Rozdział trzynasty

504 59 10
                                    

-Ktoś mnie wzywał?!- nad naszymi głowami jakby znikąd pojawiła się blond włosa nastolatka w żółto-czarnym stroju. Uśmiechała się, jakby z radości na nasz widok. To nawet miłe.

-Pszczoła! Dobrze, że już jesteś!- przywitała ją Biedronka. Uśmiech młodej bohaterki stał się promienniejszy.

-Wybaczcie, że tak długo. Miałam coś do załatwienia. Ładne ubrania.

-Ważne, że już jesteś. Możesz coś zrobić z tymi wężami?-niebieskooka spojrzała na coraz bliższe nas stadko.

-Jasne. Dajcie mi minutkę. - zamachnęła się mieszadełkiem i krzyknęła- Sklejaj!- rozbłysło żółte światło. Zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam gady spoczywały unieruchomione w kleistej mazi, którą wszyscy uparcie nazywali miodem. Ale czy tak wygląda miód?!

-Załatwione!- zaszczebiotała wesoło skrzydlata, jakby dumna z siebie. W sumie to miała do tego powód: uratowała nam wszystkim tyłki. Grzebyk piknął po raz pierwszy. Zostały jej cztery minuty.

-Kocie, teraz!- krzyknęła nastolatka w czerwonym ubraniu. Zrobiło mi się przykro, że mnie pominęła, ale nie ma co się jej dziwić: nie znała mnie długo, a po doświadczeniach z Lilą musiała mieć co do mnie jakieś uprzedzenia, no i była przyzwyczajona do swojego partnera. Jestem pewna, że gdyby byli zmuszeni nadal pracować tylko we dwójkę daliby radę.

Patrzyłam jak atakują Zaklinacza Kobr, który nadal  grał, pozostając przy głupiej nadziei, że jego pupilki wrócą do gry. Kiedy tylko dostrzegł zbliżające się niebezpieczeństwo machnął fletem, którego jeden koniec okazał się zakończony realistycznie wyglądającymi kłami jadowymi. Wbił je w najbliższą osobę, czyli Czarnego Kota. Chłopak krzyknął zaskoczony po czym upadł na ziemię. Miał niewielką ranę w nodze. Byłam pewna, że zaraz wstanie, w końcu to nic poważnego. Próbował, ale mu nie szło. Patrzył coraz większymi oczami na dwie malutkie dziurki, jak po ugryzieniu.

-Nie mogę się ruszać! Sparaliżowało mnie!-powiadomił towarzyszkę. Ta akurat próbowała złapać złoczyńcę jo-jem, ale ten uciekał z niesamowitą szybkością. Odwróciła się natychmiast gdy usłyszała głos przyjaciela. Gdy dostrzegła jego bezowocne próby stanięcia na nogi spojrzała na nas błagalnie.

-Spokojnie!- krzyknęłam- Poradzimy sobie z Zaklinaczem, leć do niego!-uniosłam kciuki do góry, na znak, że wszystko pod kontrolą. Brunetka w sekundę zaniechała pościgu i znalazła się przy rannym. Ukucnęła obok niego i pogłaskała czule po plecach, chyba nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nastolatek drgnął pod jej dotykiem, jednak tego również nie zauważyła.

Nie miałam już czasu, by dłużej się im przyglądać. Pszczoła próbowała złapać sługę Władcy Ciem w pojedynkę, ale jej nie szło. Potrzebowała mojej pomocy. Pobiegłam w kierunku zbiega, jednak dawał się mieć jakąś nadludzką szybkość.

-Musimy zwabić go w pułapkę!- krzyknęła do mnie współpracownica. Bo chyba nie mogę jej nazywać przyjaciółką? Jeszcze...

-Tylko jak?!- z trudem dotrzymywałam jej kroku. Śmigała na tych skrzydełkach jak błyskawica.

-Użyj Iluzji!- poradziła. Wiedziałam, że ma rację, ale chciałam poczekać komendę Biedronki. A ona jest teraz zajęta chłopakiem. Spojrzałam na chwilę kierunku tamtej dwójki. Oboje zastygli jak kamienie, wpatrzeni w nogę blondyna. Czy mi się wydaje, czy tam coś pobłyskuje na zielono?

-On się zamienia w węża!- krzyknęła spanikowana fiołkowooka. Jej mina obrazowała jednocześnie zaskoczenie i przerażenie. Miny Kota nie byłam  wstanie rozpracować. Czy coś takiego musiało się wydarzyć akurat teraz?! No to muszę sama podjąć decyzję odnośnie Iluzji. Ale ona chyba jest oczywista, skoro wszystko się wali? Trzeba działać!

Zaczęłam grać, jedną z wielu melodii kłębiących się w mojej głowie. Palce zdawały się same błądzić po flecie i odnajdywać właściwe dźwięki. Muzyka popłynęła łagodnie, niczym rzeka i otoczyła swoim zasięgiem całą salę. Widziałam jak morze płomieni otacza Zaklinacza i zagania go pod ścianę. Pszczoła już tam była, chociaż zostały jej jakieś trzy minuty. Mężczyzna najwyraźniej uwierzył, że to prawdziwy ogień, bo kulił się w kącie jak mały szczeniaczek. Biedronka miała pięć minut na zabranie mu fletu, w którym najprawdopodobniej ukryła się akuma i zamienienie jej w białego motyla,bo moja iluzja przetrwa tylko do transformacji.  Ale  nastolatka nawet o tym nie myślała, zbyta zajęta wpatrywaniem się tępo w przemianę jej przyjaciela w gada. No to pięknie! Blondynka krzyczała do niej, ale to nie działało.

-Zabierzcie to ode mnie, albo źle sssssssskończycie.- kiedy syczał dostrzegam rozdwojony język. Chwila...

-Jesteś w połowie wężem, prawda?

-Tak, a co?- nie odpowiedziałam mu, tylko podbiegłam do załamanej idolki. Podniosłą na mnie oczy wyrażające bezkresny smutek. Poderwałam ją gwałtownie do góry. Wyglądała na zdziwioną tą brutalnością.

-Przestań się mazgaić, bo tak mu nie pomożesz! Natychmiast użyj Szczęśliwego Trafu, albo zostanie wężem na zawsze.- wydawało mi się, że na początku nie dotarł do niej sens tych słów, jednak już po kilku sekundach zrobiła poważną minę.

-Przepraszam, nie powinnam się tak zachowywać. Szczęśliwy Traf!- po krótkim rozbłysku zobaczyłam w jej rękach nuty. Natychmiast je pochwyciłam i odbiegają w kierunku pół-człowieka rzuciłam zdezorientowanej dziewczynie:

-Dzięki, właśnie tego mi było trzeba! - dobiegłam do Pszczoły, która już na mnie czekała.

-Jaki masz plan?

-Oh, bardzo prosty. Musisz mi to potrzymać.- podałam jej nuty. Posłusznie wykonała polecenie, o  nic nie pytając. Wyciągnęłam flet i zaczęłam grać zapisaną melodię. Wiedziałam, że nie wyczaruję nowej iluzji, ale tym razem nie chodziło o to. Kiedy tylko muzyka dotarła do narządów słuchowych (bo uszu to on nie miał, przynajmniej nie takich, które bym widziała) zaczął się wyginać, niczym jego Kobry, zupełnie mi posłuszny. Wyszedł poza pole ognia i sam podał mi narzędzie, którym zranił zielonookiego. Natychmiast podbiegłą do nas trzecia super bohaterka, wyrwała mu je i przełamała na pół. Ze środka wyleciał czarno-fioletowy motyl i zaczął frunąć ku sufitowi, jakby chciał uciec. Jednak nasza przywódczyni nie pozwoliła mu na to. Machnęła jo-jo i siup! Formułkę zwyczajową później po Luwrze latał zwyczajny, biały owad, nie mający żadnych mocy niszczenia.

Kolejna akcja zakończona sukcesem.

CDN

No hej, miśki!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No hej, miśki!

jeszcze tylko epilog i przejdziemy do Miraculum 3! Cieszycie się? Bo jeśli tak to dawać gwiazdki i komentarze. Buziaki!


Miraculum 2-Nowa drużynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz