(6)

5.7K 427 71
                                    



                                                                                             6.



Jack musiał zachować zimną krew, kiedy Beth patrzyła na niego tak wielkimi oczami. Wyglądała pięknie. Nie musiała wcale nakładać makijażu. Był jej kompletnie niepotrzebny.

Beth miała gładką cerę i Jack założył, że pewnie skóra na całym jej ciele jest bez skazy. Przecież maniakalnie o siebie dba. Wiedział, że biega, na jakim dystansie. Korzystała z siłowni, do której on chodził na treningi, i z basenu.


Hmmm... Zobaczyć ją w stroju kąpielowym i umrzeć...


Latem chodziła w krótkich spodenkach i koszulkach, jednak nigdy ubranie przesadnie jej nie odkrywało. Musiała wiedzieć jak jest piękna. Niemożliwe, że nie. Czasem wychodzili całą grupą, jak chmara szarańczy, na obiad czy na jakieś imprezy plenerowe, i wtedy faceci oglądali się za nią, rozbierając ją wzrokiem. Jack'owi nóż się wtedy w kieszeni otwierał i z całych sił starał się nie reagować.

Chociaż czasem, kurwa...

Miał ochotę ubrać ją w  worek pokutny.


Patrzył teraz jak zmieszana Beth siada sztywno na krześle naprzeciwko niego i zaczął się irytować, że straciła swój ogień. Doskonale wiedział, że cała ta otoczka zimnej, pewnej siebie do granic bólu, suki, to tylko przykrywka. Ruchem ciała, gestami mogła oszukiwać. Ale uśmiech nie sięgający oczu ją zdradzał.

Przecież nawet, kiedy patrzyła na Ninę i na Jake'a, Jack widział coś w jej spojrzeniu. Sam nie wiedział co to było. Na pewno nie czysta zazdrość. Lekki antagonizm, może trochę bólu.

To jeszcze bardziej podkręcało Jack'a do odkrycia tajemnicy Beth.


-Kawy?- zapytał.

-Chętnie- pokiwała głową, odzyskując nieco swojej zszarganej pewności siebie.

Wstał i podszedł do kawiarki, przysuwając kubek, który stał obok. Kątem oka zobaczył, że Beth aż się wychyliła, żeby zobaczyć co robi.

Poirytowany spojrzał na nią, unosząc brwi.

-Co znowu?- zapytał.

Policzki Beth zaróżowiły się.

-Patrzę czy czegoś mi nie dosypujesz- odparła zmieszana.

Ta, jasne.

Odwrócił się z powrotem, żeby nalać jej ciemny, parujący i cudownie aromatyczny napój.

Uśmiechnął się przy tym do siebie i po chwili spoważniał, bo  stawiał kubek przed Beth.

-Częstuj się- wskazał na rozłożone na stole produkty.

Beth sięgnęła po kubek i popatrzyła na kontynentalne śniadanie leżące przed nią. Jack nie mógł się oprzeć wrażeniu, że ona naprawdę się zastanawia czy nie chce jej otruć.

-Mam coś spróbować, żebyś wiedziała, że jesteś bezpieczna?- zapytał.

Popatrzyła na niego tak, że przez moment zwątpił czy przypadkiem Beth zaraz się nie rozpłacze. Jej duże oczy zrobiły się jeszcze większe i dziwnie szkliste.

Apate (Seria White cz. 5)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz