Rozdział 21

5.3K 191 21
                                    


Czuje czyjąś rękę na swoim czole, czy umarłam? Nie, z pewnością nie, bo czuję. A skoro czuję to żyję, muszę żyć. Niespokojnie poruszyłam się

-Kochanie otwórz oczy -słyszę nad sobą czyiś głos jednak nie mogę rozpoznać czyi. Niechętnie wykonuję prośbę i razi mnie światło zapalone w pokoju - Spokojnie, powolutku - poczułam rękę tego kogoś na swoich włosach i znowu, lecz tym razem powoli je otworzyłam. Wreszcie zobaczyłam kim jest postać. Była nią drobna brunetka i siedziała tuż obok z czymś w ręce.

-Jestem pielęgniarką, nie musisz się mnie bać. Pan Horan mnie zawołał, ponieważ zadławiłaś się podczas kąpieli. -Że kurwa co? Ten palant wcisnął tej kobiecie kit, że to niby ja sama się próbowałam utopić? Przecież to on próbował mnie zgwałcić i zabić! Zacisnęłam ręce w pięści co nie umknęło uwadze brunetki

-Coś nie tak Pani Horan?

-Nie nazywam się Horan, tylko Jorn, Natalie Jorn. I nie mam pojęcia co ten bałwan pani wcisną-powiedziałam i wtedy zauważyłam jak wchodzi do pokoju i staje opierając się o framugę. Jego wzrok mówił tylko jedno : UWAŻAJ NA SŁOWA

-Tak Pani Jorn? Nie dokończyła Pani-pielęgniarka zmarszczyła brwi i powędrowała wzrokiem za moim -O, Pan Horan. Pani Jorn nie ma większych obrażeń, widocznie musiał pan wyjąć ją z wody bardzo szybko. Sprawdzę tylko jeszcze ciśnienie i na tym moja rola się skończy. -uśmiechnęła się do niego dość sztucznie i wróciła do mnie

Patrzyłam na wszystko co robi tylko ukradkiem spoglądając co jakiś czas na tego pajaca.

-Wszystko w porządku -zdjęła stetoskop i włożyła go razem z tym drugim czymś do torby - Musi Pani na siebie uważać i oczywiście na stopę. Może wdać się zakażenie -skinęłam tylko głową a ona uśmiechnęła się życzliwie do mnie. Jakby wiedziała co przechodzę. Dziwne

Chwilę potem wstała i wyszła z pokoju a za nią N.H. Do mnie natomiast zaczęło docierać dopowiedziała; Horan. Horan to musi być jego nazwisko. Czyli N.H to skrót od imienia i nazwiska! Więc skoro H to Horan to N to.... Nie mam pojęcia ale się dowiem.

Spojrzałam na swoją stopę, znajduje się na niej nowy bandaż. Bez krwi czy innych ubrudzeń. Wpatruje się w swoje stopy gdy słyszę skrzypienie otwieranych drzwi. Staram się nie patrzeć w tamtym kierunku i nadal skupiam na swoich nogach które w tamtej chwili wydają się być niesamowicie interesujące.Czuję uginanie się materaca obok mnie, wiem że siada obok. Po chwili jego ręka dotyka moich włosów tak jak wcześniej robiła to pielęgniarka. Odpycham go lekko bojąc się reakcji

-Shhhhh....spokojnie -mówi cicho i tuli mnie do siebie -Przepraszam, nie chciałem zrobić Ci krzywdy.Byłem pijany, nadal jestem ale coś wtedy mnie omotało -z jego słów zrozumiałam tylko 'nadal jestem' i to mnie przeraziło. Odsunęłam się od niego -Nic Ci już nie zrobię

-Nie wierzę Ci, prawie mnie zgwałciłeś, później zabiłeś a na końcu próbowałeś zrobić ze mnie niedoszłego samobójcę -odparłam z wyrzutem w głosie

-Wiem, wiem to. Przepraszam, nie zgwałciłbym Cię

-Nie jestem co do tego pewna -odsunęłam się jeszcze bardziej

-Idź spać, jesteś zmęczona -nie patrzyłam na niego a jednak czułam że on na mnie tak

-Nie jestem, ale zrobię wszystko by być jak najdalej od Ciebie -usiadłam z zamiarem wstania jednak on mnie powstrzymał przed tym

-Idź spać tutaj, nie pozwolę Ci spać w zimnej sypialni po tym co się stało -wziął swoje ręce bym mogła się położyć i gdy to zrobiłam wstał. -Tak strasznie Cię przepraszam, nie chciałem -okrył mnie kołdrą i zanim wyszedł rzucił krótkie i ciche: dobranoc zostawiając mnie z natłokiem myśli

Nie rozumiem już go totalnie, raz jest wielkim dupkiem, chwilę później delikatny i potulny jak baranek.Raz rzuca mną po ścianach by za chwilę przepraszać za wszystko co zrobił. Czy to się czasami nie nazywa rozdwojenie jaźni? A może choroba bipolarna? Jakkolwiek, z pewnością nie jest on zdrowy na umyśle. No chyba, że matka go w dzieciństwie upuściła i coś mu się w tej jego główce pomieszało. Tak, to też jest prawdopodobne.

Słyszę skrobanie w drzwi, więc wstaje. Po ich otwarciu widzę Hope, moją kochaną Hope. Biorę ją na ręce i wracam z nią do łóżka. Nie ma opcji bym zasnęła, nie tu. Wszystko pachnie nim, może nie ma najgorszych perfum czy coś ale nie sprawia to, że czuję się bezpieczniej. Hope jednak to nie zdaje się przeszkadzać i już po chwili smacznie śpi. Nie wiem co mnie kusi, jednak decyduje się wstać i nieco rozejrzeć po pokoju.Jak najciszej wstaje z łóżka i podchodzę to jednej z szaf.Otwieram ją, nic, same ubrania. Jego ubrania. Podchodzę do drugiej i w niej też znajduje ubrania ale tym razem damskie. Bardzo podobne to tych, które były w 'moim'. Dziwne, skąd u niego tyle damskich ubrań. Ostatnią szafą, którą natrafiłam była niezbyt duża komoda. Pomalutku otworzyłam pierwszą szufladę i znalazłam w niej jakąś bieliznę więc od razu ją zamknęłam. To samo znalazłam w drugiej, została trzecia. Już chciałam ją otwierać gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach i idzie najwyraźniej do tego pokoju. Szybko wślizgnęłam się pod kołdrę i tuląc do siebie kotkę postanowiłam udawać, że już śpie. Włożyłam jedną rękę pod poduszkę by ukryć jak bardzo drży. Ktoś otworzył drzwi, słyszałam kroki zbliżające się do łóżka i po chwili jego rękę na swoim policzku jadącą niżej aż do obojczyka. Poruszyłam się niespokojnie udając, że się budzę

-Śpij, to tylko ja. Przyszedłem sprawdzić czy wszystko okey -wyszeptał i cofnął rękę. Chwilę później wyszedł z pokoju.

Poczekałam aż zejdzie na dół i znowu opuściłam łóżko. Kucnęłam przy ostatniej szufladzie i pociągnęłam w celu jej otworzenia. Ani drgnęła


-Kurde -wyszeptałam i wstałam.Zaczęłam szukać kluczyka do niej na górze i chyba wszędzie gdzie to możliwe. Nic, nie było go dlatego znowu się położyłam.Kolejny raz włożyłam rękę pod poduszkę i wtedy trafiłam na to czego tak bardzo szukałam. Kluczyk! Wyjęłam go i podbiegłam do szuflady. Od kluczyłam ją i cichutko otworzyłam. Znalazłam jakieś papiery, teczki. Zaczęłam je przeglądać powierzchownie a na końcu znalazłam teczkę ze swoim nazwiskiem. Podniosłam ją a ona odsłoniła pozytywkę i jakąś ramkę i właśnie to przykuło moją uwagę. Wyjęłam ją i zaczęłam się jej przyglądać. Było w niej zdjęcie, N.H z jakąś kobietą. Chwila, przecież to kobieta z mojego snu......

NEVER || N.H || Book (?)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz