Wracając z pracy, Shiro była bardzo zadowolona. Przemierzając opustoszałe ulice Londynu otuliła się szczelniej płaszczem i przyspieszyła tempa. Po kilkunastu minutach biegu w deszczu dotarła do starej, obrośniętej bluszczem kamienicy na obrzeżach miasta. Na pierwszy rzut oka nie wydawała się przyjaznym miejscem, jednak po przekroczeniu progu gościa witało całkiem przytulne wnętrze i ciepło wydostające się od pieca umiejscowionego w piwnicy. Dziewczyna wbiegła po schodach na piętro i zapukała energicznie do drzwi.
-Kuro, już jestem! - zawołała i zdjęła kurtkę czekając na odpowiedź od młodszej siostry.
-Już idę - mruknęła pod nosem i otworzyła drzwi od mieszkania.
-No, co dzisiaj tak długo? Ja tu mam prześwietne nowiny do obwieszczenia! - krzyknęła radośnie rzucając się nastolatce na szyję.
-Po pierwsze to trochę ciszej, noc jest - przewróciła zirytowana oczami - a po drugie to powiedz mi z czego się tak cieszysz - odburknęła cicho.
-No już, juuż - uśmiechnęła się Shiro - no więc... dostałam podwyżkę! Fajnie, nie?
-Mhm, to ile ci teraz płacą? - zapytała unosząc jedną brew.
-Aż 250 mazhepanów*! To o ¼ więcej niż było - mruknęła zadowolona z siebie.
-Rozumiem. - Szesnastolatka zaczęła wykonywać obliczenia godne nadwornego księgowego. - Czyli teraz będziemy mogły pozwolić sobie na twoje zachcianki - odparła.
-Kilka kawałków ciasta jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
-Zaszkodziło, pamiętasz ten incydent kiedy to cały tort został zatruty? Parę osób nawet zginęło - spojrzała znacząco na siostrę.
-Oj, to była przenośnia - odpowiedziała nieco speszona osiemnastolatka. - Wujka nie ma? - sprytnie zmieniła temat.
-Nick wyszedł jakąś godzinę temu. Wspomniał coś o odwiedzinach u chorego przyjaciela, więc dzisiaj raczej już nie wróci.
Nick to starszy mężczyzna o łagodnym usposobieniu i wrażliwym sercu. To właśnie te cechy sprawiły, że za młodu przygarnął dwie osierocone hybrydy - Shiro i Kuro. Opiekował się nimi jak własnymi dziećmi, których niestety nigdy nie miał. Sześćdziesięciolatek co jakiś czas znikał na kilka dni w tylko jemu znanych okolicznościach. Ten dziwny zwyczaj już dawno przestał niepokoić dziewczyny, więc i tym razem nie zareagowały.
Po przywitaniu się siostry zajęły się przygotowaniem mięsa i warzyw, które starsza z nich kupiła wracając z pracy.
-Kuro, podaj mi nóż - poprosiła Shiro lekko zmęczonym głosem.
-A co ty chcesz zrobić, kochana?
-Odkroić kości od schabu, przecież widzisz - odmruknęła i zabrała się do pracy.
-Widzę, ale po tobie wszystkiego można się spodziewać. Lepiej ja to zrobię - odparła po czym zabrała nóż od Shiro i zrobiła to za nią. Osiemnastolatka wzruszyła ramionami i podśpiewując pod nosem nakryła do stołu.
Po przyrządzeniu posiłku nastolatki zasiadły wspólnie do kolacji.
-Działo się coś interesującego w pracy? - zapytała Kuro.
-Jasne! - wykrzyknęła radośnie Shiro. - Ludzka policja znowu chciała robić inspekcję, bo jakiś pijany wampir zaatakował mężczyznę za naszym lokalem i zanim zdążyliśmy zareagować ktoś po nich zadzwonił. A u ciebie? Coś się wydarzyło?
-Parę minut po twoim wyjściu odwiedził mnie John, wypiliśmy razem herbatę mahoniową i pogawędziliśmy trochę. Dowiedziałam się że królowa ma zamiar wprowadzić nowe zasady dotyczące istot obdarzonych, będziemy musiały jeszcze bardziej uważać gdzie chodzimy i co robimy niż dotychczas. Poza tym wzrosła cena owoców i króliczego mięsa, a minister finansów zapowiedziała dodatkową grzywnę za kradzież.
-Jak zwykle raport dokładniejszy niż meldunek królewskiego szpiega - zachichotała i wzięła kolejny kawałek mięsa do ust. - Byłaś dzisiaj na spacerze w parku?
-Tak, sprawdzałam to stare drzewo które stoi na środku, ta sowa która się z nami zaprzyjaźniła wróciła cała i zdrowa - odparła młodsza siostra z lekkim uśmiechem.
-Ooo, Misiek przyleciał! - ucieszyła się. - Pójdę go jutro odwiedzieć, może jeszcze będzie - rozmarzyła się kończąc jeść.
-Nie pamiętasz co mówiłam przed chwilą? - wywróciła oczami. - Musimy być teraz ostrożniejsze niż przedtem, więc nie możemy tak po prostu wyjść do parku na spacer by przywitać się z sową. - westchnęła i zabrała się za dalsze jedzenie posiłku.
-No tak. Przepraszam - mruknęła pod nosem i odłożyła sztućce na pusty talerz.
-Eh, jeśli tak bardzo chcesz to możemy jutro iść go odwiedzić, ale wczesnym rankiem i nie będziemy zwracać na siebie uwagi - odpowiedziała po dłuższym namyśle Kuro i wstała od stołu. Dziewczyny sprzątnęły naczynia, a następnie poszły przygotować się do snu.
Po przebraniu się w piżamę Shiro przytuliła siostrę i przykryła kołdrą.-Dobranoc, Kuro.
-Miłego odejścia w krainę Morfeusza - wyszeptała Kuro i zasnęła. Starsza siostra również się położyła i rozmyślając o przyszłych dniach - też zasnęła.
------------------------
*mazhepany- waluta magicznego świata (ludzie mają swoje)
CZYTASZ
Co będzie to będzie lvl krowa morska wiek: 99+
FantasiOpowiadanie współtworzone z IWantPotato ; Tytuł i okładka są BARDZO tymczasowe. (nagły przypływ weny niestety nie objął tytułu i okładki...) Nie spodziewajcie się 100% powagi i braku jakichkolwiek 'heheszków'.