Obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swojego towarzysza. Siedział na swoim łóżku, oparty o ścianę i czytał książkę. Powoli wstałam, podeszłam do niego i usiadłam na krawędzi materaca. Kiedy nadal mnie nie zauważył, nachyliłam się i cmoknęłam go w policzek. Zaskoczony zamknął książkę i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się lekko i oddał pocałunek.
- Ubierz się, za 20 minut śniadanie...- powiedział.
-Jasne, poczekasz?-zapytałam z szerokim uśmiechem na ustach.
-Oczywiście-odparł.
Pobiegłam do swojego dormitorium, gdzie szybko przebrałam się w szarą koszulkę z nadrukiem kota, różową spódniczkę i różowe tenisówki. Do tego zrobiłam sobie warkocza na boku. Zeszłam do PW, gdzie czekał na mnie Remus ubrany w niebieskie dżinsy i szarą koszulkę. Zaprowadziłam go do WS. Tam czekał na nas stół z różnymi potrawami. Na końcu siedział dziadek. Obok niego były dwa wolne miejsca. Kiedy nas zauważył, pomachał i pokazał krzesła obok niego. Tak więc podeszliśmy bliżej. Remus odsunął dla mnie krzesło, usiadł, kiedy ja już zajmowałam swoje miejsce. Wszyscy nauczyciele, którzy aktualnie siedzieli przy stole patrzyli na niego z niemałym podziwem.
-Wiecie, że zapomnieliście wczoraj o obiedzie i kolacji?-zapytał dziadek z rozbawieniem.
-Ups... Możliwe że to moja wina, trochę się zagadaliśmy-powiedziałam czemu towarzyszyło pieczenie policzków.
-No dobrze, za to zjecie podwójne śniadanie-oświadczył swoim dyrektorskim tonem, a później zaśmiał się cicho.
Nic już nie mówiąc zabraliśmy się za posiłek. Tak, jak poprzednio jedzenie było przepyszne. Po śniadaniu nauczyciele rozeszli się, a Dumbledore zatrzymał mnie i mojego przyjaciela.
-Camilo, trening zaczynamy dzisiaj, dobrze?-zaproponował.
-Dobrze.
-Przyjdź za pół godziny do mojego gabinetu. Ty Remusie też możesz.
Pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy z WS. Szliśmy w ciszy, która była dla mnie niestety krępująca. Postanowiłam ją w końcu przerwać.
-Ciekawa jestem, w jakie zwierzę będę się zmieniać-zaczęłam
-Sądząc po twoim charakterze może to być jakiś duży drapieżnik-odezwał się. Czułam na sobie jego przenikliwy wzrok, przez co zarumieniłam się bardziej.
-Tak sądzisz?
-Mało tego, jestem pewien...-szepnął.
Przez tą krótką wymianę zdań nawet nie zauważyłam, kiedy dotarliśmy do PW.
-Mamy dwadzieściapięć minut, co porobimy?-zapytałam
-Możemy po prostu posiedzieć, tak jak wczoraj-podsunął, siadając na kanapie.
-Zgoda, tylko musimy pilnować czasu-odpowiedziałam, zajmując miejsce obok niego.
Po kilku minutach siedzenia było mi jednak niewygodnie, więc położyłam się i ułożyłam głowę na kolanach chłopaka. Myślałam, że będzie przeciwny, ale wbrew moim oczekiwaniom wydawał się mile zaskoczony i zadowolony. Zaczął delikatnie głaskać mnie po włosach. Zamknęłam oczy i napawałam się chwilą.
-Obudź się, Cama. Za 5 minut musimy być w gabinecie dyrektora-usłyszałam szept blondyna.
Niechętnie wstałam i ruszyłam wolnym krokiem za przyjacielem. Na miejsce dotarliśmy dokładnie minutę przed czasem.
-O, już jesteście!-zawołał dziadek.-To dobrze. Camila, stań proszę na środku gabinetu, a ty, Remusie usiądź sobie.
Zrobiłam co nam kazał i czekałam na jakiekolwiek wskazówki. Moje mięśnie spięły się lekko.
-Dobrze, musisz teraz intensywnie myśleć, że chcesz się zmienić-podpowiedział mężczyzna.
Myślałam i myślałam, ale nic się nie działo. Zaczęłam się denerwować. Po kilkunastu minutach miałam już dość. Zerknęłam błagalnie na dyrektora.
-Masz chwilę przerwy. Usiądź obok Remusa, zrobię herbatę.
-Uda ci się, na pewno-szepnął mi do ucha
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do przyjaciela. Kiedy herbata była już gotowa wzięłam gorącą filiżankę w dłonie. Po wypiciu płynu poczułam więcej energii.
-Gotowa?-zapytał dziadek, a ja stanęłam na swoim miejscu.
Myślałam jak bardzo jest mi potrzebna przemiana, jak bardzo Remus mnie potrzebuje itp. Po chwili na twarzy blondyna pojawił się triumfalny uśmiech, a u profesora zaskoczenie. Spojrzałam na nich zdziwiona, ale nie mogłam nic powiedzieć. Z mojego gardła, zamiast słów, wydobyło się tylko skrzeczenie. Wzrokiem wyszukałam najbliższe lustro i podbiegłam do niego, lecz zamiast brunetki, o niebieskich oczach ujrzałam potężnego, śnieżnobiałego hipogryfa. Podeszłam do Remusa i schyliłam głowę, a on zaczął mnie głaskać. Przyjemne mrowienie przeszło przez moje ciało. Miałam nieodpartą chęć machnięcia skrzydłami. Powstrzymałam się jednak, by nic nie rozwalić.
-Nie myślałem, że tak szybko ci pójdzie-powiedział nadal oszołomiony dziadek.
Odeszłam kawałek, zamknęłam oczy i pomyślałam o mojej poprzedniej postaci. Poczułam przyjemne mrowienie. Po chwili stałam już we własnym ciele.
-W takim razie, chłopcze masz już towarzystwo na czas pełni-zaśmiał się.-Zauważyłem, że jesteście zgraną parą przyjaciół. Nie zapomnijcie dzisiaj o obiedzie.
-Panie profesorze, czy jest jakieś miejsce, gdzie będę mógł siedzieć w czasie pełni?-zapytał chłopak ignorując żartobliwą uwagę staruszka.
-Myślę, że tak. Nieopodal Hogsmeade jest stary, drewniany, zaniedbany domek-zaproponował.-Wykopiemy dla ciebie tunel prowadzący ze szkoły lub okolic prosto do niego.
-Dziękuję-odpowiedział chłopak
-Co tak milczysz, Camila?-zapytał Dumbledore
-Po prostu... Remus miał rację... Rozmawialiśmy trochę i twierdził, że sądząc po moin charakterze będę się zmieniać w jakiegoś dużego drapieżnika. No więc jest hipogryf.
-Macie więcej wspólnego niż przeczuwałem, idźcie już do dormitorium. Nie wiem, co ja mam z wami zrobić do końca wakacji.
-Możemy się po prostu uczyć- zaproponowałam.
-Dobrze, zatem będziecie się uczyć, podręczniki macie, jeśli czegoś nie będziecie rozumieć zapytacie profesora.
Poszliśmy do dormitorium, gdzie szybko zasnęłam zmęczona po nauce animagii.
CZYTASZ
Prawdziwa przyjaźń
FanfictionCamila przenosi się do świata magii, a jednocześnie cofa w czasie. Ma nadzieję, że dzięki wiedzy, jaką posiada za sprawą pewnego tomu, zdoła uratować przyjaciół przed śmiercią. Zaskakujące wydarzenia zmienią losy wielu osób. Jak potoczy się ta hi...