Jeremi wchodzi do niewielkiego pokoju. Jest bardzo zagracony, mało miejsca do czegokolwiek, dwa fotele, koloru bliżej nieokreślonego, Aleksander już na jednym z nich siedzi i czeka, grając na zębach.
Jeremi: "Gitaraa siema, dobre, pomarańczowe, dup..." -
(Jeremi obrywa w łeb patelnią, na której była ugryziona raz jajecznica)
Aleksander: Zamknij ryj! Miałeś nie mieć Internetu na ten weekend! Zacofany jesteś w tych tematach, więc lepiej by było, gdybyś się po prostu nie odzywał.
Jeremi: Hehh... Już nawet czyichś słów cytować nie mogę. Wszystkiego mi w końcu zabroń!
Aleksander: Nie mogę się doczekać dnia, w którym zabronie ci oddychać.
(A. przybliża się wyzywająco do J. , który także patrzy na niego wilkiem, trochę nawet na siebie powarkują)
Jeremi: Do rzeczy. Problem nas zastał i dręczyć będzie przez następne, naiwne życie. "Słońce"
( A. warknął jeszcze, ale odsunął się w końcu, co J. powtórzył)
A więc, iż, gdyż.
Problem brzmi następująco: widziałeś może dzisiaj nasz tytuł?(A. zastanawia się przez chwilę)
. . .
( A. zastanawia się przez kolejną chwilę)Aleksander: Powiedz, kurwa, bo nie wytrzymam tego milczenia!
Jeremi: Och...! Wolisz bełkot mój słyszeć, a niżeli chobotanie tych tutaj ścian! To nawet miłym się może wydawać. Aleks, przestań proszę.
Aleksander: No mów!
Jeremi: Już, już, cóż za współczesny pośpiech. Chodzi mi o baner.
(J. wskazuje nad nich, lecz A. widzi tam jedynie zwierciadło i żyrandol)
Aleksander: Nie mamy żadnego baneru, deklu. Powiedz w końcu jasno i wyraźnie o co tobie tam chodzi!
(Jeremi wzdycha ze złością, czego Aleksander nie rozumie i też się przez to denerwuje)
Jeremi: Chodzi mi o nazwę tego poronionego "Show"! Boże, z kim mi przyszło...! Nie. Nie mogę narzekać. To ja tu jestem ten spokojny i opanowany.
Aleksander: Dupa tam, a nie spokojny. Trzeba było tak od razu, zamiast zbyt mądrego zgrywać. Baner, kurwa... co za problem jednak? Nazwijmy to może "Ironia Show"...
(J. parsknął, oburzony tak prostą nazwą)
... "Jeremi i Aleksander", "Jak Mądry z Głupim", "Pedał i Pedał", poprzedzając komentarze...
Jeremi: Dość! O losie! Daj ty mnie dobę, a ty sam znowu posiedz.
(A. wzrusza ramionami i wstaje z fotela)
Czekaj! Na jutro się przygotuj. To rozkaz.(A. klnie coś pod nosem i idzie, po czym wychodzi, biorąc papierosa)
Aleksander: Wyjebane.
(A. wyszedł, nie wróci do jutra)
Jeremi: Och witaj, wyobraźni ma horyzontalna...!
(J. zaczyna myśleć nad nazwą, rozmyśla i rozmyśla aż do poranku następnego dnia)
CZYTASZ
Chatirony - pogadany o czarnym humorze.
HumorWłaściwy tytuł: "Jeżeli Robisz to Długo i Tego Nie Umiesz, to Strata Czasu, Czyli Rozrywka Powszechna". Główni prowadzący: Jeremi, Aleksander. Goście: na pewno się pojawią.