Oczy. Jak mógłbym je zapomnieć? Te oczy, które – gdy był wściekły – pozostawały zimne i zdecydowane. Gdy był szczęśliwy, stawały się szare i tak delikatne...
Tak inne od jego zewnętrznej skorupy. Właśnie one patrzyły teraz na mnie. Kąciki jego ust uniosły się, mimika pozostała jednak niezmienna. Przełknąłem ślinę.
Czy pamiętasz mnie, Nezumi?
- Ach, więc to ty. – Powiedział, a jego głos brzmiał doroślej niż ostatnio. Moje serce zabiło głośniej, na policzki wypłynął delikatny rumieniec. Odwróciłem wzrok, zażenowany reakcjami swojego ciała.
- Chodź. Łazienka jest w tę stronę.
Ruszył przed siebie z rękami w kieszeniach swoich luźnych spodni, a ja poszedłem za nim. Jak zwykle nie mogłem go rozszyfrować. Czy poznał mnie? Udaje, że mnie nie zna? A może naprawdę nie pamięta?
Nie miałem czasu dłużej tego analizować, gdyż wpadłem na niego. On mruknął coś i przekrzywił głowę, a ja uniosłem wzrok i spojrzałem na niego przepraszająco.
- Wybacz. Straszna ze mnie gapa, zamyśliłem się...
- Okej – wzruszył ramionami i wskazał na wejście do pomieszczenia. – To tu. Jakbyś potrzebował jakiejś pomocy, to wołaj.
Pokiwałem głową i wszedłem do środka. Gdy jednak usłyszałem jego oddalające się kroki, walnąłem się mentalnie w twarz. Super, Shion. Masz naprawić uszczelkę. Ty i naprawianie czegokolwiek.
Westchnąłem ciężko i spojrzałem błagalnie w górę, czekając na jakąś pomoc z niebios. Widziałem tylko biały, popękany sufit. Odgarnąłem włosy i wziąłem się do roboty.
***
Nezumi kładł się ze śmiechu na stole. Byliśmy w restauracji, a ja zaczerwieniony siedziałem naprzeciwko niego mając chęć dźgnąć go widelcem.
- Naprawdę, Shion! Podałeś się za hydraulika, żeby się ze mną spotkać?
- Nie! – wykrzyknąłem, ale widząc zaskoczone spojrzenia ściszyłem go. – Nie, kretynie. To był przypadek. Nie wiedziałem, że trzeba naprawić uszczelkę... I nie wiedziałem, że wejdziesz do łazienki wtedy, gdy woda będzie lała się strumieniami.
- Pewnie chciałeś mnie widzieć w mokrej koszulce... - Czarnowłosy poruszył sugestywnie brwiami, na co zarumieniłem się jeszcze mocniej. Nezumi był dzisiaj strasznie wkurzający. A może zawsze taki był, tylko o tym zapomniałem? Nie wiem...
- Dawno się nie widzieliśmy.
- Racja – chłopak jak na komendę spoważniał i spiął się. Śledził moją mimikę bez jakiekolwiek zainteresowania, bawiąc się widelcem. Przygryzłem wargę.
- Słyszałem, że u ciebie wszystko dobrze. Twoi przyjaciele bardzo cenią zmiany, jakie przyniósł nowy rząd... - Spojrzał obojętnie przez okno. – Słyszałem też, że masz chłopaka.
Krew. Spływała z mojej wargi, którą w końcu przegryzłem. Ciecz spłynęła po mojej brodzie i spadła na białą serwetkę, pozostawiając na niej brzydką plamę. Ciemnowłosy oderwał wzrok od widelca, przenosząc je na innych ludzi. Jakaś kobieta burzliwie dyskutowała z mężczyzną. Młodzież, już lekko podpita, rzucała się sobie w ramiona.
- Szczęśliwego Nowego...
- Szczęścia!
- Roku!
Było jeszcze dość wcześnie, ale wszyscy się bawili w najlepsze. Ja też powinienem być z moimi przyjaciółmi na imprezie. Powinienem upić się do nieprzytomności i pozwolić Natsu zadecydować o moim dalszym losie. Ale nie.
Siedziałem tu. Atmosfera była stresująca. Masakra.
- Ja... Ja musiałem zacząć żyć dalej. Nie odzywałeś się, zniknąłeś z moje życia.
- Nie tłumacz się. Rozumiem. Po prostu...
- Ja naprawdę nie wiedziałem, że...
- Miałem nadzieję, że...
- ...Inaczej to się potoczy. – Powiedzieliśmy jednocześnie i spojrzeliśmy na siebie. Usta chłopaka ułożyły się w uśmiechu, parsknął krótkim śmiechem. Zawtórowałem mu z wahaniem.
- Wiesz, zawsze mogę być twoim...
Zaczął, a ja pokiwałem głową szybko, domyślając się dalszych słów. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, wymieniając się uprzejmościami.
- Więc twoja mama dobrze się czuje, tak?
- Tak. A jak tam u ciebie?
- W porządku. Zacząłem pracować w tym sierocińcu, który niecnie zalałeś...
- To był przypadek!
- Mhm...
***
Nadeszła północ. Wyszliśmy przed lokal, patrząc na deszcz fajerwerk. Kolorowe światła rozświetlały nocne niebo. Nezumi stał obok mnie, ściskając moją rękę. Nagle poczułem jak obraca mnie w swoją stronę i poczułem jego usta na moich. Nawet nie próbowałem się szarpać, po prostu zwiesiłem ręce. Pozwoliłem mu działać bo zrozumiałem, że to właśnie tego mi brakowało przez cały poprzedni rok...
Nie myślałem o niczym, nie skojarzyłem nawet faktów, gdy szepnął:
- ...Kochankiem.
Dopiero później zrozumiałem przekaz.
Krótko po Nowym Roku zerwałem z Natsu. Chłopak nie przejął się za bardzo, ponieważ miał niezłe powodzenie wśród dziewczyn i chłopców z naszej szkoły.
Moje dwudzieste pierwsze urodziny spędziłem już u Nezumiego. Nie przedstawiłem go moim znajomym - chciałem po prostu, żeby pozostał tylko "mój". Oczywiście nie było łatwo, ale jakoś dawaliśmy radę. Potrzebowałem czasu, aby uporządkować swoje emocje. Nezumi jednak to zrozumiał i dał mi odpowiednią przestrzeń. Byłem mu za to bardzo wdzięczny.
A teraz? Teraz jest kolejny sylwester. Niedługo będę miał dwadzieścia trzy lata.
Nigdy jednak nie znudzi mi się ta zabawa...
***
- Shioooon! - mój chłopak wypierniczył się na podłodze, a ja parsknąłem śmiechem. Szlauch leżał obok mnie na podłodze, a woda sikała z niego jak szalona. Klęknąłem naprzeciwko zmokłego szczura, odgarniając jego ciemne włosy.
- Po prostu chciałem zobaczyć cię w mokrej koszulce.
Odparłem zadziornie i chwyciłem go za nią, łącząc nasze usta.
- Szczęśliwego Nowego Roku!
Info: Jednak oneshot. Opowiadanie może kiedyś. Miłego dnia / wieczoru :)
CZYTASZ
Happy New Year! - Shion x Nezumi
FanfictionOne shot. Shion ma już dwadzieścia lat. Dużo się w jego życiu zmieniło. Jednak w wieczór sylwestrowy dawne uczucia budzą się w jego sercu...