-Dobrze- chrząknęłam- ymm widzę że coś się stało, chciała byś może o tym porozmawiać- zapytałam a w brzuchu poczułam ból spowodowany stresem. Pierwszy raz zaproponowałam komuś obcemu pomoc.
-J-ja - dziewczyna zaczęła głośniej płakać. Niepewnie usiadłam obok niej. Moja zmiana kończyła się za pięć minut więc raczej nie powinnam mieć żadnych problemów.
-Spokojnie, jestem Ela, a ty? -zapytałam patrząc jej w oczy.
-Alina- mruknęła cicho kobieta.
-Więc co się stało?- zapytałam spokojnie.
-Mój chłopak, zostawił mnie z dzieckiem- zaczęła a ja już wiedziałam że zaraz zacznie płakać- Bardzo się kochaliśmy, byliśmy ze sobą 2 lata, zaszłam w ciążę z nim, przed jego dwumiesięcznym wyjazdem do Fr-francji do pracy- kilka łez poleciało po jej policzku ale nie zaczęła płakać.- nie wiedział o ciąży, a kiedy m-mu powiedziałam zostawił mnie, mówiąc że musi to s-sobie wszystko prz-przemyśleć- chlipnęła dziewczyna.
-Skoro powiedział że musi sobie przemyśleć, a kochaliście się mocno, to znaczy że wróci. Myślę że na trzeźwo wszystko sobie w głowie wyjaśni i wróci do ciebie z wielkim uśmiechem na twarzy. Musisz być dobrej myśli, niezależnie od sytuacji pamiętaj- przytuliłam dziewczynę i uśmiechnęłam się do niej.
-Dziękuję- usłyszałam kiedy odchodziłam w stronę kuchni.
Wyszłam z kawiarni a zaraz za mną Steve i Thor. Całkiem o nich zapomniałam. Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się lekko, rozmowa z tą dziewczyną poprawiła mi humor. Poczułam że ona musi z kimś porozmawiać, lubię słuchać innych. Co prawda nie użalania się nad sobą, ale problemów którym mogę zaradzić. Odwróciłam głowę w stronę kawiarni. Właśnie wychodził z niej John. Niewiele myśląc podeszłam do Steva, splotłam nasze dłonie i stając na palcach pocałowałam go w policzek, następnie tuląc się do jego klatki piersiowej. Przyjemne było tulenie Kapitana, ale jeszcze przyjemniejsze kiedy oddał uścisk. Czułam palące rumieńce na policzkach. Powoli odsunęłam się od chłopaka i dyskretnie spojrzałam za siebie. John widocznie zły mordował wzrokiem Steva a ja w duchu się cieszyłam. Może w końcu się odczepi. John wsiadł do swojego auta i odjechał, odetchnęłam głęboko i spojrzałam na chłopaków.
-Przepraszam za tą szopkę, musiałam coś... załatwić- powiedziałam spokojnie.
-Ten chłopak coś od ciebie chce?-zapytał Thor z ciekawością.
-Chciał się ze mną umówić, a ja go nie lubię- mruknęłam cicho. Zaciągnęłam rękaw bluzy za palce i tak stałam, bujając się na piętach.
-Jakby coś do ciebie... chciał to możesz powiedzieć że jestem twoi chłopakiem- zaśmiał się cicho Steve a ja gwałtownie się zarumieniłam. Wciągnęłam szybko powietrze i spojrzałam na niego cała czerwona.
-W razie potrzeby, nawet bez twojego pozwolenia bym tak powiedziała- pokazałam mu język a Thor szturchnął mnie w żebra przez co wygięłam się w bok- czym dostaniemy się do domu?- zapytałam.
-Tony powinien zaraz przyj... o już jest- powiedział Thor i uśmiechnął się. Wsiedliśmy do auta, blondyn koniecznie chciał jechać z przodu więc ja i Steve siedzieliśmy z tyłu. W aucie można było wyczuć napięcie, nie wytrzymując tej ogłuszającej ciszy zaczęłam odtwarzać w głowie przypadkową piosenkę. Dojechaliśmy do Stark Tower, szybko wbiegłam do środka, rozebrałam się i usiadłam po turecku na kanapie. Po chwili dołączyła do mnie reszta mieszkańców. Wszyscy zajęli miejsca na kanapie i fotelach i patrzyli na mnie z wyczekiwaniem.
-Mam kilka pytań- zaczęłam niepewnie.
-Nie krępuj się- powiedział Tony na co wywróciłam oczami.
-Jak usunęliście lód?- zaczęłam.
-Laserami a resztą zajęła się jakaś straż- odpowiedział Tony.
-Czy budynek mocno ucierpiał?
-Tylko okno z którego zleciał chłopak i trochę ściany.
-Komuś się coś stało?- zapytałam martwiąc się czy nie stała się krzywda jakiejś niewinnej osobie.
-Nikt nie ucierpiał- odpowiedział szybko Steve, najwidoczniej zauważył moje zdenerwowanie. Odetchnęłam z ulgą i lekko się uśmiechnęłam.
-Wzięliście tego chłopaka?- zadałam najbardziej nurtujące mnie pytanie.
-Tak, jest w agencji- powiedział Iron Man.
-Jak to wyglądało, jak tego chłopaka trzymałam za skronie?- zapytałam mając nadzieje że przypomną sobie tą sytuację.
-Jakbyście zasnęli, a raczej jakby on zemdlał a ty czytałabyś mu w głowie- mruknęła Natasha i zamyśliła się.
-Bo to robiłam, widziałam jego wspomnienia- mruknęłam a wszyscy spojrzeli na mnie w szoku.
-Wiedziałaś że tak potrafisz?- zapytał mnie Bruce.
-Nie, nie wiedziałam, przyłożyłam palce do jego skroni a między nimi pojawiła się taka jakby... niebieska, świecąca nitka, dotknęłam jej i zobaczyłam jego wspomnienia- powiedział patrząc na Bruce'a który zamyślił się.
-A... co widziałaś?- spytał Steve.
-Chłopak nazywa się Frank, jakaś dziewczynka krzyczała żeby uciekał bo po niego przyjechali, chyba jego siostra. Potem widziałam jak był przykuty jakimiś łańcuchami do łóżka, i już w tedy miał skrzydła. Czyli że miał je od początku, wstrzykiwali mu jakąś pomarańczową substancję. Widziałam że strasznie go bolało i za każdym razem kiedy mu ją podawano mdlał z bólu. Potem widziałam jak w jednej strzykawce z pomarańczowym płynem znajdowała się jakaś czarna kropka. Myślę że mogła to być jakaś mini słuchawka, zanim chłopak zaczął mnie atakować usłyszałam "zabij ją".- skończyłam a wszyscy analizowali moje słowa.
-Dobra porozmawiamy o tym jutro po pracy- zarządziła Natasha a wszyscy się z nią zgodzili.
-Jeszcze jedno pytanie...- zaczęłam a Steve i Tony kiwnęli głowami- jak z mediami, poznali mnie?- zapytała przygryzając policzek.
-Nie poznali cię, dzięki masce, nazwali cię Królową Lodu- zaśmiał się Tony a ja spojrzałam na niego zażenowana.
-Ha ha- mruknęłam- dobranoc- dodałam i poszłam do swojego pokoju. Umyłam się i poszłam spać...
____________________________________________________________________________
YOU ARE READING
Kapitan Ameryka ||| Mutantka ( X-meni )
FanfictionEla ma 17 lat. Gdy wreszcie znajduje jakąś pracę spotyka na swojej drodze nikogo innego jak jej "kuzyna" Tonego Stark'a. Jednak Tony nie jest sam, towarzyszy mu reszta Avengers bez przebrań. Uwagę Eli przykuwa lekko nieśmiały blondyn. Dziewczyna ze...