Fifteen: Want to join us ?

839 43 1
                                    

Następny dzień…

Złociste promienie wschodzącego słońca, przedzierały się przez szparę między zasłonami. Przekręciła się na bok, wtulając głowę w poduszkę, tak aby błysk słońca nie dotarł do mojej twarzy. Niestety po chwili, nieznośny dźwięk budzika, wyrwał mnie z kojącego snu. Podniosłam się, przetarłam zaspane oczy.

- Jezu – ziewnęłam – Co dziś za dzień ? – spytałam sama siebie.

- Wtorek – męski głos rozbrzmiał w pokoju.

- Kto… David ! – krzyknęła wściekła.

Wstałam szybko z łóżka, Dav wstał z krzesła i zdominował moją małą posturę. Spiorunowałam go swoim wzrokiem. On spuścił swój wzrok na nasze stopy, a potem spojrzał głęboko w moje oczy. Szklanki znalazły się w moich oczach natychmiast. Nie kontrolowałam swoich ruchów. Moje pięści zaczęły uderzać w klatkę barta.

- Jak mogłeś ?! – pierwsze uderzenie.

Jedna łza spłynęła mi po policzku.

- Czemu to zrobiłeś ?! – drugie uderzenie, kolejna łza.

- Byłam szczęśliwa ! – kolejny cios.

- Nienawidzę cię ! – wykrzyczałam na cały głos.

Wybuchłam, nie wytrzymałam, coś pękło. Upadłam na podłogę. Nogi przysunęłam bliżej klatki piersiowej i między kolanami schowałam głowę. Łkałam coraz bardziej. Nie panowałam nad emocjami. Moje nerwy pękły. Usłyszałam trzask drzwi, więc wstałam. Otarłam oczy i wyciągnęłam spod łóżka stary, trochę zniszczony plecak. Rzuciłam go przed szafę i wrzuciłam do niego dwie bluzki, spodnie, portfel, wszystkie karty kredytowe jakie miałam, słuchawki, ładowarkę, kosmetyczkę i zamknęłam torbę. Chwyciłam jakieś spodnie, czarną bluzkę i czystą bieliznę. Weszłam do łazienki, podeszłam do prysznica i zdjęłam piżamę. Weszłam do wielkiej kabiny, odkręciłam ciepłą wodę i zaczęłam się myć. Po tym jak opłukałam się z piany, wytarłam się ręcznikiem, po czym ubrałam czyste ciuchy. Moje myśli były w kompletnej rozsypce. Nie wiedziałam, czy dobrze robię. Nie miałam pojęcia, czy zdołam kiedykolwiek wrócić do domu. Moje życie na pewno się teraz odmieni. Jeśli będę płakać, nad wyborem stylu życia, poproszę kogoś by mnie spoliczkował. Chwyciłam plecak oraz telefon, po czym wyszłam z pokoju. Rozejrzałam się czy nikt nie patrzy i zeszłam na dół. Przy lustrze w korytarzu zostawiłam białą kartkę. Ubrałam buty, czarną skórę i wyszłam z domu.

***

Był już wieczór. Cały dzień spędziłam chodząc po mieście. A teraz co zrobię ? Nie wiem. Po prostu – nie wiem. Do kogo mam iść ? Lily i Ryan się wyprowadzili i mieszkają razem, gdzieś na przedmieściach. Więc mam trochę bardzo do nich daleko. Muszę znaleźć jakąś nockę. Szłam ulicą, rozglądając się. Spostrzegłam neon klubu o nazwie TheMob.

- Może być ciekawie – pomyślałam.

Przeszłam na prawą stronę jezdni, po czym zaczęłam podchodzić bliżej klubu. Stanęłam w kolejce. Wokół mnie znajdowało się dużo plastikowych lalek. Patrzyły na mnie, tak jakbym była jakaś gorsza, a było na odwrót. Nigdy nie czułam się gorsza. Kołomnie przeszło kilka lasek, stanęły przed ochroniarzem i zrobiły tak seksowne miny jakby srały. Po tych panienkach przyszła moja kolej.

- Bilet wstępu – oznajmił surowo ochroniarz.

Bóg seksu aka ochroniarz.

­- Niestety nie mam – wymamrotałam mu do ucha – A może masz jakiś bilet na zbyciu ? – spytałam zmysłownie, kładąc dłoń i pocierając palcami, na jego kroczu.

problem ✕ j. bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz