6

20 2 0
                                    

Daniel przyglądał się białowłosej nastolatce, która pochylała się nad ich przyjacielem i usilnie próbowała się skupić. Pół godziny temu wszystko zostało przygotowane, co do szczegółu. Pentagram zamknięty w pięciokącie, na rogach przeplatany białymi i fioletowymi świecami. Na  samym środku ustawiono krzesło z jasnego drewna, na  którym zasiadł Seth. Annabeth stała za nim i przyciskała dłonie do boków jego głowy. Gdyby widział to przypadkowy przechodzień, pomyślałby, że odprawiają jakiś czarno-magiczny rytuał. Jednak przypadkowi przechodnie nie mają bladego pojęcia o magii.

- Beth! - rzuciła zdenerwowana Sophia, która tak jak on stała z boku i przypatrywała się  poczynaniom banshee. - Skup się dziewczyno.

- Próbuję - wysyczała, zdejmując dłonie z policzków wilkołaka.

- Widocznie za słabo - prychnęła zirytowana lekarka.

W oczach nastolatki dostrzegł złość i irytację. Wymagali od niej cudów, których ona nie mogła im dać. Bo niby jak? Tak na dobrą sprawę nie miała zielonego pojęcia, co robi.

- Może sama się tym zajmiesz, skoro taka mądra jesteś? - rzuciła przez zaciśnięte zęby. Zacisnęła dłonie w pięści, gotowa olać to wszystko i wyjść. Ona o to nie prosiła, to zawsze ją  proszono o pomoc w takich rzeczach i jeszcze śmiano mieć do niej pretensje.

- Nie jestem banshee w przeciwieństwie do ciebie. Ja nie wyczuwam dusz ani się nimi nie żywię.

Zaciśnięte wargi dziewczyny pobielały. Posłała Sophii nienawistne spojrzenie i postanowiła ostatni raz spróbować. Ujęła twarz Setha w obie dłonie i rozluźniła ciało. Byłoby to o wiele prostsze, gdyby tyle osób nie patrzyło jej na ręce, na nią. Dekoncentracja  była spowodowana zbyt dużą ilością gapiów, którzy nie chcieli zapewnić jej ani grama prywatności. Odetchnęła głęboko, próbowała się wyłączyć, lecz nigdy nie wychodziło jej to tak mizernie jak tego dnia. Szepnęła pod nosem kilka niezrozumiałych słów i w końcu. W końcu coś poczuła. Jakby kopnięcie prądem gdzieś wewnątrz jej ciała. Poszła za tym impulsem, aż poczuła dreszcze na  całej powierzchni skóry. Mocniej ścisnęła głowę przyjaciela. Znalazła się w wirze wspomnień i emocji. Nie należały one do niej. Zbierała drobne odłamki z otoczenia i powolutku składała je w całość, następnie przesyłała je do umysłu Setha.

Odchyliła głowę do tyłu z cichym jękiem. Coraz więcej informacji przepływało przez jej umysł, kręgi, ramiona, dłonie, prosto do umysłu Seth'a. Każdy najdrobniejszy kawałek jego zbłąkanej duszy. Mocniej ścisnęła twarz wilkołaka. Ból rozszedł przez każdy kawałek jej ścierpniętej skóry. Zawyła cicho, lecz nie mogła przestać. Wszystko przyspieszyło, zawirowało.  Rudowłosy chłopak zaczął krzyczeć, gdy poczuł długie paznokcie zanurzające się pod skórę. 

I nagle wszystko ucichło. Banshee opadła na twardą nawierzchnię z cichym jękiem. Patrzyła się tępo przed siebie. Stróżka czerwonego płynu wypłynęła z jej nosa. Obolałe ciało wciąż drżało po przeprowadzonym rytuale. Jak przez mgłę słyszała nawołujących ją przyjaciół. Ktoś delikatnie gładził jej odkryte ramię. Seth stał pod ścianą i dyszał ciężko, nie sądził, że to będzie tak bolesne, tak wyniszczające. Sophia chciała, by Annabeth pomogła w ten sposób wszystkim, którzy przeszli eksperymenty w bazie AdsLP.  Annabeth chciała już tylko umrzeć.

~*~

Siedziała ze skrzyżowanymi nogami na łóżku i przeglądała wszystkie informacje, jakie do tej pory zdobyli. Była pewna, że coś ominęli. Przecież nie mogli za jednym, ani nawet za drugim, razem znaleźć wszystkiego, nawet jeśli było pod ich nosem. Odetchnęła głęboko, zastanawiając się od czego zacząć. Oprócz tego folderu, który rozłożyła sobie na nogach, obok łóżka stały jeszcze dwa kartony. 

BestieWhere stories live. Discover now