3

34 3 0
                                    

Wolnym krokiem kierowała się do piwnicy. Była zmęczona. Wręcz padnięta, lecz czuła nieodpartą potrzebę popatrzenia na ich nowego więźnia. Oddychała głęboko, co chwilę pocierała zmarnowaną twarz. Chłopcy siedzieli z nim od godziny i próbowali wyciągnąć informacje. Z tego, co mówiła Mia, na marne.

Pchnęła ciężkie drzwi z westchnieniem. Seth siedział na krześle w rogu i wpatrywał się w Buntę. Daniel pochylał się nad wampirem. Dostrzegła jego wysunięte pazury. Zacisnęła usta w cienką linię. Nienawidziła tego widoku. Podbite oczy, rozszarpane klatki piersiowe, wyplute zęby.

- Przyszła nasza księżniczka - wycharczał wampir.

Daniel prychnął pod nosem i wymierzył kolejny cios. Dziewczyna wzdrygnęła się, gdy usłyszała jęk ze strony więźnia. Wolnym krokiem podeszła do Seth'a. Rudzielec spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem.

- Nią się nie interesuj, tylko gadaj.

Przymknęła oczy, gdy przyjaciel wymierzył kolejne uderzenie. Nie powinna tu schodzić. Miała się wykąpać i pójść spać. Od dłuższego czasu zostawiała przesłuchania w rękach innych, nie wtrącała się. Nie miała pojęcia, co zmieniło się tego dnia.

- Zostaw go - wyszeptała.

Szatyn spojrzał na banshee jak na wariatkę. Machnęła na niego ręką, by odszedł od Bunty. Wilkołak zacisnął dłonie w pięści, lecz wykonał polecenie. Cały czas patrzył jej w oczy, zapewne szukając wahania. Odetchnęła głęboko i wolnym krokiem podeszła do krzesła, na którym siedział ich więzień. Zatrzymała się w odległości metra od niego. Pochyliła się delikatnie w stronę  mężczyzny.

- Będziesz mówił czy ma być naprawdę nieprzyjemnie? - spytała z obojętnością. Przez kilka minut wpatrywała się w jego tęczówki, a gdy nie odpowiedział, stanęła obok niego, tyłem do drzwi i przyjaciół.

Położyła dłoń na ramieniu Bunty. Powoli przesunęła ją na bok jego szyi. Gładziła palcami okolice tętnicy mężczyzny. Czuła jego przyspieszone tętno, nierównomierny oddech i strach.

- Co ty odkurwiasz?

Wbiła paznokcie w jego szyję z cichym jękiem. Odrzuciła głowę w tył, czując przepływającą przez ciało energię.

Ciemność. Wszędzie ciemność. Strach, obezwładniający strach. Robaki chodzą po odkrytych kończynach. Ból. Uderzenia w wieko pudła powodują ból. Pokrywa ani drgnie, gdy mężczyzna raz za razem w nią uderza. Oddycha szybko. Nie wie, co robić. Jak się tam znalazł? Gdzie? Gdzie on w ogóle jest? Kolejne uderzenie w grube drewno. Jęk. Ból. Zamach. Pęknięcie. Czyżby to był koniec? Jeszcze tylko trochę. Auć. Jeszcze raz. Ziemia zasypuje twarz. Wchodzi do ust i nosa. Przerażenie rośnie.

*

Dahlia. Gdzie ona jest Dahlia? Powinna tu być trzydzieści minut wcześniej. Mają razem uciec. Zgodziła się. Obiecała, że będzie. Mężczyzna rozgląda się na boki za ukochaną. Nigdzie jej nie dostrzega. Jego piękna kobieta nie przyszła.

Pada załamany na kolana, by po chwili wstać i udać się pod dom Dahlii. Wali w ciężkie drzwi. Krzyczy jej imię, lecz odpowiada mu cisza. Zaciska dłonie w pięści i podchodzi do okna. Zbija szybę, wchodzi do środka, wciąż krzycząc imię najdroższej.

Przechodzi z jednej izby do drugiej, lecz na parterze nie ma jego pięknej narzeczonej. Wbiega po schodach. Pierwszym pomieszczeniem, które wybiera, jest jej pokój.

Staje jak wryty. Śliczna blondynka leży na łóżku w krwawej pościeli. Jej włosy są zabrudzone, nadgarstki przecięte, lecz twarz jest spokojna.

BestieWhere stories live. Discover now