VIII

672 49 10
                                    

Dzisiaj miałam swoje pierwsze, ale i pewnie najważniejsze testy.

Na pierwszym zadaniu musiałam, wraz z innymi uczniami, dojść niezauważona do podanego punktu. Chyba dobrze mi poszło. Szłam uważając by nie nadepnąć na jakąś gałązke lub nie zaszeleścić liśćmi. Swoje ruchy przystosowywałam do ruchu liści drzew. Leżałam plackiem na ziemi i powstrzymywałam się by schować się w krzaki, ufałam swojemu maskowaniu. Jednak przy tych czynnościach niewachałam się ani przez chwilę. Starałam się utrzymać jednakowe tępo. Nie zamieżałam być ostatnia.

W drugim zadaniu było strzelanie z łuku. Miałam trzy strzały którymi celowałam w słomiane tarcze z zaznaczonymi polami.
Wycelowałam i wypuściłam strzałę, by następnie po nie długim locie wbiła się w mój cel. Nie patrzyłam i nieczekałam aż zaostrzony patyk doleci, tylko wybrałam kolejny drewniany pocisk. Znów wymieżyłam, wstrzymałam oddech i póściłam w idealnie obrany cel. I tym razem nie patrzyłam jak przedziera się w powietszu z cichym sykiem. Nawet nie zwróciłam uwagi na poprzednie pociski by niezniechęcić się przy strzale. Oddałam ostatni podsumowujący strzał. Jakby w spowolnieniu widziałam jak strzała mknie przez powietrze. Powoli przedzierała się przez wiatr i ociężale brneła do celu. Teraz zwróciłam wzrok na słomianą tarczę. Wszystkie utknęły w samym środku tarczy, jedna nawet przecięła drugą na pół. No niezły wynik.

Trzecie zadanie polegało na ułożeniu planu oblężenia na zamek z liczbą trzynastu ludzi. Nie jest to łatwa robota, jednak Will i na to mnie przygotował.

~•~

Zaczęła się swego rodzaju uczta. To na niej oficjalnie zostałam uchonorowana na uczennice zwiadowcy. Upieczentował to brązowy liść dębu. Nosiłam go teraz na łańcuszku na szyji. Teraz nie jestem już jakąś dziewczynką z łukiem biegającą po lesie, ale czeledniczką zwiadowcy!

-No a niedługo wyślę do was zaproszenie na moje urodziny. To już nie długo- powiedziała w moją i Willa stronę pomiędzy łykami kawy Maddie.

-Tylko że ja nie wiem co Ci dać- starałam się wykręcić.

-A nalewkę. W Redmont mistrz swojego kunsztu Radziwoja robi moją ulubioną nalefkę wiśniową.- jej banan trochę się zmienił na chytry.

-I nie mam co ubrać- próbowałam dalej.

-Ach, ja mam sukienki. Coś dla Ciebie znajdę- podsunęła rozwiązanie ciemnablądynka.

-Ale tak w sukience...ech- bąknęłam niezadowolona z braku argumętów.

-Musisz. Jako księżniczka tego kraju ci nakazuję- udała powagę, ale coś jej nie wyszło i zaraz znów się uśmiechnęła.

Ja także się w końcu uśmiechnęłam. Słyszom mnie wszyscy?! Jestem czelednikiem zwiadowcy!

______________________________________
Gratulacje Luna!
Dobra, rozdział miał być wczoraj(wybaczcie😥) ale jest dziś i to dość puźno. Sory. Nie chcę pisać na siłę bo chyba nie oto w tym chodzi. Dobranoc i do następnego!🌚🙋

Zwiadowcy - uczennica Willa [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz