Hej. Mam na imię Wiktoria i mam 17 lat. Mieszkam na obrzeżach miasta Ninjago w luksusowym domu (jak ktoś oglądał Iron-Mana to taki samy jak dom Tonego;-) ). Mieszkam sama. Mam moc żywiołu wiatru ( nie, nie jest spokrewniona z Morro). Odziedziczyłam ją po ojcu, który zmarł 7 lat temu. Mama miała moc żywiołu ognia, ale widocznie nie odziedziczyłam po niej mocy. Mama zmarła 2 lata temu. Prowadzę małą kawiarenke. Ludzie chętnie tam przychodzą i kupują moje ciasta,ciasteczka itp. razem z kawą, cherbatą lub sokiem. Lubię oglądać walki ninja z ich wrogami. Nigdy mnie nie zauważyli. Często słyszałam jak rozmawiali ze sobą, przy tych rozmowach słyszałam ich imiona: Kai, Lloyd, Cole, Jay, Zane i Nya. Nie wiem który to który i który to ona.
*sobota*
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek. Pokazywał 8:34. Ubrałam i uvzesałam się. Zeszłam na dół do jadalni. Oczywiście śniadanie było gotowe dzięki mojemu mechanicznemu koledze Smoczku. Gdy zjadłam poszłam kupić składniki do ciast na poniedziałek. Akurat gdy przechadzałam się po parku zauważyłam grupkę nastolatków w jedno kolorowych ciuchach. Były tam sześć kolory: czerwony, zielony, czarny, biały, niebieski i błękitny. Przeszłam obok nich i... wpadłam do dziury. Podnoszą się przypomniałam sołie, że za dwa tygodnie jest konkurs żartów. Do dziury podszedł chłopak w czerwonym ubraniu. Podał mi rękę i mnie wyciągnął.- Nic ci nie jest? - spytał
-Nie, wszystko jest dobrze. -odpowiedziałam
- Jestem Kai, w zielonym to Lloyd ten czarny to Cole, niebieski to Jay, biały to Zane, a ta w błękitnym to moja sister Nya.
-Cześć. Ja jestem Wiktoria. - podejrzewałam że oni soą ninjami ale nie będę pochodna - A tak z innej beczki co tu robicie?
-My..... rozmyślań co by tu zjeść na obiad. - powiedział zielony uśmiechając się.
-To może zjecie obiad i podwieczorek u mnie.- zaproponowałam uśmiechając się.
- Nie. Nie będziemy ci robić problemu. -powiedział Jay
- Nie to rządem problem tylko pierw wskoczymy do sklepu ok.
- Dobra to choćmy. - powiedział Kai i idąc przodem omijając pułapki.
Po ok 5 minutach byliśmy już na miejscu. Ja i Kai weszliśmy zrobić zakupy a reszta czekała przed sklepem. Gdy wykładał produkty do koszyka widziałam, że Kai ma zdziwioną i zakłopotaną minę. Kiedy staliśmy przy kasie wyjaśniłam mu że jestem bogata. Gdy wyszliśmy zagwizdałam i podjechał do nas żółto-czarny chevrolet (taki jak na rysunku)- Wiki ale my się tam nie zmieścimy. - powiedział Zane
- Nie bój żaby Zane. Zmieścimy się. - po tych słowach podeszłam do auta, otworzyłam drzwi i pociągnełam za niewielką dźwignię, a ałto się rozszeżyło.
- I co. Ktoś mówił że się nie zamieścimy.- Wszystkim opadły komary.
Włorzyliśmy zakupy do bagażnika i wśedliśmy do auta. Obrazu usłyszałam pytanie Jay'a.
-Wiki czy ty nie masz za mało lat na prowadzenie auta?
- Tak mam ale policja mi pozwoliła mieć prawojazdy.
W radiu leciała piosenka pt. Takiego chłopaka
Po około 5 minutach dojechaliśmy miejsce. Wzięliśmy zakupy i zanieśliśmy je do kuchni.
-Mogę Ci pomóc? - spytał się Zane
-No jasne.
Smoczuś robił ciacho a ja z Zane'm robiliśmy spagetti 🍝. Napisałam nogą przycisk i z boku wysunął się dyska z taśmociągiem. Kładł na nim tależe z spagetti i szklanki z Coca-Colom. Gdy wszystko byłoby stole jeszcze raz nacisnełam w przycisk. Wszyscy byli zaskoczeni, że to aż takie smaczne. O ok 17:00 musieli już wracać.
- Kai zaczekaj chwilę.
- Tak.
- Trzymaj. Tu masz ciasto. - dałam mu pudło, w którym było ciacho- Ino ukryj je przed Cole'm.
- Mam pytanie. O której otwierasz kawiarenke ?
-O 10:00.
- Ok to pa.
-Pa.Hejka liski. To mój pierwszy rozdział, który kiedykolwiek pisałam. Myślę, że wam się spodoba.
CZYTASZ
Ninjago || Mistrzyni dwóch żywiołów
FanfictionTo historia o pewnej nastolatce o imieniu Wiktoria. Wiktoria ma 17 lat i wie, że ma moc wiatru. Odziedziczyła ją po ojcu, który zmarł gdy miała 10 lat. Jej mama zmarła 5 lat później. Mama była mistrzynią ognia (Nie, Wiki nie jest spokrewniona z Kai'...