co się dzieje ze smokiem, zanim będzie musiał udać się na kolację. W tym celu powrócił do swojego pokoju. Zajrzał ostrożnie w obawie, że smok powstał do życia, jednak nic takiego się nie stało. Wzmocnił się tylko jego kolor i stał się jaśniejszy. Maksimis z zaciekawieniem obserwował smoka. Po kilku minutach zaczęło się coś dziać z figurką. Młodzieniec miał wrażenie jakby zaczęła się poruszać. I faktycznie tak się działo. Niebieska poświata powoli zanikała, podczas gdy smok budził się do życia. Chłopak obserwował to zjawisko z odrobiną strachu i fascynacji. Po około 5 minutach poświata wokół smoka rozbłysła ostrym, oślepiającym światłem i znikła, a przed chłopcem na biurku stał najprawdziwszy, mały smok. W dodatku żywy! Kiedy spojrzenia smoka i chłopca się spotkały, Maksimis usłyszał potężny ryk w swojej głowie. „ Co się dzieje? Czy tylko ja to słyszałem czy wszyscy domownicy – pomyślał ze strachem – mam nadzieję, że tylko ja…” I wtedy poczuł w umyśle lekkie ukłucie. Jakby ktoś obcy chciał się dostać do jego myśli. Rozejrzał się po pokoju. I znów poczuł ukłucie. „ Co się tak rozglądasz? – usłyszał w głowie – Nie szukaj nikogo, bo nie znajdziesz. Jesteśmy tu tylko Ty i ja. Nazywam się Revis.” Chłopiec zdziwiony zerknął na smoka i zadał pytanie w myślach „ To Ty jesteś w moim umyśle i do mnie przemawiasz?”, „ Tak – usłyszał odpowiedź – To ja. Tylko w ten sposób mogę się z Tobą kontaktować. Inaczej troszkę dziwnie by to wyglądało jakbyś rozmawiał z figurką smoka. Ludzie mogli by cię uznać za chorego umysłowo.”
- A więc faktycznie to co wuj pisał było prawdą – wyszeptał zaskoczony chłopak – Figurka ożyła i stała się prawdziwym smokiem. „ A więc mówisz, że nazywasz się Revis. Ja jestem Maksimis – przedstawił się chłopak ”, „ Wiem jak masz na imię. Wiem o Tobie wiele rzeczy. Znam Twoje sekrety, które przez wiele lat mi powierzałeś, zanim jeszcze się dowiedziałeś co się może ze mną stać. Wiem czego się boisz i czego pragniesz – rzekł smok – Ale nie obawiaj się. Nikt się o tym nie dowie, ponieważ tylko z Tobą jestem złączony myślowo. I tylko w Twojej obecności będę widoczny jako żywy smok. Jeżeli będziesz z kim innym w pokoju gdzie będę i ja, to Twój znajomy będzie mnie widział jako figurkę. Gdy będziesz sam, będę powracał do aktualnego stanu. Dzięki temu nie wyda się to, że masz smoka.”. Podczas tej wymiany zdań Maksimis odnosił wrażenie, że śni na jawie i gdy się obudzi to smok będzie nadal figurką. Lecz to nie był sen, a przed nim stał smok. „ - Jesteś pewien, że nikt się o Tobie nie dowie? – zapytał chłopak – Nie chciałbym, żebyśmy mieli kłopoty.
- Tak. Jestem pewien. – odrzekł Revis.
- Ojej – zawołał młodzieniec – Zapomniałem zapytać… Nie jesteś głodny bądź spragniony? Nie chciałbym żebyś wpadł w złe samopoczucie z tego powodu, że nie zadbałem o Ciebie.
- Chętnie bym coś zjadł, ponieważ ostatnio miałem cokolwiek w żołądku jakieś 100 lat temu – powiedział smok – Jeżeli nie było by to problemem to czy mógłbyś mi przynieść kawałek surowego mięsa i odrobinę wody?
- Oczywiście, zaraz się postaram o to byś coś zjadł i zaspokoił pragnienie – odpowiedział Maksimis – Chcesz iść ze mną czy poczekasz tutaj?
- Wolę poczekać. Nie śpiesz się.
- Dobrze. Zaraz wracam.”
Mam smoka. Mam PRAWDZIWEGO smoka – Maksimis nie mógł w to uwierzyć. Zgodnie z obietnicą wybrał się do kuchni by zabrać trochę pożywienia dla smoka. Kiedy tam dotarł na jego szczęście nie było nikogo. Kucharz najwidoczniej udał się do sadu po świeże owoce na kolację. "Uff – pomyślał chłopak z ulgą – Mogę spokojnie wziąć to czego potrzebuję bez tłumaczenia się Sawilemu. Ja to mam szczęście dzisiaj." Z tymi myślami zabrał to co potrzebne i ukrył w bawełnianej szmatce. Teraz tylko musiał dostać się na powrót do pokoju, tak by nikt go nie zauważył i nie zaczął zadawać niewygodnych pytań. Powoli wyszedł z kuchni i udał się spokojnie korytarzem wiodącym do jego pokoju. Starał się przybrać minę jak gdyby nigdy nic się nie stało gdy przechodził obok gabinetu matki. Następnie przemknął się obok pokoju siostry i wszedł do siebie.
„ – Jestem już – zawołał do smoka.
- Wspaniale. Zapomniałem Ci powiedzieć, że kontakt myślowy mamy ze sobą cały czas nawet gdy ukrywam się w postaci figurki.
- To fantastycznie – odparł ucieszony tym faktem chłopiec – Kiedy już udam się na jedną z Uczelni, będę mógł porozumieć się z Tobą w każdej chwili.
- Również mnie to cieszy – odpowiedział smok – Przyniosłeś mi coś?
- Zapomniałbym. Oczywiście, że tak. Proszę – Maksimis podał smokowi na szmatce mięso i wodę w słoiczku, który uprzednio otworzył.
- Dziękuję – smok zajął się jedzeniem, podczas gdy chłopak usłyszał sygnał dający znać, że czas udać się na kolację.
- Muszę cię przeprosić, ale ja również idę coś zjeść – oznajmił.
- Dobrze, idź.”
Maksimis szczęśliwy jak nigdy dotąd udał się na kolację do jadalni.
- Dobry wieczór – przywitał się z rodziną.
- Witaj. Siadaj, czekaliśmy na Ciebie – odrzekł ojciec. Wraz z jego słowami pojawili się służący z posiłkiem. W trakcie kolacji słychać było tylko odgłosy sztućców i ciche trzaskanie drzewa w kominku. „ Jak to dobrze, że nic nie mówią. Wygląda na to, że ten ryk usłyszałem tylko ja w swojej głowie. Lepiej żeby na razie nic nie wiedzieli o Revisie. Nie wiem jak by się to wszystko dalej potoczyło – pomyślał chłopak – Może i pozwolili by mi go zatrzymać, a może podczas następnej wizyty wuja kazali by mi go oddać. Nie mógłbym tego uczynić. Revis jest moim jedynym przyjacielem. Cieszy mnie to, że tylko ja mogę go zobaczyć żywego.” Chłopak był tak zamyślony, że był dopiero w połowie posiłku, podczas gdy pozostali już kończyli. Po kolacji rodzice udali się do siebie, a Katris poszła do biblioteki w poszukiwaniu czegoś o uzdrawianiu. Na jej szczęście nie miała problemu ze znalezieniem ksiąg o tym, ponieważ było ich tam pełno. Maksimis natomiast poszedł do siebie. Wziął kąpiel i ponownie skontaktował się myślowo ze smokiem, by porozmawiać z nim zanim pójdzie spać.
„ – Mam nadzieję, że zaspokoiłeś swój głód.
- Tak. Dziękuję – odpowiedział z wdzięcznością smok.
- Nie masz za co. To mój obowiązek zapewnić Ci pożywienie i ochronę.
- Masz rację. Jeżeli nie masz nic przeciwko chętnie bym odpoczął. To powstawanie do życia jest okropnie męczące.
- Nie mam nic przeciwko, ponieważ sam jestem już zmęczony wrażeniami związanymi z dzisiejszym dniem. Miłego odpoczynku, Revisie – rzekł Maksimis.
- Wzajemnie – odrzekł smok.”
I na tym zakończył się pierwszy dzień Maksimisa wraz z jego nowym przyjacielem. Następnego dnia, kiedy chłopak już się obudził i przygotowywał się do lekcji historii, nie mógł zebrać myśli. Wciąż miał wrażenie, że to tylko sen. Jednak kiedy jego wzrok spoczął na smoku i zobaczył jak Revis porusza się, obudzony szelestem kartek, całkowicie oprzytomniał i stwierdził, iż to nie sen. Spełniło się jego marzenie. Smok żył, a na dodatek porozumiewał się z nim poprzez myśli co było dużo wygodniejsze niż rozmowa, ponieważ zawsze mogli się skontaktować.
„ – Dzień dobry – wysłał myśl do smoka – Jak się spało?
- Dziękuję – usłyszał odpowiedź – Bardzo dobrze mi się spało. Odpocząłem i jestem pełen energii. Jakie plany na dziś masz?
- Właśnie zbieram się na śniadanie i potem na lekcję historii. Po lekcjach myślałem o tym, aby cię zabrać na spacer do ogrodu. Jeżeli miałbyś ochotę mógłbyś rozprostować skrzydła i trochę polatać – powiedział Maksimis z uśmiechem.
- Nie miałbym nic przeciwko temu. Dawno nie byłem na świeżym powietrzu, a jeszcze dłużej nie latałem – rzekł smok z radością.
- No to jesteśmy umówieni. Przyjdę po Ciebie po zajęciach. A tym czasem może zjesz jakieś śniadanie? – chłopiec wyciągnął w stronę smoka kawałek mięsa i słoiczek w wodą.
- Chętnie. Dziękuję. Lepiej idź już na śniadanie, bo będą czekać na Ciebie.” Smok zajął się posiłkiem, a Maksimis udał się na śniadanie. Na dole już siedzieli rodzice i czekali na niego i Katris. Jego siostra weszła ostatnia z niezbyt ciekawą miną.
- Dzień dobry córciu – powiedziała mama – Cóż to się stało, że masz taką minę?
- Nic się nie stało mamo. Przecież dzisiaj wyjeżdżam z powrotem na Uczelnię. Pamiętasz? Wczoraj dostałam list. Okazało się, że teraz przez następne 2 miesiące nie będę mogła przyjechać do domu.
- Dlaczego? – spytała Ariviana zaniepokojona.
- Otóż okazało się, że Naczelny Mistrz Uzdrowicieli zarządził, by wszyscy uczniowie nie wyjeżdżali na następne dni wolne do domów, tylko zostali na Uczelni, ponieważ będą organizowane pokazy związane z uleczaniem ludzi magią. Ma nam to podobno pomóc w nauce i zachęcić nowicjuszy do korzystania z magii na zajęciach praktycznych, ale tylko i wyłącznie pod okiem Mistrzów.
- Och to fatalnie. Nie możesz się zwolnić z tego? Przecież w przyszłym miesiącu twój brat ma przyjęcie urodzinowe i chcieliśmy żeby cała rodzina była – powiedziała matka ze smutkiem.
- Niestety mamo, nie mogę nie uczestniczyć w tym. To może mi pomóc w nauce. Zresztą jest to obowiązkowe. Sam Naczelnik będzie sprawdzał czy wszyscy byliśmy na tych pokazach.
- Nic się nie stało mamo – wtrącił się Maksimis – Przecież to nie jej wina, że akurat wtedy ma te pokazy. Szkoda, że to w moje urodziny, ale mówi się trudno. Uczcimy je z Katris jak już będzie mogła przyjechać.
- No tak, ale nie codziennie kończy się 16 lat – Ariviana była zawiedziona faktem, że córka nie da rady przybyć na uroczystość.
- Wiem. Lecz jak nie może to nie może. – odrzekł młodzieniec.
Na tym skończyła się rozmowa. Wszyscy dokończyli w milczeniu śniadanie i zebrali się do swoich zajęć. Ariviana i Laurencjusz udali się do gabinetów, Katris poszła do pokoju się spakować, ponieważ dzisiaj po obiedzie wracała na Uczelnię, a Maksimis podążył do salonu na lekcje historii z nadzieją, że upłynie ona niespodziewanie szybko. Jednak czas nie sprzyjał chłopcu. Minuty wlekły się niemiłosiernie, a młodzieniec nie potrafił się skupić na tym co mówił do niego nauczyciel. Myślami był daleko od salonu, w ogrodzie gdzie chciał zobaczyć jak smok lata. Do rzeczywistości przywróciły go słowa nauczyciela „ I na tym kończymy dzisiejsze zajęcia. Do zobaczenia za tydzień”. "Nareszcie – pomyślał uradowany młodzieniec – Teraz tylko muszę odnieść książki do biblioteki i mogę iść po Revisa." Z zadowoloną miną udał się więc do biblioteki. Odłożył księgi na miejsce i pobiegł do swojego pokoju. Kiedy tam dotarł, ujrzał smoka jakby czekającego już na wyjście do ogrodu.
„ – Skąd wiedziałeś, że zaraz po Ciebie przyjdę?
- Zapomniałeś, że słyszę Twoje myśli? Nie wszystkie oczywiście, ponieważ zauważyłem, że do niektórych, tak jak na przykład do tajemnic, które i tak w większości znam, ukrytych głęboko w Twoim umyśle nie mam dostępu, póki sam mi ich nie wyjawisz bądź mnie do nich nie dopuścisz. Ja mam dostęp tylko do powierzchownych myśli – powiedział smok.
- No tak. Zapomniałem. Nie mogę przywyknąć do tego, że żyjesz i słyszysz to o czym myślę – odpowiedział lekko zawstydzony chłopak – To jak? Idziemy?
- Chodźmy! – zawołał Revis, rycząc z radości w umyśle chłopca.” Jak Maksimis obiecywał tak też zrobił. Zabrał smoka do ogrodu i pokazał mu sad. Dowiedział się przy okazji, że smok chętnie je owoce różnego rodzaju. Od małych różowych jagód po lukidry ( owoce wielkości ananasów i o podobnym, słodkim smaku). Bardzo go to ucieszyło, ponieważ wiedział, że owoce mają dużo witamin i mimo to że smok jest drapieżnikiem musi czasami jeść też coś innego niż mięso. Potem udali się w ulubione miejsce Maksimisa. Był to odosobniony i osłonięty drzewami kawałek ogrodu, w którym chłopiec zawsze się ukrywał kiedy miał zły dzień lub pokłócił się z siostrą. Tutaj młodzieniec przysiadł na gałęzi drzewa i obserwował Revisa, który w tej chwili udał się polatać odrobinę. Przed opuszczeniem chłopca powiedział mu bardzo istotną rzecz.
„ Miałem Ci to powiedzieć już wczoraj, ale nie chciałem Ci dodawać wrażeń. Jeżeli będę w innym miejscu niż Ty, a będziesz chciał mnie odnaleźć to mogę Ci wysłać obraz tego miejsca tak jakbyś był mną. W ten sposób będziesz też mógł obserwować to co się dzieje wokół mnie i w Twoim pokoju gdy cię w nim nie ma. Oczywiście działa to też w drugą stronę, więc jeżeli będziesz chciał mi coś pokazać to również możesz mi to wysłać poprzez kontakt myślowy.” Maksimis był tym zachwycony. Wiedział, że to bardzo przydatne, ponieważ gdyby smok gdzieś poleciał, zawsze będzie mógł go w razie potrzeby odnaleźć. Byli w ogrodzie już od kilku godzin. Młodzieniec zgłodniał troszkę. Postanowił zawołać smoka.
„ – Revisie idziemy już? Zgłodniałem. Poza tym zbliża się pora obiadu i przydało by się wrócić do domu.
- A ja się zmęczyłem tym lataniem. I również zgłodniałem odrobinę – odpowiedział smok, a chłopak wraz z jego myślami poczuł, że Revis faktycznie zgłodniał.
- Będę musiał zebrać troszkę owoców dla Ciebie, bo na mięso nie ma na razie co liczyć gdy kucharz krząta się w kuchni – powiedział Maksimis i natychmiast wyczuł ukłucie zawodu u smoka – Może uda się coś podebrać po obiedzie jak Jedis i Sawil udadzą się na spoczynek.
- Było by miło. Na chwilę obecną wystarczą owoce – odrzekł smok.”. Tak więc chłopak zebrał parę owoców peluny ( podobne do truskawek, tyle że żółte i bardzo słodkie) i poszedł wraz z Revisem do pokoju. Ledwie przekroczył próg, a za swoimi plecami usłyszał hałas. Okazało się, że Katris siłuje się ze swoją walizką, do której zapakowała kilka dodatkowych rzeczy.
- Pomóc Ci? – zapytał się siostry, gdy tylko położył owoce na biurku wraz ze smokiem i zamknął za sobą drzwi.
- Jakbyś mógł to byłabym bardzo wdzięczna. Spakowałam tam kilka dodatkowych rzeczy i teraz zrobiła się za ciężka.
- Chodź zniesiemy ją razem, a potem zajmie się nią woźnica. Maksimis pomógł wynieść jej walizkę do holu i wspólnie udali się na obiad.
- Czemu Ty tak ciągle przesiadujesz w swoim pokoju albo w ogrodzie? Całkowicie odcięty od rzeczywistości – zagadnęła go Katris.
- Wiesz jaki jestem. Wiecznie odcięty od wszystkich przez to, że nie poszedłem do normalnej szkoły jak wszyscy. Teraz nie chcę już zawierać z nikim tutaj znajomości, gdyż wiem, że za niedługo będę musiał się przenieść na jedną z Uczelni – odrzekł z namysłem.
- No niby masz rację. Ale czy nie warto było by kogoś poznać tutaj, by podczas dni wolnych nie zamykać się znów w domu, a wyjść gdzieś z kimś i porozmawiać?
- Nie wiem. Jakoś nie mam ochoty na znajomości jakiekolwiek. Wiem, że rodziców by ucieszyło gdybym znalazł tutaj kolegów i koleżanki. Ale jakoś nie mam na to ochoty. Wolę poczekać aż znajdę się na Uczelni.
Na tym zakończyli rozmowę, ponieważ weszli już do jadalni. Rodzice jak zwykle czekali już na nich. Kiedy rodzeństwo zasiadło przy stole, pojawili się służący. Dzisiaj jednak jakoś inaczej wyglądali, co nie uszło uwadze Maksimisa. Byli ubrani w odświętną liberię, a dania podane były na zastawie wyciąganej tylko podczas ważnych uroczystości. Zdziwiony popatrzył na rodziców, a oni odpowiedzieli uśmiechem.
- Uznaliśmy z ojcem, że warto by było uczcić Twoje nadchodzące urodziny w rodzinnym gronie. Katris jak wiesz nie da rady przyjechać na uroczystość, więc zjemy chociaż uroczysty obiad wcześniej. Lepiej uczcić to wcześniej niż po urodzinach – powiedziała Ariviana z błyskiem w oku.
- No to niezłą mi niespodziankę zrobiliście. Tego się nie spodziewałem – rzekł zaskoczony młodzieniec – Myślałem, że uczcimy to wspólnie po moich urodzinach. Cieszy mnie jednak, że dzisiaj się to stało.
- Ja również jestem zadowolona. Przynajmniej mogę Ci wręczyć wcześniej prezent, który dla Ciebie przygotowałam wraz z rodzicami. Ale będziesz musiał poczekać na niego aż skończymy obiad – wtrąciła Katris.
I znów rozmowa się urwała, ponieważ służący wnieśli już wszystkie dania. Wszyscy czworo zajęli się posiłkiem. Maksimis postanowił zajrzeć myślami do Revisa i odkrył, że smok udał się na spoczynek, ponieważ nie mógł się z nim skontaktować. Obiad powoli dobiegał końca. Kiedy już wszyscy skończyli posiłek, Katris poprosiła Maksimisa i rodziców by udali się za nią. Wszyscy chętnie wstali od stołu i poszli z zaciekawieniem za dziewczyną. Poprowadziła ich do ogrodu.
- Oto Twój prezent braciszku – zawołała z radością wskazując na dość sporą skrzynię.
- Co to? – zapytał młodzieniec – wygląda jak kufer na książki.
- Bo to jest kufer na książki. Zajrzyj do środka – powiedziała matka. Chłopak z zainteresowaniem otworzył wieko i aż krzyknął z podniecenia.
- Tutaj jest pełno ksiąg o smokach i Faryne!
- Tak. Masz rację. Twoja siostra powiedziała nam ostatnio, że wykazywałeś wielkie zainteresowanie zarówno smokami jak i Faryne więc postanowiliśmy w trójkę poszukać trochę w mieście książek i ksiąg o tym – powiedział z nieukrywaną radością ojciec – I jak widzisz udało nam się znaleźć co nieco.
- To najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. Dziękuję wam wszystkim. Jesteście kochani – powiedział Maksimis i przytulił się do całej trójki.
- Wiedzieliśmy, że Ci się spodoba. Teraz będziesz mógł się dowiedzieć wielu rzeczy na temat Faryne i smoków – Katris była bardzo zadowolona z radości brata.
- Zawołam służących żeby zanieśli to do Twego pokoju synu – powiedział ojciec i skinął na jednego z lokajów. Po chwili pojawiło się czworo służących, którzy delikatnie podnieśli skrzynię i wnieśli ją do budynku. Rodzina szczęśliwa, że chłopcu podobał się prezent udała się za nimi do wewnątrz. W domu czekała jeszcze jedna niespodzianka.
- Paniczu Maksimisie – rzekł Latris – przyniosłem list od Twego wuja. Kazał mi również przekazać, że na pewno pojawi się przed panicza urodzinami jak i również będzie w nich uczestniczył.
- Dziękuję Latrisie. Przekaż mojemu wujowi podziękowania. – odpowiedział Maksimis.
Miał w tej chwili ochotę pobiec do swego pokoju i rozerwać kopertę, by zapoznać się z jej zawartością. Ale nie mógł tak szybko opuścić rodziny. Z opresji wyratował go woźnica, który przyszedł oświadczyć, że powóz dla Katris jest już gotowy do odjazdu. Rodzice pożegnali się z córką, a Maksimis obiecał jej, że zostawi jej kawałek tortu urodzinowego. Dziewczyna uśmiechnęła się do wszystkich i poszła za woźnicą. Jeszcze nie wyjechała za bramy dworu a już tęskniła za dworem i rodziną. Miała ich przecież nie zobaczyć przez najbliższe 2 miesiące. Ale wiedziała, że jej obowiązkiem jest teraz pilna nauka na Uczelni, tak by mogła zdać spokojnie egzaminy semestralne. Maksimis patrzył w stronę powozu zanim nie zniknął mu z oczu za bramą. Kiedy to już nastąpiło, przeprosił rodziców i poszedł do swego pokoju. Tak się przynajmniej wydawało rodzicom. Chłopak jednak zamiast udać się do pokoju, poszedł do kuchni by zabrać trochę mięsa dla smoka. Przy okazji nie mógł się wyzbyć wrażenia, że Revis urósł jakieś 2-3 centymetry. Musiał o tym z nim porozmawiać. Jednak wolał to zrobić jak już znajdzie się u siebie w pokoju. Zebrał więc mięso ze stołu i zagarnął słoik z wodą. Zapakował wszystko w szmatkę tak jak uprzednio i z tym zawiniątkiem udał się do siebie. Po drodze na szczęście nie trafił na rodziców, którzy wrócili do swoich codziennych zajęć. Tak więc bez przeszkód dotarł do siebie. Kiedy wszedł do pokoju od razu wysłał myśl do smoka.
CZYTASZ
Kamienna 13
FantasyMłody chłopak z figurką smoka o której nic nie wie. Nowa szkoła. Nowy przyjaciel na całe życie. Jakie będą ich przygody? Czy spokojne życie młodzieńca nie zostanie zniszczone?