Ehh niedziela... 8:42, o 10 jest msza... Iść czy nie iść... A w sumie pierdole, idę jeszcze spać. 11:24 no dobra trzeba wyjść z łóżka i się trochę ogarnąć,idę do łazienki się umyć, jak zwykle Parys wchodzi mi pod nogi... Rodzice jeszcze nie wstali? Dziwne... Normalnie o tej godzinie już nie śpią, dobra jebac ich. Po umyciu się wędrując z pokoju do pokoju w poszukiwaniu zajęcia, zauważyłem na lodówce przypietą kartkę na której pisało "wyjechaliśmy na ten tydzień w Sudety, wracamy w niedzielę Rano kocham-mama :*" no cóż przynajmniej zostawili po sobie ślad. Dlatego że na dworze była dość ładna pogoda wybrałem się też w góry, jako że jazda rowerem mtb to jedno z moich ulubionych hobby to wybrałem się w góry z wujkiem który również lubi ostrą jazdę w terenie jak ja o ile nie bardziej. Przy okazji przetestuje nowy rower który swoją drogą jest zajebisty, w trakcie jazdy pod górę pochwaliłem się wujkowi co zrobiłem wczoraj, opowiedzialem mu całą tą historie. Gdy już dojechaliśmy na szczyt góry, musieliśmy się zdecydować jaką trudność trasy wybieramy, zdecydowaliśmy na najtrudniejszą, pod znakiem była tabliczka, że średnia prędkość wynosi 84km/h, wprawdzie trochę się bałem bo nie mam jeszcze tego roweru wuczytego, ale nie powinno być większych problemów. Jedziemy, pierwsza przeszkodą to 3 dropy w dół przeskoczylem je wszystkie naraz i prawie przywalilem w drzewo, druga przeszkoda, tuż za zakrętem znajdowała się skocznia która wyglądała na taką co jak się wybije w górę można widzieć gwiazdy, wiedziałem że jak przyhamuje to mogę się pożegnać z życiem więc przyspieszyłem, na szczęście udało mi się przeskoczyć, po dwóch przeszkodach już w żyłach płyneła sama adrenalina. Parę stromych zjazdów do nabrania rozpędu i od razu kamieniste ścieżki, byłem tak rozpedzony że po pierwszym kamieniu wybiłem się dość wysoko a dlatego, że nie byłem na to przygotowany to przyjebalem w drzewo... Straciłem przytomność.
CZYTASZ
Nowa Normalność
De TodoOpowiadanie mówi o 17 letnim chłopcu który jest zapisany w młodzieżowej drużynie pożarniczej