sick - czyli jak (nie) zajmować się chorym

266 36 6
                                    

Tą przedmowę piszę jeszcze przed zaczęciem tworzenia tego shotu. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale miejmy nadzieje, że moje życie nie skończy się przez tego ficka. Powinnam tutaj jeszcze dodać coś a'la "CZYTAJCIE I GWAZDKUJCIE, BO TO SUPIDUPI FIK!11!!!one!!", ale nie wiem jak to wyjdzie, więc nic nie powiem, hehe.

-Mówiłem, że zabieranie go na bieganie zaraz po wyjściu z gorących źródeł, nie jest dobrym pomysłem. -warknął cicho Yurio w kierunku Victora. Siedzieli właśnie w pokoju Yuuriego, patrząc jak ten otulony kołdrą zmaga się z gorączką. Kaszlną przez sen, a Victor, aż się wzdrygnął. 

-Rzeczywiście, może nie był to najlepszy pomysł, ale musimy dbać o jego formę, sam wiesz, że ma tendencję do tycia. -wyszeptał nieco skruszony. Blondyn posłał mu ostre spojrzenie.

-Trzeba było poczekać, aż się trochę osuszy! -syknął na niego. Zamarli, gdy Yuuri przekręcił się na bok, a okład spadł z jego czoła. Wypuścili nieświadomie wstrzymywane powietrze. Brunet ciężko oddychał przez otwarte usta, a z czoła spływały kropelki potu. Gdyby nie świadomość, że jest to wywołane gorączką, wyglądałby bardzo ponętnie i seksownie. Jego powieki zadrgały odrobinę, zaraz potem uniosły się.

-Hhmh...Victor...Yurio...-wyszeptał ochryple Yuuri.  Uniósł się się na łokciach, a potem usiadł przecierając oczy. - Która godzina? -spytał. 

-Późna. -odparł Victor siadając za nim, tak by brunet był między jego nogami. Kastuki kiwnął głową i oparł się wygodnie o Victora. Obok nich usiadł Yurio, który pochylił się w stronę Yuuriego i pocałował namiętnie. Yuuri jak zawsze delikatnie i nieśmiało oddał pocałunek, czując jak dłonie Victora masują mu kark. Mrukną z aprobatą, jedną ręką przyciągając Yurio, a drugą wplótł w dłoń Victora. Yurio oderwał się w końcu od jego ust z małym rumieńcem na twarzy. Zaraz potem srebrnowłosy, pociągnął podbródek Yuuriego do góry i schylając nieco głowę również zaczął go całować. Yuuri pozwolił językowi Victora wpełznąć w jego usta i splótł ich języki w namiętnym tańcu. Brunet kochał ich pocałunki. Pocałunki Yurio, były chaotyczne, ale i rześkie, namiętne jak u nastolatka(którym w końcu był), natomiast Victor stosował wyrafinowaną pieszczotę, kąsając jego wargi czy sunąc językiem po podniebieniu. Gdyby ktoś zapytał Katsukiego kogo pocałunki woli bardziej, nie umiałby odpowiedzieć. Ich związek był jedną z największych tajemnic, o której nie wiedziała nawet rodzina. Sam związek mężczyzn wpłynąłby negatywnie na ich reputacje, a co dopiero wiedza o tym trójkącie. Victor przerwał pocałunek co wyrwało z ust Yuuriego niezadowolony pomruk. Victor wraz z Yurio cicho zachichotali słysząc go, a Yuuri spłoną czerwienią. Blondyn skradł jeszcze jeden krótki pocałunek z ust Katsukiego, po czym pocałował Victora, zaraz nad głową Yuuriego. Brunet widząc rozgrywająca się nad nim scenę, poczuł jak jego penis budzi się do życia, co spowodowało jeszcze głębszą czerwień na jego twarzy. Kiedy blondyn i srebrnowłosy, skończyli namiętny pocałunek, poczęli ponownie zajmować się Yuurim. Delikatne dłonie Yurio wpełzły pod koszulkę bruneta ściągając ją. Yurio schylił się otoczył ustami jeden z jego sutków ssąc go i przygryzając, natomiast Victor szczypał drugi sutek palcami. 

-N-nah...-jęknął Yuuri, a potem zawstydzony zasłonił dłonią usta. Na ustach Victora wykwitł uśmieszek i spojrzał znacząco na Yurio. Ten kiwnął głową i oderwał się od sutka Yuuriego. Srebrnowłosy poprawił sobie nieco w rękach Yuuriego, a potem zaczął go całować tak namiętnie, że po brodzie bruneta spłynęła stróżka śliny. Yurio natomiast powoli schodził w dół jego ciała zostawiając na brzuchu krwawe ślady. Zsunął z Yuuriego spodnie wraz z bokserkami uwalniając dumnie stojącą erekcję. Blondyn liznął główkę penisa, a potem włożył ją całą do buzi ssąc. Yuuri przerwał pocałunek z Victorem dysząc.

-Nie...Yurio...Ah! Prze-estań!-jęknął ochryple. Blondyn przestał, ale tylko po to by zacząć ssać swoje palce na oczach Yuuriego. Victor rozsunął stopami nogi Katsukiego, a potem sięgnął ręką do jego sterczącej erekcji, posuwając po niej dłonią. Yuuri jęknął, a zaraz potem cicho krzyknął czując jak Yurio wkłada mokry palec do jego wnętrza. Zaczął nim poruszać co wywołało protest mięśni Yuuriego.

-Ej prosiaczku... Rozluźnij się... -powiedział cicho Yurio, ponownie ruszając palcem, co tym razem zostało przywitane westchnieniem. Powolna ręką poruszając się po jego penisie doprowadzała go do szału, a wijący się w nim palec tylko to potęgował. Blondyn dołączył drugi palec i znalazł to miejsce. Yuuri jęknął głośno i gdyby nie byli sami w domu, na pewno by ktoś to usłyszał. Victor przyśpieszył nieco dłoń, tak samo jak Yurio ruchy palców. Katsuki czuł, że lada chwila i wybuchnie.

-N-nie... J-ja za-raz... Ah! -nie dokończył, bo jego ciało zesztywniało, a zaraz potem wyrzucał z siebie nasienie wyginając plecy w perfekcyjny łuk. Kiedy opadł z powrotem na Victora ciężko dyszał drżąc. 

-Nie powiem Yuuri, to było naprawdę spektakularne...-powiedział Victor, patrząc jak sperma skapuję z jego reki na brzuch bruneta -Jeszcze wczoraj tak się wzbraniałeś... -

-Za-mknij się...-wychrypiał Yuuri, zaraz potem podniósł się i opadł przed Yurio, tak, że wypinał tyłek przed Victorem. Zaczął majstrować przy zamku blondyna, na co ten się zaśmiał.

-Nie masz dosyć, co? -parsknął patrząc porozumiewawczo na Victora. Przygryzł wargę czując jak ciepłe wargi oplatają jego członka. Natomiast Victor szybko zdjął spodnie i bokserki, i wbił się w Yuuriego mocno, tak, że ten przełknął penisa Yurio po same migdałki. 

***

-Nienawidzę was. -jęknął obolały Yuuri. Pieprzyli się całą noc w różnych pozycjach i brunet nigdy nie czuł się tak zmęczony oraz obolały.

-Ale podobało Ci się prawda, prosiaczku? -powiedział Yurio leżąc z lewej stron Katsukiego i przytulał się do niego.

-Dodatkowo nie masz gorączki ani kaszlu, same pozytywy. -dodał Victor przeczesując włosy Yuuriego. Ten spłonął rumieńcem. -Nigdy nie słyszałem by ktoś tak głośno krzyczał ze mną. -wyszeptał z uśmiechem, a Yurio kiwając głową mu przytaknął.

-Naprawdę, jesteście nie możliwi. -westchnął, a potem chciał się podnieść, jednak ból płynący z bioder mu na to nie pozwolił -Yurio...Victor...-warknął, a wymienieni natychmiast uciekli z jego pokoju.

I tak kończy się ten szot! Dużo ruchania, zero fabuły - czyli coś co tygryski lubią najbardziej! Kogo ja oszukuje jestem beznadziejna T-T. Cóż mam nadzieje, że trochę się wam to odrobinę spodobało i poprawiło wam humor. Wiecie, ja po tym fiku już nie mam ochoty się zabić - teraz to realne plany!

Do przeczytania, bajo!

sick // vict2uri ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz