W piekarni jak zwykle panował ruch. Kobiety przekrzykiwały się, składając zamówienia. Mama miotała się po sklepie, a gdy zszedłem na dół, odetchnęła głęboko.
Shion, w końcu jesteś! Ile można spać?!
Ziewnąłem, zasłaniając sobie usta dłonią. Ona spojrzała na mnie z dezaprobatą.
- Te wolne dni źle na ciebie działają – mruknęła. - Tak, już podaję...
Podeszła do kasy i zajęła się kolejnym klientem. Ja uśmiechnąłem się sennie do zgromadzonych ludzi i zacząłem pakować pieczywo. Po tym, jak w sklepie trochę się rozluźniło, mama trzepnęła mnie ścierką przez głowę.
- Och, mamo... - burknąłem niby to obrażony, a ona zerknęła na mnie.
- Wychodzisz dziś? – spytała.
- Tak. – Uśmiechnąłem się. – W końcu jest sylwester.
- Nie pij za dużo. I wróć zaraz po imprezie. Pamiętaj o czapce.
- Mamo, wiem. Mam już dwadzieścia lat.
Zauważyłem, że jej ramiona drżą. Porzuciłem swoje zajęcie i położyłem jej dłoń na barku. Spojrzała na mnie, w jej oczach czaiły się zalążki łez. Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
- Wciąż zapominam... Czas tak szybko leci – odwzajemniła uśmiech i otarła ścierką oczy. Zerknąłem na nią melancholijnie. Tak, rzeczywiście – dużo się zmieniło. Miasto zostało naprawione i stale się rozwijało, nauka poszła do przodu, wszystko było idealne... No prawie.
Pięć lat to dużo czasu, a od czasu odbudowy miasta Nezumi...
- Shion – mama wdarła się w moje przemyślenia. Otrząsnąłem się i spojrzałem moimi czerwonymi tęczówkami na nią. Ona położyła swoją dłoń na mojej głowie. – Jesteś dobrym synem.
Zamrugałem kilka razy, gdy tylko poczułem wilgoć pod powiekami. Odsunąłem się od niej i pobiegłem na górę do swojego pokoju. Może to było chamskie, ale nie chciałem się rozczulać. Nie dziś.
Przełknąłem gulę, jaką czułem w krtani i odpaliłem komputer. Na ekranie zabłysnęła informacja o kilkunastu nieprzeczytanych powiadomieniach. Westchnąłem i zacząłem je przeglądać. Około południa zacząłem szykować się do imprezy. To było dziwne, ale miałem jakieś tajemnicze przeświadczenie, że tej nocy wydarzy się coś wyjątkowego...
***
- Miłej zabawy – mama naciągnęła mi czapkę na głowę i złożyła na czole typowego całusa. Zawstydzony, spojrzałem na roześmianą grupę stojącą przed domem. Wszyscy gadali ze sobą. Uśmiechnąłem się pod nosem, pożegnałem z rodzicielką i wybiegłem się przywitać.
- No wreszcie! – Rin chuchnął w dłonie, aby się trochę ogrzać. Matsu klepnęła mnie w plecy.
- Chodźmy, Shion. Zabawę czas zacząć! – blondynka zakręciła się i już jej przy mnie nie było. Teraz rozmawiała z Rinem, a później rzuciła się na szyję swojemu chłopakowi. Cała trójka ruszyła przed siebie – dziewczyna była uwieszona na ramieniu swojego chłopaka, a Rin stale im docinał. Westchnąłem i wywróciłem oczami, co nie umknęło uwadze szatyna. Natsu zachichotał cicho.
- Oni są niemożliwi. – Mruknął i cmoknął mnie w czoło, na co momentalnie się zarumieniłem. Byliśmy z Natsu już pół roku razem, a mimo wszystko dalej nie potrafiłem się przyzwyczaić. On chwycił moją dłoń, ciągnąc za sobą. Spuściłem wzrok. Nie byłem małym dzieckiem i Natsu o tym dobrze wiedział, ale uznał, że skoro jestem tym uległym to mam się go we wszystkim słuchać. Wkurzało mnie to, ale tak szczerze...
Wolałem jego niż samotność. Od czasu tych wszystkich wydarzeń... Safu, Nezumi, Psiara... Nie chciałem o nich myśleć. Nie chciałem co nocy widzieć widm trupów. Chciałem zapomnieć o tym wszystkim i żyć tak, jak zawsze. Problem w tym, że było to praktycznie niewykonalne.
- Shion, o czym myślisz? – Natsu rzucił mi przez ramię przeciągłe spojrzenie. Jego czarne oczy błysnęły w zapadającym zmierzchu. Zadrżałem.
- O niczym ważnym.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- NIE! – krzyknąłem, a Matsu zaciekawiona przekrzywiła głowę. Rin przystanął.
- Shion, masz jakiś problem?! – zawołał.
- Nie – syknąłem, a szatyn chwycił mnie za głowę i złożył na moich ustach gwałtowny pocałunek. Blondynka uśmiechnęła się.
- Daj im spokój, Rin. Zakochani potrzebują przestrzeni.
- Dokładnie – Izumi uśmiechnął się czule i odgarnął jej kosmyk włosów. Po tym jak się oddalili, Natsu puścił moją rękę.
- I tak się dowiem – mruknął i wsadził ręce do kieszeni, wymijając mnie i dołączając do grupy. Westchnąłem. To będzie ciężki wieczór...
***
Idąc trochę z tyłu zobaczyłem go. Mignęła mi tylko jego sylwetka, ale już wiedziałem. To był on. Spojrzałem na Rina, Matsu, Izumiego i Natsu. Wydawali się być zajęci sobą, więc postanowiłem odłączyć się i przyjść później, gdy zabawa sylwestrowa trochę się rozkręci. Skręciłem w ulicę, którą szedł. Robiło się coraz ciemniej. Płatki śniegu wirowały na wietrze. Tego roku zima była wyjątkowo mroźna. Naciągnąłem mocniej czapkę na uszy i założyłem rękawiczki. Drepcząc jak ptak w poszukiwaniu ziaren, prawie go przeoczyłem. Był w budynku - dość dużym, przypominającym jakiś przytułek. I rzeczywiście. Na metalowej tabliczce zdobiącej ścianę napisane było:
Sierociniec "Bezpieczna Przystań"
Sprawujemy opiekę nad dziećmi od 1854 roku.
Przetarłem szybę i zerknąłem. Nezumi miał półprzymknięte oczy, włosy jak zwykle związane w kucyk. Dzieci patrzyły na niego, szeroko otwierając usta. Domyśliłem się, że to jakaś lekcja śpiewu. Nie wiedziałem, co mam z tym fantem zrobić. Wejść? Nie wchodzić? Myślałbym o tym zapewne do rana, gdyby jakaś pani nie podeszła do mnie.
- O, dzień dobry. Pan pewnie ma naprawić uszczelkę? Proszę wejść do środka.
Nie zdążyłem zaprotestować, praktycznie siłą zostałem wciągnięty do pomieszczenia. A tu dotarły do mnie słowa piosenki. Moje serce zabiło szybciej.
Nic się nie zmienił. Dalej pięknie śpiewa.
- Nezumi! Zaprowadź pana do łazienki i pokaż, w czym problem. A wy... - kobieta spojrzała na dzieci siedzące na dywanie. - Raz, dwa do pokojów! Odpocznijcie i przygotujcie się na powitanie nowego roku.
Rozległy się jęki i protesty, ale wychowawczyni skutecznie je stłumiła. Każde dziecko wzięło sobie po cukierku. Wkrótce w małej salce zostałem tylko ja i chłopak, który patrzył na mnie swoimi stalowymi oczami.
***
Hej :3 To pierwsza część mojego one shota. Nie wiem w sumie, czy zrobić z tego całe opowiadanie, czy tylko shocika... Wypowiedzcie się w komentarzach, proszę.
Bo powiem szczerze, że bardzo lubię tą parę. Gratulacje dla Arisia-sama.
Udało jej się mnie zarazić i bez niej prawdopodobnie nie byłoby mnie tu. Nie wiedziałabym, co to billdip, nie przeżywałabym skrajnych emocji podczas pisania rp, nie pisałabym na wattpadzie...
Och, po prostu moje życie byłoby szare i nudne. Moje dawne pasje po prostu zanikłyby. Nie byłoby mnie. Dlatego jej muszę podziękować.
Dziękuję Ci. Wesołych Świąt <3
...
I tym akcentem zakończymy dzisiejszą audycję xD
CZYTASZ
Happy New Year! - Shion x Nezumi
FanfictionOne shot. Shion ma już dwadzieścia lat. Dużo się w jego życiu zmieniło. Jednak w wieczór sylwestrowy dawne uczucia budzą się w jego sercu...