Rozdział III - L.A.L.U.Ś

52 5 0
                                    

Szłam powoli kiedy zderzyłam sie z czyjąś klatką.

-Uważaj jak łazisz-powiedział jak myślę Blake Parker.

-Spierdalaj lalusiu- powiedziałam dumnie. Po chwili chłopak przyparł
mnie gwałtownie do ściany.

-Co powiedziałas?

-L.A.L.U.S.I.U - zaczęłam literówać

-Uważaj co mówisz, skarbie. - powiedział odchodząc  jak się nie mylę do wyjścia.

Nie patrząc dalej na niego poszłam do sekretariatu gdzie przywitała mnie blondynka po 40-stce.

-Dziendobry panienko, jak się nazywasz.

-Ta cze, Kristen Hancher

-Szacunku młoda damo do starszych. - powiedziała już lekko wkurzona.

- Będę mówić jak mi sie chce, dawaj co masz dać i spadam.- nie odezwała sie już tylko wyjęła potrzebne rzeczy z szuflady podając je mi.

Nie mówiąc zwykłego cześć odeszłam zamykając drzwi.

Spojrzałam na kartkę która podała mi kobieta numer szafki - 120 Pierwsza lekcja? - Matma

Zajebiście...

Powoli skierowałam sie w stronę szafek aż w końcu zauważyłam numer 120 otworzyłam ja a następnie wyjęłam potrzebne książki, i udałam sie pod salę. Oczywiście każdy chłopak patrzył na mnie pożerającym wzrokiem, a dziewczyny aż kipiały ze złości.

Zadzwonił dzwonek a ja nadal nie mogłam znaleść  sali..

-czyżby ktoś się zgubił?- obrociłam się w tamtą stronę gdzie zauważyłam Blake (czyt. Blejka)

-Stalkujesz mnie?

-Ciebie? Chciałabyś dziewczynko.

-Pieprz się Lalusiu.

-Napewno nie z Tobą.- powiedział odochodząc.

Wkońcu dotarłam pod salę 46 gdze bez pukania weszłam.

-O Dziendobry raczyłaś sie pojawić.

-Ciesz się że w ogóle przyszłam. - usłyszałam  śmiechy klasy.

-Od kiedy jesteśmy na "ty".

-Luz nie mam zamiaru przychodzić na to gówno.

-Do dyrektora już!!

-ta już biegnę.- powiedziałam wychodząc z klasy do gabinetu dyrektora.

Weszłam normalnie do gabinetu gdzie zauważyłam blake'a.

-Pierwszy dzień już u dyrka?- zapytał Blake kiedy zajęłam miejsce obok.

-Dziendobry panienko

-Dobry.

-co przeskrobałaś?

-Pyskowałam.

-A Ty Blake? Pochwal się

-Ja jestem czysty.

-Blake- powiedział zdenerwowany.

-Nic Kurwa.

-Tak więc oboje posprzatacie kantorek

Bez słowa razem ja i Blake skierowaliśmy się w stronę kantorka.

-Gentelmen- powiedziałam kiedy przepchnoł się przede  mną

Były w nim między innymi zuzyte
Zużyte gumki i pety.

Blake bez słowa ułożył się na kanapie obok patrząc na mnie bez słowa.

-Co się japisz?

-Wolę juz patrzech na Ciebie niż sprzątać moje gumki.

-Twoje?

-Jak myślisz kto inny Ruchał by się w kantorku nauczyciela?

-Tylko debile tacy jak ty.

-Jeszcze będziesz prosić żebym Cię pieprzył tutaj.

-W snach.

-W snach robię jeszcze inne ciekawe rzeczy. - poruszył sugestywnie brwiami na co przewróciłam oczami.

I tak minęła godzina na gadaniu o głupotach.

-Narazie skarbie.- powiedział przegryzając płatek mojego ucha.

-Nara frajerze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I jak rozdział? Chcielibyście maraton w wtorek? Z góry przepraszam że nie było rozdziałów teraz są ferie więc postaram się zrobic więcej rozdziałów . Szczęśliwego Dnia babci i dziadka! Buźkaaa

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 22, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZnienawidzeniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz