Rozdział 4

91 9 0
                                    

Po skończonym wypracowaniu dziewczyny poszły do swojego dorminatorium. Tam Bella zaczęła być tą ,,Miłą Bellcią". Caro i Liz bardzo lubiły Bellatrix taką jaką jest.
-Gramy w Butelkę? Albo w sekrety? Pytania? Cokolwiek?- zaskoczyła pytaniami Caroline i Elizabeth.

(W dorminatorium Gryffindoru)

-Łapo słuchaj, w Hogwacie masz ponad 200 dziewczyn. Dwie są dla ciebie niedostępne. Lily Evans i Elizabeth Potter nie? Rozumiesz?- tłumaczył Syriuszowi jak dziecku James. Mimo tego, że za bardzo tego nie okazywał, martwił się o swoją siostrę.
-A co ci do mnie?- zapytał Syriusz
-Pomyślmy... To moja siostra idioto!- krzyknął zdenerwowany Rogacz, tak, że Peterowi jego ukochany pasztecik wyleciał z rąk.
-Mój pasztecik!- rozczulał się Glizdogon nad losem swojego pasztecika.
-BOŻE! JAMES JEŚLI, NIC NIE SUGERUJE OCZYWIŚCIE, SYRIUSZ SPOTYKAŁ SIĘ Z ELIZABETH TO NIE TWÓJ INTERES!-nie spodziewanie wybuchł Remus, którego zdenerwował już ciągły temat dziewczyn, a w szczególnie o pocałunku Łapy z Elizabeth. Wyszedł z pokoju zły jak osa. Zmierzył w kierunku Błoni   

                      ***
                                                
Błonia o tej porze roku wyglądały cudownie. Powietrze przesiąknięte było żywicznym zapachem, wesołym ćwierkaniem ptaków i szumem wiejącego w koronach drzew jesiennego wiatru. Przez konary drzew zaglądały ostatnie promyki wrześniowego słońca. Niebo wyglądało o zachodzie równie pięknie. Nabierało barwy purpuru, a odznaczające się żółtopomarańczowe słońce odbijało się od tafli idealnie lazurowej wody jeziora. Lunatyk szedł po ścieżce, a jego buty zatapiały się w mokrej ściółce. W końcu zatrzymał się pod rozłożystym dębem. Zamknął oczy. Na pewno Caroline nie zwróci na niego uwagi. Jest Ślizgonką, on jest Gryfonem. Taki związek nie ma sensu. Prędzej czy później albo on albo ona będzie mieć kłopoty. Może jednak warto mieć nadzieje? Może uda się to ukryć?
                     ***
Elizabeth cudem uniknęła rozmowy z Bellatrix o tym gdzie z Caroline były dnia wczorajszego po Uczcie. Rozmyślała o swojej przyszłości. Z Syriuszem... Lizzie była szaleńczo w nim zakochana. Od poczatku kiedy pojawił się w jej domu...

(Wspomnienie)

-Kim jesteś i co robisz w moim pokoju?!- wrzasnęła zrozpaczona dziewczyna obecnością obcego chłopaka w jej pokoju.
-Kim ty jesteś i co robisz w domu Jamesa?!- wrzasnął lekko zdenerwowany chłopak.
-O Lizzie poznałaś już Łapę.

(Teraźniejszość)

Elizabeth chciała być z Syriuszem. Ale ona jest Ślizgonką. To ona chodzi na znienawidzone herbatki z Walburgą. To ona ma przyszłość ułożoną z góry...
         
Caroline szła krętym korytarzem. Zmierzała do oazy spokoju-tak właśnie do biblioteki. Młoda Ślizgonka niejednokrotnie tam bywała, mając na celu wyciszenie się. W bibliotece unosił się zapach pergaminu, atramentu. A słychać było przyjemne dla ucha przewracanie stronnic i skrobanie piór. Dziewczyna wzięła głęboki oddech, a nozdrzami zaciągnęła jej ukochany zapach. Weszła do jednego z kątów pomiędzy dwoma regałami i sięgnęła po książkę od transmutacji -jej ulubionego przedmiotu. Usłyszała kroki, więc zatrzasnęła podręcznik i uniosła wzrok
-Dyrektor chcę cię widzieć, panno Lennox.-oznajmiła McGonagall swym surowym tonem, a w jej oczach można było zauważyć...współczucie?
-Oczywiście-odłożyła książkę na regał i żwawym krokiem poszła w ślady profesorki.
 
  (10 minut później)

-Chciał mnie pan widzieć, dyrektorze?-zapytała na wstępie, domykając cicho  drzwi
-Tak, tak Caroline. Usiądź. Herbaty?
-Poproszę-skinęła głową i usiadła na czerwonym fotelu. Obrazy przyglądały się tej wizycie z wielkim smutkiem.
-Mam ci coś smutnego do przekazania....
Caroline zaksztusiła się herbatą.
-Twoi rodzice zostali zamordowani przez Śmierciożerców. Bardzo mi przykro...
W młodym sercu Ślizgonki coś pękło, a samotna łza popłynęła po jej policzku.
-Wiem że jest to dla cie...-przerwał mu łamiący się delikatny głos Francuzki
-a .. a Mary?
-Oh.. Twoja siostra jest bezpieczna, w akademii.
-dziękuje-odłożyła filiżankę i wybiegła z pokoju. Skierowała się do Pokoju Życzeń.
 
(Trzy dni później)

Elizabeth która zmierzała do Wielkiej Sali czuła, że o czymś zapomniała. O czymś bardzo ważnym. Było to niezmiernie nieprzyjemne uczucie. Przejawiało się gulą w gardle i uciskiem w brzuchu. Huncwoci też mieli owe nieprzyjemne uczucie.   W szczególności Remus Lupin.
---------
Po dłuższej przerwie wkońcu następny rozdział.
Q&A nie będzie ze względu na małą liczbę pytań do bohaterów
Mamy nadzieje że się wam podobało 😘
                ~Slytherins_always

Królowe PsotWhere stories live. Discover now