-Jesteś jej przyjacielem?- Ten głos, na którego dźwięk Yato wzdrygnął się, przerażony. Obrócił się na pięcie i spojrzał na niższego od siebie chłopaka, całkowicie zdziwiony. Pomachał mu dłonią przez twarzą, by sprawdzić, czy on faktycznie go widzi.
Akihito widział. Złapał od razu rękę boga, a ten wyrwał ją z uścisku, przekonany, że to faktycznie.. Że ten dziwny chłoptaś naprawdę go dostrzega. Yato skrzywił się i oparł o ścianę.
-Jesteś jej przyjacielem?- Akihito zapytał ponownie, wciskając przyciski od automatu do napojów. Dwie lemoniady, jedna dla Hiyori, druga dla niego. Potem spojrzał na Boga, który prędko odwrócił wzrok, jakby zakłopotany tym pytaniem. W końcu, niebieskooki nigdy nie myślałby, że ktoś go nakryje- zazwyczaj istoty z dalekiego brzegu dostrzegają jedynie dzieci, zwierzęta i osoby w potrzebie... Lub te, którym Bóg przypomni o swoim istnieniu.
Albo te opętane.
Yato otworzył oczy szerzej. Co jeśli ten gnojek był opętany przez ayakashi? Hiyori byłaby wtedy w niebezpieczeństwie- jej dusza jest podatna na działanie duchów, zwłaszcza, że jedną nogą jest już na dalekim brzegu. Yato zmrużył oczy i popatrzył na dziewczynę siedzącą na ławce, niedaleko nich. Jej krótkie włosy kołysał wiatr, a ramiona okryte były płaszczem. Wcześniej, Yato obserwował ich tak, zza wejścia do szkoły, gdzie stał obok stojaka na parasole- jak to Akihito obejmował Hiyori, a ona śmiała się co jakiś czas- Yato nie wiedział tylko dlaczego, jego serce kuło go ciągle, gdy tak na nich spoglądał. Potem, gdy Akihito wstał z ławki i poszedł w kierunku bocznego wejścia do szkoły, bóg myślał, że poszedł na lekcje i będzie mógł spróbować.. przybliżyć się do Hiyori.
Tymczasem, czarnowłosy chłopak stał teraz koło niego i kupował pieprzoną lemoniadę. Yato zmarszczył brwi.
-Jestem... jej bliskim przyjacielem..- szepnął w końcu i znów spojrzał w stronę Hiyori. Tak samo Akihito. Yato z początku nie wiedział, co mówić. Akihito, on.. On nie był chyba jednak taki zły. Był otwarty na ludzi, a co dziwniejsze, jeszcze bardziej pewny siebie, niż Bóg sobie wyobrażał. To było jego pierwsze wrażenie. Jego pierwsze, dobre wrażenie. Wsunął ręce w kieszenie swojego czarnego dresu i odetchnął cicho, nie odrywając wzroku od dziewczyny.
- Zawsze patrzysz się w ten sposób- zauważył po chwili Akihito i uśmiechnął lekko do Boga, który w tym momencie oblał się rumieńcem. Nastolatek zaśmiał się dziarsko.- Dlaczego po prostu z nią nie porozmawiasz? Pewnie byliście bardzo blisko... Takiego wzroku nie spotyka się często.
Yato spojrzał na dzieciaka, w momencie, gdy usłyszał słowo "byliście" wypływające z jego ust, jakby wolniej niż wszystkie inne. Spojrzał w dół.
-Nie Twój interes- podsumował. Dziwiło go to- cały ten zapał Akihito do rozmowy i otwartość co do obcej osoby. Yato mu nie ufał. Sam w sobie był sztuczny- nawet dla Yato zbyt optymistyczny i ciekawski. To nie było dobre połaczenie. Akihito prychnął i popatrzył na niego z lekkim uśmiechem. Wystawił dłoń w stronę Yato.
-Akihito- powiedział od razu, śmiejąc się głupkowato.- Soreczka, zapomniało mi się.
Yato wzdrygnął się na wydźwięk "soreczki" i uścisnął jego dłoń, czując.. coś dziwnego..
-Ta. Wiem.. Yato- odparł prosto i już po chwili patrzył na plecy licealisty, który machał do niego na pożegnanie. A potem.. niebieskooki wydział tylko, jak całuje w policzek dziewczynę o oczach w kolorze wrzosów i podaje jej lemioniadę. Odetchnął cicho i już po chwili zerknął na małego ayakashi, który pęzł w stronę pary licealistów. Zmarszczył brwi i przystanął na chwilę. Mała duchowa dżdżownica powoli zbliżała się do ich nóg, przyodzianych w szkolne pantofle. Bóg schował ręce w kieszenie i wznowił ruchy. Wracał do domu z jednym postanowieniem.
Mieć oko na Akihito.
CZYTASZ
O B L I V I O |Yatori|
FanfictionCo jeśli uczucia przyjaciół- Yato i Hiyori znowu zostaną wystawione na próbę? Czy dawna obietnica przetrwa-a może- pryśnie niczym bańka mydlana? Oblivio, czyli kilkuczęściowe fanfiction Yatori, przedstawi wam, jak to jest rozumieć się bez słów i mie...