Epilog

228 28 13
                                    

*szesnaście lat później*

- Billy może odłożysz na chwilę ten telefon i porozmawiasz trochę ze swoim starym ojcem, co?
- Tato, nie mam czasu. Za chwilę, jak skończę.
- Matthew kochanie, obiad jest już gotowy! Niech Bill też przyjdzie!
- No chodź Billy, mama nas woła.
- Słyszałem tato. I nie mów do mnie Billy, błagam.
- Ah te nastolatki.
***
- Skarbie, może wybierzemy się do miasta? Jest ładna pogoda, a my musimy spędzać więcej czasu z naszym synem.
- Dobrze Scarlett, Bill! Zejdź na dół, jedziemy do miasta!
- Już Idę... Jezu.
***
- Billy, masz już jakąś dziewczynę?
- Jeszcze nie mam.
- Synu, pogadaj z nami, tak dawno nie rozmawialiśmy poważnie.
- O czym mamy w takim razie rozmawiać?
- Może o twoich ocenach? Nie są zbyt dobre.
- Tato, skup się na drodze.
- Dlaczego się nie uczysz?! Twoja wychowawczymi mówiła mi, że wagarujesz!
- Zrobiłem to tylko trzy razy, błagam patrz przed siebie.
- Skarbie, on ma rację. Patrz jak jedziesz, pogadacie na miejscu.

W tym samym momencie ciężarówka uderzyła w przód samochodu, odbiliśmy się od niej i zderzyliśmy się z drzewem stojącym za nami.
To był okropny wypadek. Tylko ja, Bill Anderson, przeżyłem. Rodzice zmarli na miejscu. Teraz zostałem sam.

I'm Fine  {Wolno pisane} ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz