27

287 57 23
                                    

Kisu pov.

Odłożyłem telefon i pobiegłem do pokoju, w którym przebywali Cory i Jinhong.

– Widzieliście może Jeunguka? – spytałem, łapiąc się za tył głowy.

– Nie jest przypadkiem z Hui w toalecie? – rzekł Jinhong.

– Warto sprawdzić. – rzekł Cory, odkładając telefon. Oboje wstali i poszli ze mną do toalety, gdzie słychać było odgłosy. Trochę zszokowany, odchyliłem lekko drzwi, po czym żałowałem że to uczyniłem. Z małej szpary mogłem dostrzec "kochających" się mężczyzn. W pośpiechu zamknąłem drzwi, po czym pobiegłem do kuchni umyć twarz. Co ja widziałem? Takie widoki tylko w dormie 24K.

Była godzina dziewiąta trzydzieści trzy. Postanowiłem że będę dobry i zrobię dla wszystkich śniadanie. Wyciągnąłem potrzebne składniki do wykonania kanapek. Do plastikowych kubków wlałem soku pomarańczowego. Gdy śniadanie było gotowe, położyłem na stole.

Jeunguk pov.

– Wiem że dasz radę! – zachęcałem Hui'a do przyspieszenia tej czynności.

– Nie mogę – wysapał ostatkiem sił. – Wszystko mnie boli. – jego oczy się zaszkliły.

– Nie bądź pizda, jeszcze dziesięć brzuszków. – trzymałem jego nogi żeby nie wywracał się na wszystkie strony. Tak, Hui robi brzuszki w toalecie. Chciał sobie wzmocnić brzuch. To teraz ma. Ledwo oddychał, więc przestał. Usłyszałem wołanie na śniadanie. Od razu wstałem i pobiegłem do kuchni. Tam czekał Kisu, Cory i Jinhong, a za mną szedł Hui, który ledwo stał na nogach.

– O witam panów pedałów. – przywitał nas Kisu z szerokim uśmiechem na twarzy. – A co tak Hui spocony?

– Ja... robiłem brzuszki. – powiedział Hui, biorąc łyk soku. Kisu spojrzał się na niego dziwnie i mamrotał coś pod nosem.

– A gdzie Changsun i HongSeob? – odezwał się Cory. Wszyscy się na siebie spojrzeli.

– Pójdę sprawdzić. – rzekł Jinhong, po czym wyszedł z kuchni i poszedł do pokroju Chana i Hongiego. Po chwili usłyszałem krzyki. Zerwałem się szybko razem z Kisu i pobiegliśmy w stronę odgłosów. Gdy wszedliśmy zobaczyliśmy leżącego Jinhonga. Changsun leżał na łóżku, a HongSeob trzymał... dziecko. Kisu na ten widok zemdlał jak i Jinhong.

– Co to ma znaczyć?! – krzyknąłem.

– Ciii... obudzisz małą. – rzekł Seob kołysząc dziecko.

– Chwila, Chan urodził dziecko?

– Nie kurwa wyczarował, jasne że urodził. – powiedział gniewnym tonem Seob. Do pokoju wszedł Cory i na ten widok przyłączył się do Jinhonga i Kisu. Świetnie, tylko ja nie zemdlałem.

Przybliżyłem się do Hongseoba i przyjrzałem się maleństwu. Wyglądało tak niewinnie i uroczo. Miało duże czarne jak węgielki oczy, śnieżnobiałą cerę oraz małe malinowe usta. W wyglądu przypominało Hongseoba. Pewnie z charakteru do Changsuna.
Po moim prawym policzku spłynęła pojedyncza łza. Hongseob zauważył to i się cicho zaśmiał.

– Ty płaczesz? – spytał Seob. Kiwnąłem głową i wytarłem rękawem łzę.

– Pójdę po Hui'a – rzekłem i wyszedłem z pokoju. W kuchni siedział ze spuszczoną głową Hui. Podszedłem do niego i położyłem głowę na jego ramieniu.

– Co się stało? – na moje słowa Hui zaczął płakać. Przytuliłem go do siebie, głaszcząc jego głowę. – Co się stało? – powtórzyłem. Hui spojrzał się na mnie i przełknął głośno ślinę.

– Ja cię kocham, Jeunguk.

a/n wyszedł tak trochę raczek ;; ale napisałam to zgodnie z treścią poprzednich rozdziałów. :)))

24K ChatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz