Prolog

431 53 10
                                    

- Musisz przyznać Jack, ten film był super.- Amanda próbowała już chyba setny raz go przekonać.

- Babskie gadanie.

- Ale to prawda. Ja znam się na dobrych filmach... nie to co niektórzy.- powiedziała i spojrzała wymownie w stronę chłopaka. Przewróciłam oczami na ich zachowanie. Czasem naprawdę nie wierzyłam, że zdali do liceum.

- Mówisz tak tylko dlatego, że puścili nam ,,Gwiazd naszych wina".- jęknął chłopak tak, jakby ktoś go torturował najgorzej jak tylko można.- Gdyby puścili ,,Szklaną pułapkę" to byś tak nie mówiła.- a oto jest nasz nerd Jack. Jak zwykle ta dwójka musi się kłócić o wszystko. Nie wiem jak ja z nimi wytrzymuje i jak oni sami ze sobą wytrzymują.

- Przecież ,,Gwiazd naszych wina" to świetny film na WDŻWR.- broniła się Ruda.- A ty Tara, co o tym sądzisz?- wzruszyłam ramionami.

- Szczerze, nie oglądałam.- blondyn zaśmiał się głośno, czym zwrócił na nas uwagę niektórych licealistów. Natomiast Amanda prychnęła z irytacją.

- Co jest ważniejsze od dramatycznej historii z ,,Gwiazd naszych wina"?- spytała, jakby nie obejrzenie tego filmu było najcięższym grzechem w bożym cenniku.

- Coś na pewno.- Jack znowu się roześmiał, aż musiał oprzeć się o szafki. Dziewczyna mroziła go wzrokiem. Miałam ochotę zaśmiać się na tę scenę, ale wiedziałam, że Amanda mi tego nie wybaczy i będzie się też mściła na mnie. 

- A ty z czego rżysz?- naskoczyła na chłopaka, który wciąż nie opanował śmiechu.

- A tak... sobie. Nie wiedziałaś... że śmiech to zdrowie złośnico?- odgryzł się przez chaotyczny śmiech. Stałam z założonymi rękami, oparta o ścianę i patrzyłam, jak Ruda próbuje uspokoić nerda. W końcu popatrzyłam na mnie błagalnym wzrokiem.

- Tara, weź uspokój ten element, bo za chwilę nie wytrzymam z tym jego rechotem.- fuknęła. Szczerze dziwię się, że nasza trójka się przyjaźni. Ci dwoje to istne szatany, działające sobie nawzajem na nerwy.- Masz może jakieś religijne rozwiązania na takie przypadki?- westchnęłam i podeszłam do chłopaka. Jeżeli ktoś ma go uspokoić, to jestem to tylko ja.

Lekko go spoliczkowałam, przez co natychmiast się uspokoił. Poprawił swoje okulary i powiódł wzrokiem po naszej dwójce, a przechodzący uczniowie patrzyli na nas z dziwnymi minami. Byliśmy jedną z dziwniejszych grup w tej szkole, ale nie przejmowałam się tym zbytnio.

- Znów dostałem głupawki?- spytał zawstydzony blondyn, poprawiając okulary na lekko piegowatym nosie.

- Dzisiaj już chyba trzeci raz.- fuknęła Amanda, poprawiając rude loki.

- Ciesz się, że jesteś naszym najlepszym przyjacielem, bo byśmy cię chyba zabiły pierwszego dnia liceum.- stwierdziłam z krzywym uśmiechem, znowu krzyżując ręce na piersiach.

- A ty mogłabyś bardziej kierować się tymi religijnymi przykazaniami, niż obijać mi ciągle morde.- warknął, masując sobie policzek.

- Poprawić?- spytałam i uniosłam rękę udając, że znowu chce go uderzyć. Natychmiast wystawił ręce w geście obronnym.

- Dobra, dobra wyluzuj. Żartowałem.- stwierdził, a za chwilę uśmiechnął się cwaniacko.- W końcu mam okulary, a nas się nie bije.

- I tego się trzymamy.- przybiłam z nim żółwika.

- Serio? Żółwik?- spytała z nie dowierzaniem dziewczyna.

- No co? Żółwiki są fajne.- zapiszczałam i wystawiłam do niej pięść. Natychmiast się zaśmiała i również przybiłyśmy żółwika.

Oszukana ||Diabelskie Oblicza||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz